wtorek, 30 czerwca 2015

Stosik czerwcowy #29 (3/2015)

Obiecałam sobie nadrobić stosikowe zaległości i umieszczać takie posty przynajmniej raz w miesiącu. Dotrzymałam obietnicy przez 2 miesiące i... zapomniałam. Na szczęście właśnie mi się przypomniało. Do końca miesiąca pozostało jeszcze prawie 5 godzin, więc termin nie został przekroczony, a Wy możecie zobaczyć moje czerwcowe cudowności :)

  1. „Geek girl” Holly Smale – od wydawnictwa Jaguar. Pech chciał, że paczka zabłądziła i dopiero niedawno mogła zapoznać się z lekturą, ale recenzja już jest, do przeczytania tutaj.
  2. „Akademia Dobra i Zła” Soman Chainani – jw. z tą różnicą, że recenzja się pisze ;)
  3. „Następczyni” Kiera Cass – IV tom jednej z moich ulubionych serii, również od Jaguara
  4. „Senktuarium” Sarah Fine – ostatni nabytek z Jaguarowych premier. Lektura wciąż przede mną i kompletnie nie wiem czego się spodziewać...
  5. „Prawo przyciągania” Simone Elkeles – od wydawnictwa Amber. Wreszcie mam w swoich łapach kontynuację „Idealnej chemii”, którą pokochałam całym sercem!
  6. „5 sekund do IO” Małgorzata Warda – od Media Rodzina. Spodziewam się fenomenu na miarę „Sali samobójców”, bo opinie są bardzo pozytywne. Jak będzie – zobaczymy.
  7. „Pod kloszem” Meg Wolitzer x 2 – kolejny tytuł, który ukazał się w serii Myśl-nik. Dwa egzemplarze, bo jeden do recenzji, a drugi dla Was, do wygrania w konkursie.
  8. „Toxic” Rachel Van Dyken” - od Feerii. Jestem świeżo po lekturze i bardzo mi się podobała, recenzję możecie przeczytać tutaj.
  9. „Paragraf 5” Kristen Simmons – egzemplarz do recenzji od Grupy Wydawniczej Publicat. Dawno nie czytałam antyutopii, więc mam zamiar szybko się z nią zapoznać.
  10. „Każdego dnia” David Levithan – wreszcie jest! David Levithan w Polsce i to nie tylko jako współautor! Jestem zachwycona i czekam na więcej.
  11. „Collide” Gail McHugh – od wydawnictwa Akurat. Zapowiada się ciekawie, liczę, że będzie to coś więcej niż tylko zwykły romans.
  12. „Nazywam się Charlotte Simmons” Tom Wolfee – od Albatrosa. Jeszcze przede mną, ale mogę powiedzieć, że wydanie zachwyca!
  13. „Tego lata stałam się piękna” Jenny Han – cała trylogia to mój łup z przeceny na empik.com. Wszystkie trzy tomy kosztowały mnie, niż jeden z nich według ceny okładkowej – i jak tu się nie skusić?!
  14. „Bez Ciebie nie ma lata” Jenny Han – j.w.
  15. „Dla nas zawsze będzie lato” Jenny Han – j.w.
Zainteresował Was któryś z tytułów? A może lekturę jakieś z powieści macie już za sobą i chcecie podzielić się wrażeniami? Będę wdzięczna za wszystkie opinie :)

niedziela, 28 czerwca 2015

"Pod kloszem" Meg Wolitzer

źródło
Tytuł: Pod kloszem
Seria: Myśl-nik
Autor: Meg Wolitzer
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 288

"Gdyby życie było sprawiedliwe, Jam Gallahue nadal mieszkałaby w rodzinnym New Jersey ze swoim uroczym chłopakiem z Wielkiej Brytanii – Reevem Maxfieldem. Oglądaliby razem stare skecze i całowali się między regałami szkolnej biblioteki. Z pewnością nie byłaby teraz w Wooden Barn, szkolnym ośrodku terapeutycznym w Vermoncie, i nie chodziłaby na przeznaczone tylko dla wybranych uczniów (rzekomo odmieniające życie) lekcje pt. „Specjalne zagadnienia z literatury angielskiej” poświęcone wyłącznie twórczości Sylvii Plath.
Życie jednak nie jest sprawiedliwe. Reeve’a nie ma już od ponad roku, a Jam wciąż nie może otrząsnąć się po stracie. Kiedy zadanie domowe polegające na pisaniu pamiętnika otwiera Jam i pozostałym uczniom drogę do innego świata, nazwanego przez nich Belzharem, dziewczyna odkrywa rzeczywistość, w której czas staje w miejscu, a ona znów może poczuć obecność Reeve’a. Jednak zapełniając kolejne strony dziennika, Jam musi zmierzyć się z prawdą i zdecydować, jak wiele jest gotowa poświęcić, by odzyskać to, co utraciła.
Zapierająca dech w piersiach i zaskakująca historia o pierwszej miłości, głębokim cierpieniu i sile, jaką daje pogodzenie się ze swoim losem.
" źródło

Seria „Myśl-nik” powstała stosunkowo niedawno, a już mogę zaliczyć ją do jednej z moich ulubionych. To specyficzne powieści – niespieszne i sentymentalne, w których akcja odsuwa się na drugi plan, aby ustąpić miejsca emocjom. Wiem, że mogę spodziewać się nietuzinkowej, inteligentnej historii – i taką też dostałam tym razem.

W przeciwieństwie do Tima Tharpa, o Meg Wolitzer nie słyszałam wcześniej ani słowa. Opis „Pod kloszem” bardzo szybko przypadł mi do gustu. Historia opowiada losy nastoletniej Jam, która trafia do niezwykłego miejsca. Niektórzy pewnie powiedzieliby, że to szkoła dla młodzieży z problemami... Jam, tak jak pozostali uczniowie ma za sobą traumatyczne przeżycia, które sprawiły, że nie jest w stanie dłużej radzić sobie z nimi na własną rękę. Jedyne co czuje po zmianie otoczenia to obojętność. Mimo tego, trafia na najbardziej elitarne zajęcia. Co roku, kilku (wybranych w bliżej nieokreślony sposób) uczniów uczęszcza na "Specjalne zajęcia z literatury angielskiej".

Nie trzeba być mistrzem spostrzegawczości aby zauważyć, że nasza bohaterka jest zagubiona. Nie wierzy, że nowa szkoła, nowi znajomi, a już na pewno nowa nauczycielka literatury są w stanie jej pomóc. Jest zakochana w chłopcu, którego już nie ma i wierzy, że nic nie jest w stanie uśmierzyć tego bólu. Powieść przepełniona jest cierpieniem głównej bohaterki i nie sposób pozostać jest wobec niego obojętnym. Mimo tego, gdzieś w tym wszystkim kryje się iskierka nadziei, dzięki czemu po zakończeniu lektury wcale nie czujemy smutku.

Bardzo spodobało mi się, że oprócz historii głównej bohaterki, poznajemy kilka innych ciekawych opowieści. Jam zbliża się przede wszystkim do uczniów, którzy uczęszczają razem z nią na zajęcia z literatury, dzięki czemu i czytelnik może poznać ich bliżej. A wierzcie mi, jest co poznawać, bo żadna z postaci nie znalazła się w tej szkole bez przyczyny. Wszystkie historie są dramatyczne, jednak w niczym nie przypominają typowych problemów, z jakimi zmierzają się bohaterowie powieści dla nastolatków. Nie dodam nic więcej, aby nie psuć Wam przyjemności z lektury, ale wierzcie mi - będziecie zaskoczeni.

Mówiąc o zaskoczeniu, nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej kwestii - zakończeniu. Wszystkie spekulacje okazały się błędne. Żadne z moich podejrzeń nie było trafne. Nie będę owijać w bawełnę - historia Jam po prostu zwaliła mnie z nóg. I wiecie co? Was też zwali. Nie sposób bowiem domyślić się zakończenia, a jednak kiedy je poznajemy wszystko zaczyna układać się w logiczną całość. Tak... to właśnie zakończenie zrobiło na mnie największe wrażenie.

Stało się dokładnie tak, jak podejrzewałam - "Pod kloszem" to powieść, która z dumą może reprezentować "Myśl-nik". Polecam Wam więc tę powieść, choćby po to, aby poznać najbardziej zaskakujące z możliwych zakończenie.

Ocena: 7/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
http://bukowylas.pl/

 

czwartek, 25 czerwca 2015

"Toxic" Rachel Van Dyken

źródło
Tytuł: Toxic

Seria: Zatraceni
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 320

"Każdy kryje jakąś tajemnicę ... Gabe Hyde żyje na kredyt. Od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem, który niegdyś obsesyjnie go uwielbiał. Jeden niewłaściwy krok doprowadził go na skraj szaleństwa. krok, który na zawsze zmienił ścieżkę jego życia. Udawanie nie prowadzi do niczego dobrego,  zwłaszcza, gdy grasz kogoś innego przed tymi, którym najbardziej na tobie zależy. Ale gdyby ktoś kiedyś odkrył prawdę, to nie jego życie stanęłoby pod znakiem zapytania – ale jej.
Saylor nie nienawidzi mężczyzn. Tylko Gabe’a. Ten lekkomyślny, beztroski, w czepku urodzony gość to prawdziwa sól w jej oku. Który sprawia tylko, że wszystko coraz bardziej się gmatwa. Niestety, jest takie miejsce, w którym ich spotkania są nieuniknione. Dom opieki. Gdyby tylko tak się nawzajem nie pociągali… Im bliżej są ze sobą, tym więcej pytań powstaje w Saylor. Bo Gabe coś ukrywa.
Co się stanie, gdy te dwa światy na siebie wpadną? Dwa światy, które nigdy nie powinny się spotkać? Czy on zniszczy wszystkich, których kocha? Czy w końcu uzyska odkupienie, o którym marzy od czterech lat?
Każdy kryje jakąś tajemnicę… a ty?
Druga część bestsellerowej serii Zatraceni. Może być czytana jako samodzielna powieść." źródło

Pierwszy tom serii "Zatraceni" po prostu przegapiłam. Nie wiem, jak to się stało, bo wydawane w Polsce powieści New Adult śledzę na bieżąco, a i Feeria Young nie jest mi obca (ukłony w stronę Rebecci Donovan). W każdym razie przegapiłam premierę, jednak przy premierze "Toxic" nie zamierzałam popełnić drugi raz tego samego błędu. Szybko zakupiłam "Utratę", a dzień później w moje ręce wpadł kolejny tom, dzięki temu mogła poznać obie historie, jedna po drugiej. Jak wypadły?

Zgodnie z moimi podejrzeniami (i nadzieją), bohaterem tej części jest Gabe. Mroczny i wytatuowany kuzyn Lisy, który uwielbia jednonocne znajomości. Ukrywana przez lata tajemnica to akurat coś typowego dla New Adult, z tą różnicą, że tutaj sekrety skrywa mężczyzna. Właściwie to nie chodzi jedynie o traumatyczne wspomnienie - nasz bohater pieczołowicie ukrywa całe życie, swoją prawdziwą tożsamość. Świat Gabe staje jednak na głowie, kiedy poznaje Saylor. Są jak woda i ogień, nie mogliby być bardziej różni, a jednak jakaś siła przyciąga ich do siebie. Czy Saylor będzie w stanie przebić się przez skorupę, w której ukrywa się Gabe? I jaką rolę ogrywa w tym wszystkim dom opieki?

Bardzo szybko zorientowałam się, że powieści Rachel Van Dyken są inne. Fabuła, język, bohaterowie... wszystko! Po pierwsze, choć książki przeznaczone są dla młodych kobiet, kluczową rolę grają tutaj faceci - ich problemy, przeżycia i... uczucia. Bohaterki, oczywiście, są istotne, ale bardzo często muszą ustąpić miejsca na scenie swoim partnerom.

Gabe to niesamowita postać, a w zasadzie kilka. Nasz bohater oprócz twarzy, którą pokazuje swoim przyjaciołom na co dzień, ma jeszcze inne oblicze. A czasami wydaję się, że nawet więcej niż jedno. Autorka postawiła swojego bohatera przed nie lada wyzwaniem. Znajduje się w sytuacji bez wyjścia - takiej, która złamałaby niejednego człowieka. Takiej, w której większość z nas po prostu nie potrafiłaby postąpić słusznie. Gabe jednak radzi sobie najlepiej, jak umie, a ja nie mogłabym być pod większym wrażeniem. Uwielbiam powieści, których główni bohaterzy postawieni zostają wobec moralnych dylematów. Szczególnie, kiedy nie ma jednej, słusznej drogi.

Nie da się porównać "Utraty" z "Toxic". Choć obie zostały napisane przez tę samą autorkę, to nie ma mowy o wtórności. I część opowiada o walce z chorobą, II natomiast o tworzeniu siebie na nowo (wybaczcie, ale naprawdę ciężko to opisać bez spojlerów). Która jest lepsza? Nie sposób to ocenić. Wszystko zależy od tego, która tematyka jest nam bliższa. Ja postawiłabym chyba na "Toxic", ponieważ historia jest bardzo oryginalna. Nie mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że jest lepsza - obie są równie dobre.

Wydawca informuje nas, że powieść można czytać jako samodzielną historię. Ja jednak proszę Was - nie róbcie sobie tego. Choć czytając "Toxic" będziecie mieli niemalże pełny obraz historii Gabe'a , to popsujecie sobie świetną sagę. Jak w wielu seriach New Adult, i tutaj kręcimy się wokół grupy przyjaciół, jednak w każdym z tomów inny z nich jest głównym bohaterem. W II części pojawiają się więc bohaterowie I, a my dowiadujemy się jak potoczyły się ich losy. Uwierzcie mi, to naprawdę piękna historia i naprawdę warto poznać ją całą, a nie jedynie zakończenie.

Bardzo gorąco polecam Wam "Toxic", a właściwie oba wydane dotąd tomy "Zatraconych". Naprawdę warto poznać tak piękne, wzruszające i wartościowe historie.

Ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl


wtorek, 23 czerwca 2015

"Geek Girl. Modelka z przypadku" Holly Smale

Tytuł: . Modelka z przypadku
źródło
Seria: Geek Girl
Autor: Holly Smale
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 318

"Harriet Manners ma piętnaście lat i szeroką wiedzę na rozmaite tematy. Wie na przykład, że w kocim uchu są 32 mięśnie, przeciętny człowiek śmieje się piętnaście razy dziennie, a opuszczające jaskinię nietoperze zawsze skręcają w lewo. Wie również, że nikt w szkole jej nie lubi. Harriet Manners jest kujonką, a tacy jak ona mają zazwyczaj ciężkie życie…" źródło

Harriet to dziewczyna, którą z pewnością bym polubiła. Wie rzeczy, o których przeciętna nastolatka nie ma zielonego pojęcia. I, choć historyczne fakty, czy biologiczne ciekawostki nikogo innego nie obchodzą, to właśnie czyni ją wyjątkową. Niestety, większość kolegów i koleżanek zdaje się nie dostrzegać, jak niezwykłą postacią jest Harriet. Na szczęście ma wierną przyjaciółkę, która pomaga jej przetrwać szkolny chaos. Na nieszczęście - niezbyt urodziwego adoratora, która uważa, że skoro oboje są geekami, to wystarczy, aby połączyła ich niezwykła więź. Harriet jednak nie podziela jego opinii.

Przygoda naszej bohaterki rozpoczyna się na jednej z modowych imprez. Być dostrzeżonym przez agencję modelek to marzenie nie jednej dziewczyny. Właśnie to jest pragnieniem przyjaciółki Harriet, jednak jej samej - niekoniecznie. Przewrotny los sprawia, że to właśnie nasza szczupła i nietuzikowa bohaterka dostaje propozycje podpisania kontraktu z agencją. I choć w normalnych okolicznościach nigdy nie byłabym tym zainteresowana, to ciąg upokorzeń sprawia, że decyduje się podjąć wyzwanie. Nie bez znaczenia jest również pewien przystojny model, który staje jej na drodze...

"Geek Girl" to jedna z tych książek, o których słyszałam jeszcze przed polską premierą. Było więc oczywiste, że sięgnę po tę serię choćby po to, aby przekonać się, o co tyle szumu. Choć nigdy nie przepadałam za komediami i jestem zdecydowanie melodramatycznym typem, ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego gatunku. Głównie za sprawą fenomenalnej "Duff" (nie mylić z kiepską ekranizacją). Nie myliłam się co do jednego - "Geek Girl" jest zabawną lekturą, która będzie świetną odskocznią od tych wzruszających powieści, po które tak często sięgam.

Główna bohaterka, Harriet, jest uroczą dziewczyną. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że wszystko jest tutaj zbyt groteskowe i przesadzone. Nastolatka jest kompletnie nieprzystosowana do społeczeństwa i choć najczęściej jest to zabawne, to momentami staje się wręcz irracjonalne. Szczerze liczyłam, że gdzieś w tym wszystkich będzie krył się głębszy morał. Że pomiędzy zabawnymi sytuacjami znajdziemy coś głębszego, jednak nic z tego - "Geek Girl" to po prostu komedia.

Powieść przypomina mi książki Meg Cabot, które czytałam, będą chyba jeszcze w podstawówce. Kojarzy mi się nawet trochę z "Pamiętnikiem księżniczki", gdzie nastoletnia niezdara musi radzić sobie z sytuacjami, w których bardzo trudno jest jej się odnaleźć. Jedno jest pewne - "Modelka z przypadku" została napisana prostym językiem i jest wciągająca. To wszystko, wymieszane z kupą dobrego humoru, wystarczy, aby zapewnić rozrywkę na kilka wieczorów, szczególnie w te stresujące dni. Ta powieść nie zmieniła mojego życia, ale z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy, ponieważ jestem przekonana, że wywołają u mnie równie dużo uśmiechu.

Ocena: 6/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:

piątek, 19 czerwca 2015

Konkurs: "Pod kloszem"!

Witajcie! W związku z premierą kolejnej świetnej książki z uwielbianej przeze mnie serii Myś-link przygotowałam dla Was kolejny konkurs. Tym razem do wygrania będzie „Pod kloszem” Meg Wolitzer – książka, z którą spędziłam weekend. Więcej informacji na jej temat znajdziecie tutaj. 

Najpierw kilka krótkich zasad:
1. Organizatorem konkursu i jednocześnie jednoosobowym jury jestem ja - autorka bloga.
2. Nagrodą w konkursie jest książka "Pod kloszem" Meg Wolitzer.
2. Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję w imieniu swoim i przyszłego laureata konkursu :)
3. Konkurs trwa od dziś (19.06.2015) do 03.07.2015, do godziny 20.00.
4. Na wyłonienie zwycięzcy jury (czyli ja:) potrzebuje trochę czasu. Wyniki poznacie więc do dnia 09.07.2015.
5. Nie wysyłam nagrody za granicę, musicie więc podać adres w Polsce. Nagroda zostanie wysłana listem poleconym.
5. Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem zostawić swój adres e-mail oraz odpowiedź na pytanie konkursowe. Wygrywa jedna osoba, której komentarz uznam za najciekawszy.
6. Lajki i tym podobne - mile widziane, ale niewymagane (fanpage Better Version of the Truth i fanpage Wydawnictwa Bukowy Las). Byłoby mi również miło, gdybyście umieścili gdzieś banner konkursowy.



Zadanie konkursowe:
Dobierz piosenkę, która Twoim zdaniem najlepiej pasuje do "Pod kloszem". Możesz inspirować się okładką i opisem. Link to utworu (najlepiej umieszczonego na portalu youtube.com) umieść w komentarzu.
Powodzenia!

wtorek, 16 czerwca 2015

"Cudowne tu i teraz" Tim Tharp

źródło
Tytuł: Cudowne tu i teraz
Autor: Tim Tharp
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 368

"Czy życie chwilą ma sens?
Sutter Keely to zabawowy gość, który rozrusza największego sztywniaka. W szkole nie jest orłem, kończy właśnie liceum, ale nie planuje studiów i prawdopodobnie spędzi większość życia, składając koszule w sklepie z męską odzieżą.
 
Trudno. Ważne, że miasto jest pełne dziewczyn, a dzięki alkoholowi życie potrafi być absolutnie fantastyczne. Poza tym napędza go wielkie pragnienie, by pomagać wszystkim, którzy pomocy potrzebują. Jak każdy, o kim mówią „prawdziwa dusza towarzystwa”, Sutter jest też niezwykle czarujący. Ma tyle zalet, że łatwo przegapić fakt, ile i jak często pije.
Pewnego ranka po nocnej balandze Sutter budzi się na obcym trawniku i poznaje Aimee. Aimee nie wie, o co chodzi w życiu. Aimee to towarzyska porażka. Aimee potrzebuje pomocy, więc bohaterski Sutterman podejmuje wyzwanie. Ma plan: pokaże jej, na czym polega dobra zabawa i puści ją wolno, gdy będzie gotowa żyć pełnią życia.
Okazuje się  jednak, że Aimee to dziewczyna inna niż wszystkie, które poznał do tej pory. Nie wiedząc kiedy i jak, Sutter zakochuje się po uszy. Do tego czuje, że po raz pierwszy w życiu ma wpływ na kogoś innego – może mu pomóc, ale może też go zniszczyć…
Szczera, prawdziwa, pełna humoru powieść wciąga tak, że czytelnik nie zdaje sobie nawet sprawy, jak głęboko zanurza się w świat Suttera. Otrzeźwienie i refleksja przychodzą dopiero z zamknięciem książki
." źródło

Dawno, dawno temu obejrzałam pewien film... No, może nie tak dawno, ale za to dwa razy. Był nietypowy, subtelny i skradł moje serce do tego stopnia, że po prostu musiałam zobaczyć go jeszcze raz. „Cudowne tu i teraz” przeszło jednak bez echa – obejrzałam go zupełnie przypadkiem i kiedy chciałam przedyskutować fabułę ze znajomymi, okazało się, że nikt go nie widział. No, ale dlaczego? Przecież jest świetny!

„Cudowne tu i teraz” rozbudziło moją ciekawość. Po seansie postanowiłam sprawdzić, czy fabuła aby nie została zaczerpnięta z jakiejś powieści i... bingo! Film oparty jest na książce Tima Tharpa o tym samym tytule. Cały problem polegał na tym, że historia nie została przetłumaczona na język polski. Minęło 1,5 roku, jednak ja nie zapomniałam o „The spectacular now”... Możecie sobie wyobrazić moją minę, kiedy po tak długim czasie wreszcie doczekałam się lektury, którą tak bardzo chciałam przeczytać!

Głównym bohaterem jest Sutter – popularny chłopak, którego zna każdy. Sutter chodzi do liceum i przeżywa najlepsze lata swojego życia. Swoje własne „Cudowne tu i teraz”. Jest bohaterem każdej imprezy i niczego nie traktuje na poważnie. Jeśli chcesz się dobrze zabawić, to jest chłopak, z którym powinieneś spędzić czas. Kiedy jednak zaczynasz myśleć o przyszłości, to ostatnia osoba, która przyjdzie Ci do głowy. Wiedzą o tym wszyscy, nawet dziewczyna Suttera i nawet ona wreszcie ma dość. W wyniku ciągu nieoczekiwanych (choć dość typowych dla naszego bohatera) wydarzeń, chłopak zasypia na trawniku, a nad ranem spotyka Aimee – dziewczynę, która jest jego kompletnym przeciwieństwem. Nieśmiała i delikatna fanka fantastyki to kto wyjątkowo potrzebuje dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi w życiu. A altruistyczny Sutter zamierza jej pokazać...

„Cudowne tu i teraz” to książka co najmniej równie niezwykła, co jej ekranizacja. Opowiada o historii z pozoru typowej – popularny chłopak dostrzega szarą myszkę. Tutaj jednak nic nie wygląda tak, jak w powieściach, które znamy. Popularny chłopak nie jest uosobieniem marzeń. Choć dobrze się z nim zabawisz, szybko okazuje się, że oprócz tej zabawy nie zaoferuje Ci niczego więcej. Z kolei nieśmiała dziewczyna może okazać się wartościową i inteligentną osobą, która po prostu za bardzo daje sobą pomiatać. Książka uczy, że wszystko ma swoją cenę.

Uwierzcie mi, że przyznaję to z wielkim żalem, ale podejrzewam, że większość z Was nie pokocha „Cudownego tu i teraz” równie mocno jak ja. Patrzę jednak na tę książkę z perspektywy czasu i przypominam sobie własne priorytety sprzed kilku lat... Myślę o priorytetach rówieśników Suttera i o momencie, w którym zaczynają się zastanawiać się nad przyszłością. Bohaterowie mają swoje problemy, mimo że są zupełnie różne, pomagają im znaleźć wspólny język. A czytelnikom przypominają, że można stworzyć nastoletnich bohaterów, którzy mają dużo bardziej poważne zmartwienia brak pieniędzy na cichy i gry komputerowe.

Uwielbiam nostalgiczny, powolny klimat „Cudownego tu i teraz”. Uwielbiam szczerych i prawdziwych bohaterów, nawet z ich (oczywistymi) wadami. A najbardziej ze wszystkiego uwielbiam zakończenie tej historii, które, choć wkurza czytelników, nie mogłoby być bardziej prawdziwe.

Ocena: 9/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
http://bukowylas.pl/


niedziela, 14 czerwca 2015

Zapowiedź: "Pod kloszem" Meg Wolitzer

Już w za kilka dni - 17 czerwca - w księgarniach pojawi się nowa powieść ze świetnie zapowiadającej się serii "Myśl-nik"wydawnictwa Bukowy Las. "Pod kloszem" to książka, z którą spędziłam niedzielne popołudnie i już teraz mogę Wam ją gorąco polecić. Zainteresowani?
  
Data publikacji: 17 czerwca 2015
Cena: 34,90 zł
Liczba stron: 288
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Gatunek: lit. młodzieżowa, współczesna

"Gdyby życie było sprawiedliwe, Jam Gallahue nadal mieszkałaby w rodzinnym New Jersey ze swoim chłopakiem z Wielkiej Brytanii – Reevem. Oglądaliby razem stare skecze i całowali się między regałami szkolnej biblioteki. Z pewnością nie byłaby teraz w Wooden Barn, szkole z internatem dla młodzieży z depresją, i nie chodziłaby na lekcje do ekscentrycznej nauczycielki poświęcone wyłącznie twórczości Sylvii Plath. Życie jednak nie jest sprawiedliwe. Reeve’a nie ma już od ponad roku, a Jam wciąż nie może otrząsnąć się po stracie. Kiedy nauczycielka zadaje swoim podopiecznym pisanie pamiętnika, przed Jam i pozostałymi uczniami otwiera się drogę do innego świata, nazwanego przez nich Belzharem. Dziewczyna odkrywa rzeczywistość, w której czas staje w miejscu, a ona znów może poczuć obecność Reeve’a. Jednak zapełniając kolejne strony dziennika, Jam musi zmierzyć się z prawdą i zdecydować, jak wiele jest gotowa poświęcić, by odzyskać to, co utraciła."

Jeśli Wam również "Pod kloszem" wydaje się interesującą lekturą to bądźcie czujni - jeszcze w tym tygodniu na blogu pojawi się konkurs, w którym do wygrania będzie świeżutki egzemplarz tej powieści!

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Gra: "Dylematy"

źródło
Tytuł: Dylematy
Wydawnictwo: Rebel 
Typ: gra towarzyska (imprezowa)
Liczba graczy: 4-15 osób 
Czas gry: ok. 30 minut

"Dylematy to nietypowa gra moralnych dylematów i trudnych wyborów.
Celem gry jest zebranie 5 punktów oraz dyskusja na mniej lub bardziej poważne tematy.

Usiądźcie w okręgu w grupie od 4 do 15 osób. Rozdajcie każdemu z graczy po 2 karty do głosowania („A” oraz „B”) i ustalcie w dowolny sposób, kto z Was rozpocznie zabawę.

W swojej turze ciągniesz kartę Dylematu i czytasz ją na głos. Starasz się przewidzieć, jak zagłosuje większość osób w grupie (tzw. Społeczeństwo) i kładziesz zakrytą kartę „A” albo „B” przed sobą. Teraz grupa może otwarcie dyskutować nad pytaniem. Dajesz im na to chwilę, a potem prosisz o głosowanie. Na „trzy-cztery" wszyscy pokazują swoje głosy. Jeżeli dobrze przewidziałeś głos większości  dostajesz punkt. W przypadku remisu Twój głos jest decydujący.

Uwaga! Gra jest przeznaczona dla osób (raczej) dorosłych ;)" źródło

Dlaczego Dylematy?
Jesteś na imprezie, ale zaczyna już robić się smętnie. Albo wręcz przeciwnie - domówka jakoś nie może się rozkręcić. Załóżmy nawet, że (jakimś cudem) w torebce pudło z ulubioną grą planszową (w moim przypadku byłyby to Small World albo 7 cudów świata, choć nie wiem, jakiej wielkości musiałabym mieć torebkę...). W każdym razie - z uśmiechem wyciągasz pudełko z grą machając nim przed nosem znudzonym imprezowiczom. Okazuje się jednak, że towarzystwo nie jest zaznajomione z planszówkami. Kiedy po raz trzeci próbujesz wytłumaczyć laikom zasady, a oni w dalszych ciągu patrzą, jakbyś mówiła co najmniej o sprężysto-plastycznym zginaniu prętów pryzmatycznych... poddajesz się. Z grania nici? Nie, pod warunkiem, że masz ze sobą "Dylematy". Tutaj zasady są tak proste, że nawet początkujący gracz nie będzie miał problemu z ich zrozumieniem (o czym przekonacie się z następnym akapicie). Oprócz prostych zasad, "Dylematy" mają jedną, najważniejszą zaletę - rozruszają każde towarzystwo!


O co tu chodzi?
Każdy z graczy, kolejno, ciągnie kartę i czyta na głos pytanie. Ma chwilę na zastanowienie, po czym kładzie na stole odwróconą kartę z odpowiedzią "A" lub "B". Ale, uwaga - zadaniem czytającego jest przewidywanie, jak odpowiedzą pozostali gracze, a nie wybieranie opcji, która bardziej mu odpowiada. Pozostali członkowie zabawy mają teraz czas na dyskusje. Mogą to robić na głos, otwarcie, oby tylko obyło się bez rękoczynów ;) Po chwili na dyskusje jest czas na głosownie. Gracze również wybierają kartę z odpowiedzią "A" lub "B". Punktacja jest prosta - jeśli udało Ci się przewiedzieć, jak odpowiedziała większość, otrzymujesz punkt. I tyle. Zasady są bardzo proste i każdy jest w stanie pojąć je w kilka minut.

Kto wygrał?
Przyznanie punktu następuje po każdym głosowaniu. Osoba czytająca pytanie otrzymuje punkt, jeśli udało jej się odpowiedzieć zgodnie z większością. Pełna runda trwa do momentu, kiedy każdy z graczy przeczyta na głos pytanie. Gracie tak długo, aż uda się wyłonić zwycięzcę. Wygrywa ten, kto jako pierwszy zdobędzie 5 punktów. Oczywiście - możecie wcześniej ustalić zupełnie inną liczbę, jeżeli choćby gracie w większej grupie. Wariant opisany przeze mnie jest schematem podstawowym - jest efektowny i, co najważniejsze, daje się bez problemu wytłumaczyć. Jeżeli jednak gracie w stałej grupie i nie chcecie, żeby było nudno, twórcy przygotowali kilka modyfikacji. Są różne schematy liczenia punktów i możecie wybrać ten, który najbardziej wam odpowiada. Ja polubiłam "Kompas moralny" - kartę, która wędruje od osoby do osoby, a głos tego, kto aktualnie ma ją w ręce liczy się podwójnie. Ta modyfikacja sprawdza się szczególnie, kiedy liczba graczy jest parzysta, ponieważ dzięki niej głosy nie rozkładają się po równo.

Wykonanie
"Dylematy" składają się z czterech talii spiętych tak, jak to widzicie na zdjęciu. Biała talia nie zawiera pytań. Tutaj znajdziecie karty z punktami, zasadami, głosami "A" i "B" oraz choćby wspomniany "Kompas moralny" i inne modyfikacje. Pozostałe trzy talie to Dylematy, a każda z nich liczy po 55 sztuk. Pierwsze są "Dylematy lekkie" - zielone karty, przeznaczone dla graczy powyżej 12 roku życia. Kolejne są "Dylematy średnie" - karty pomarańczowe, oznaczone symbolem "16+". Ostatnią z talii są "Dylematy ciężkie" - karty czerwone, oczywiście przeznaczone dla graczy pełnoletnich. Gdybym jednak to ja miała decydować, chyba wszystkie oznaczyłabym symbolem "18+" :) Jeżeli chodzi o pytania, to są wręcz przezabawne. To bardzo często czarny humor lub kompletnie absurdalny - dlatego właśnie uważam, że gra najlepiej sprawdzi się na imprezach.

Ocena
Przetestowałam "Dylematy" z dwoma różnymi grupami znajomych i muszę przyznać, że to genialny sposób na rozkręcenie każdej imprezy. Im więcej graczy, tym weselej - w zeszły weekend graliśmy w sporej grupie i byłam przekonana, że niekontrolowane wybuchy śmiechu uniemożliwią nam dokończenie partii. Kiedy zakończyliśmy rozgrywkę, niemal zapomnieliśmy o podliczaniu punktów. Nie o punkty przecież tutaj chodzi, tylko o to, żeby świetnie się bawić!

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:


niedziela, 7 czerwca 2015

"Alicja Królowa Zombi" Gena Showalter

źródło
Tytuł: Alicja Królowa Zombi
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: Mira
Stron: 448

"Wszyscy jesteśmy szaleni
Mam plan. Tym razem unicestwimy zombi raz na zawsze. Zegną przede mną kark, uznają moją władzę. To ja będę królową ich martwych serc.
Przeżyłam koszmar, ale przetrwałam. Naiwnie założyłam, że teraz poznam, czym są szczęście i miłość. Straciłam czujność, a wtedy okazało się, że niektórzy ludzie są gorsi niż zombi. Czas rozpocząć ostateczną rozgrywkę. To będzie bitwa o wszystko, co kocham. Jeśli będę musiała poświęcić życie – nie zawaham się ani sekundy.
" źródło

Wreszcie książka, na którą strasznie długo czekałam! Choć pomysł, aby połączyć "Alicję w Krainie Czarów" i zombi, z początku wydawał mi się absurdalny, okazał się strzałem w dziesiątkę. Alicja (i jako postać, i jako książka) bardzo szybko skradła moje serce. Na trzecią część tej historii czekałam bardzo długo (albo tak mi się przynajmniej wydawało), ale wreszcie ją mam! Kiedy tylko kurier zapukał do drzwi, od razu rozdarłam kopertę i zabrałam się do lektury.

Życie nie rozpieszczało Alicji. Jakby śmierć większości członków rodziny nie było wystarczającym obciążeniem, musi zmagać się jeszcze z zombie. Nasza bohaterka ma jednak walecznego ducha i nigdy nie narzeka. Nawet teraz kiedy sytuacje komplikuje się jeszcze bardziej... Okazuje się bowiem, że choć zombie bywają naprawdę przerażające, to nie one są tutaj największym problemem. Prawdziwym zagrożeniem jest tajemnicza instytucja - Anima.

Największą zaletą "Alicji Królowej Zombie" jest spójność. Pokochałam "Kroniki Białego Królika" dzięki oryginalnej fabule i niezwykłemu poczuciu humoru. I tym razem Gena Showalter mnie nie zawiodła. Wszystkie wydarzenia, nieważne czy smutne, czy wesołe, przedstawia w nietuzinkowy sposób. W książce pełno ironii i cynizmu. Dokładnie tak, jak w poprzednich częściach, najbardziej zachwyca mnie sposób, w jaki ta powieść została napisana. Może nawet bardziej niż sama fabuła...

Ta część przypadnie do gustu przede wszystkim tym, którzy najbardziej cenią sobie akcję. Tutaj jest jej pełno! To jasne, w końcu książki skupiają się przede wszystkim na walce z Zombie, jednak teraz ma to dużo większe znaczenie. Jak łatwo możecie się domyślić głównie dlatego, że właśnie nadchodzi bitwa ostateczna. 

Jest jeszcze Cole i pozostali wojownicy, o których nie sposób nie wspomnieć. Przypominają mi trochę Nocnych Łowców Cassandry Clare, z tą różnicą, że są o wiele bardziej komiczni. Albo sypią ciętymi uwagami, albo rozwalają mnie na łopatki absurdalnymi żartami. Uwielbiam Cola, szczególnie razem z Alicją, ponieważ ten wątek miłosny jest jednym z moich ulubionych. Zachwyciła mnie również Kat - przyjaciółka Alicji, w której widać wyraźne inspiracje oryginalną "Alicją w Krainie Czarów".

Kiedy wampiry i wilkołaki straciły już swoją dawną twarz, jedyne co nam pozostało to zombie. One dalej istnieją i wcale nie są bardziej krwiożercze niż wcześniej. W przypadku "Alicji..." okazały się strzałem w dziesiątkę. Trochę mi szkoda, że przygoda z bohaterami "Kronik Białego Królika" już się kończy, ale bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na lekturę tej serii. Polecam Wam ją z całego serducha, a sama wracam do poszukiwania innych książek autorki, które zostały wydane w Polsce. A może którąś czytaliście i możecie mi ją polecić?

Ocena: 8/10

Alicja w Krainie Zombie   |   Alicja i Lustro Zombie   |   Alicja Królowa Zombie

czwartek, 4 czerwca 2015

"Co, jeśli..." Rebecca Donovan

Dodaj napis
Tytuł: Biorąc oddech
Autor: Rebecca Donovan
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 380
Premiera: 17.06.2015

"Nowa, samodzielna powieść autorki bestsellerowej serii „Oddechy”, równie pełna emocji i zapierającej dech akcji!
Co, jeśli dostałbyś drugą szansę na to, by kogoś poznać po raz pierwszy?
Cal Logan doznaje szoku, gdy widzi Nicole Bentley siedzącą naprzeciwko niego w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasta. Przecież od ponad roku – gdy oboje skończyli szkołę – nikt jej nie widział ani o niej nie słyszał.
Tylko że to nie jest Nicole.
Wygląda dokładnie jak miłość Cala z dzieciństwa, ale nazywa się Nyelle Preston. Jest przeciwieństwem Nicole: impulsywna i odważna, zaraża wszystkich wokół pasją życia. Cal jest nią totalnie zafascynowany. Ale Nyelle kryje też wiele tajemnic, a im bardziej Cal zbliża się do rozwiązania jej zagadek, tym mniej chciałby wiedzieć.
Gdy tajemnice z przeszłości i teraźniejszości zderzają się, jedno staje się jasne: nic nie jest takie, jakim się wydawało"

Całkiem niedawno miałam przyjemność przeczytać finał serii „Oddechy”. Z bólem serca rozstałam się z Emmą i pozostałymi bohaterami. Było mi bardzo przykro, że to już koniec, jednak na pocieszenie dostałam świetną wiadomość – zapowiedź nowej książki Rebbecki Donovan. Liczyłam na wiele, miałam jednak i pewne obawy. Kiedy sięgam po niezależną powieść znanego już mi autora, zawsze obawiam się tego samego – obym tylko nie trafiła na replay. Niby inną historię, ale utrzymaną w podobnej tematyce, z podobnymi bohaterami. Całe szczęście, „Co, jeśli...” nie ma nic, ale to nic wspólnego z „Oddechami”. Zacznijmy jednak od początku...

Cal mieszka teraz w uczelnianym kampusie, sporo oddalonym od jego rodzinnej miejscowości. Ma sporo przyjaciół w nowym miejscu i, choć nie jest typem playboya, spotyka się z wieloma dziewczynami. Pewnego dnia poznaje dziewczynę, która wygląda dokładnie tak, jak Nicole. A kim dla Cala jest Nicole? Ciężko to określić... Koleżanką z dzieciństwa, z którą przestał się przyjaźnić już w liceum, choć chodzili do tej samej szkoły. Nicole, choć zimna jak lód i małomówna, szybko stała się królową popularności. A Cal? Niekoniecznie.

Dziewczyna, którą spotyka nasz bohater nie jest jednak Nicole. Nazywa się Nyelle Preston i jest kompletnym przeciwieństwem swojego sobowtóra. Jest przebojowa, odważna i pełna emocji. Niczego się nie boi i wszystkiego chce spróbować. Nicole, niewiele mówiła, spędzała czas tylko wąską grupą znajomych i była bardzo zamknięta w sobie. Nikt nie słyszał o niej od roku – momentu ukończenia liceum.

Pierwsze zaskoczenie? Głównym narratorem jest Cal. Z góry założyłam, że będzie zupełnie inaczej. Narracja jest, swoja drogą, prowadzona w bardzo ciekawy sposób. Co prawda obecne wydarzenia poznajemy z punktu widzenia Cala, to książka skupia się również na przeszłości. Kiedy przenosimy się o kilka lat wstecz, historię na zmianę opowiada nam zarówno główny bohater, jak i jego przyjaciółki z dzieciństwa. Efekt jest o tyle ciekawe, że poznajemy pełną historię, nie tylko tę jej część, którą zna Cal.

Zdradzę Wam tajemnicę - „Co, jeśli...” to piekielnie wciągająca opowieść. Owszem, jest świetnie napisana, ale dla mnie to akurat żadne zaskoczenie, ponieważ dokładnie tego spodziewałam się po autorce. Chodzi jednak przede wszystkim o samą fabułę. Już od pierwszych stron, razem z Calem, zastanawiałam się, co tak naprawdę łączy Nicole i Nyelle. Powieść jest niesamowicie wciągająca – po prostu nie byłam w stanie jej odłożyć, dopóki nie poznałam całej historii. Po pewnym czasie jesteśmy w stanie się domyślić, jakie tajemnice kryją bohaterowie, jednak do odkrycia pozostają jeszcze motywy, jakie nimi kierowały.

Nyelle to moja faworytka wśród bohaterów. Szczerze mówiąc przypomina mi Alaskę wykreowaną przez Johna Greena. To typ bohaterki, która jest po prostu chodzącą tajemnicą. Pojawia się i znika nikt nie wie, kim jest naprawdę, jednak ma w sobie ten magnetyzm, który przyciąga wszystkich wokół. Uwielbiam tę postać z wszystkimi zaletami, ale i wadami – dzięki nim staje się bardziej rzeczywista. Polubiłam również Cal – to z pozoru dość zwyczajny chłopak, jednak kiedy poznajemy go bliżej, wzbudza coraz większą sympatię. Na uwagę zasługuję również postaci drugoplanowe – rodzice i przyjaciele głównych bohaterów. Bardzo spodobało mi się, że mają tak odmienne charaktery. Nawet Ci, którzy niezbyt często pojawiają się w powieści i nie mają zbyt wielkiego wpływu na fabułę, są znakomicie wykreowani.

Nie będzie dla Was pewnie żadnym zaskoczeniem kiedy powiem, że uwielbiam „Co, jeśli”. To zupełnie innego typu opowieść, niż „Oddechy”, jednak, gdybym miała wybrać, którą wolę, to jednak postawię na historię Cala i Nyelle. Głównie z uwagi na bohaterkę, które jest po prostu cudowną i bardzo skomplikowaną postacią. Gorąco polecam Wam tę książkę, nawet jeśli „Oddechy” do Was nie trafiły!

Ocena: 9/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl
P.S. Jeśli nie możecie się doczekać, książka dostępna jest w przedsprzedaży na empik.com [klik] :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...