"Jak to jest mieć najprawdziwszą przyjaciółkę, taką, która zawsze cię
obroni, z którą rozumiesz się bez słów, która jest ważniejsza nawet niż
chłopak? June miała niesamowite szczęście. W jej życiu był ktoś, z kim
łączyła ją absolutnie wyjątkowa więź, jakby wspólne sekrety spajały
silniej niż cokolwiek na świecie. Bo June i Delia do niedawna były
nierozłączne.
Rok temu wydarzyło się jednak coś, co sprawiło, że zaczęły się od
siebie oddalać. Wieczór we troje, alkohol, dziwna gra… A teraz? Teraz
Delia jest martwa i nic już nie da się naprawić. Tylko czy na pewno sama
odebrała sobie życie? Przecież nie bała się nikogo i niczego na
świecie…
June desperacko chce dotrzeć do prawdy – czuje, że jest to winna dawnej
przyjaciółce. Jeszcze nie wie, że ta prawda doprowadzi ją na skraj… No
właśnie, czego?"
Kiedy June dowiaduje się o śmierci Delii, jest zdruzgotana. Choć ostatnio kompletnie nie utrzymywały kontaktu, to przecież nie tak dawno były najlepszymi przyjaciółkami. A potem... wszystko się popsuło, June i Delia z dnia na dzień straciły całą swoją zażyłość. Dziś ta druga nie żyje, w dodatku popełniła samobójstwo, więc już za późno by cokolwiek naprawić. A może... Wcale nie jest za późno?
Choć rzadko mi się to zdarza, w tym przypadku muszę się przyznać - do lektury "Pięknych samobójczyń" nakłoniła mnie piękna okładka. Jest prosta, estetyczna, a jednak zdaje się skrywać jakieś metaforyczne znaczenie. Z kolei opis tej historii zwiastował coś naprawdę tajemniczego. Koniec końców kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, a i tak byłam zaskoczona.
Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy wszyscy dowiadują się o śmierci Delii. Poprzez retrospekcje June dowiadujemy się nieco o tajemniczej przyjaciółce, by już za chwilę razem z bohaterką próbować rozwiązać zagadkę samobójstwa. Problem w tym, że akcja jest bardzo nierówna. W jednej chwili gna na złamanie karku, by już za chwilę nieco nudzić czytelnika. Tak właśnie było ze mną - zaczęło się świetnie, jednak kilka razy musiałam odłożyć powieść, bo traciłam ochotę na lekturę.
Największą zaletą "Pięknych samobójczyń" jest element zaskoczenia, nawet jeśli momentami ziewałam, to zdarzały się również chwile, w których aż przecierałam oczy ze zdumienia. Większość zdarzeń i relacji między bohaterami nie sposób opisać inaczej niż jako "dziwne". Ale być może takie właśnie było zamierzenie autorki? Stworzyć thriller, który po prostu... zaskakuje pod każdym względem?