wtorek, 12 grudnia 2017

"Ciemna strona. Mud Vein" Tarryn Fisher

Tytuł: Ciemna strona. Mud Vein
Autor:  Tarryn Fisher  
Wydawnictwo: SQN
Stron: 320

"Mroczna, hipnotyzująca historia, która może się przydarzyć każdemu.
W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards budzi się uwięziona w obcym domu. Została porwana, ale nie wie przez kogo ani dlaczego. Szybko staje się jasne, że jeśli chce odzyskać wolność, powinna dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości i odczytać pozostawione jej wskazówki. Jednak przeszłość skrywa mroczne tajemnice…

Kobieta uświadamia sobie, że to gra. Wyrafinowana i niebezpieczna. I że tylko prawda może przynieść wyzwolenie.

A jaka jest twoja ciemna strona?"

Pewnie większość z Was, gdyby miała wybrać ulubionego autora, miałaby problem z wymienieniem jednego nazwiska. Ja nie. Jeśli chodzi o współczesnych pisarzy, pewnym tonem mogę przyznać, że Tarryn Fisher to moja ulubienica - przynajmniej, jeśli chodzi o literaturę współczesną. Każda jej książka, po którą sięgam okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Senna budzi się w obcym domu. Nie jest to jednak jednorazowa przygoda, a raczej pułapka, tak przedziwna, że ciężko w nią uwierzyć. Chatka zdaje się być odcięta od świata, spiżarnia zaopatdrzwi nie dają się otworzyć, a za krajobraz za oknem sugeruje, że nasza bohaterka jest bardzo daleko od domu. Nie jest też sama, w sąsiednim pokoju czeka na nią mężczyzna, która odegrał ogromną rolę w życiu kobiety i wszystko wskazuje, że odegra ją raz jeszcze.

Górska chata wśród śnieżnych zasp w tej książce nie jest krajobrazem. Nasi bohaterowi pozostają w zamknięciu przez tak długo, że zaczynają czuć się jak zwierzyna. Zapasy się kończą, a przebywanie miesiącami w towarzystwie jednej osoby jest niezwykle męczące, nie wspominając już o traumie, jaką powoduje sam fakt zamknięcia.

Ta opowieść nie dzieje się jednak jedynie jednym budynku. Razem z Senną przenosimy się w przeszłość, a tam również nie jest kolorowo. Nie chcąc zdradzać Wam zbyt wiele nie mogę opisać, szczegółów, jednak przyznam, że wyobraźnia Fisher jednocześnie przeraża mnie i fascynuje. To chyba jedyna autorka, która zaskakuje mnie w każdej książce.

Choć praktycznie przez całą powieść obracamy się wokół dwóch osób, kompletnie nie czuje się nudy. Isaak i Senna to cudownie złożone charaktery, które nawet nic nie mówiąc wywołują w czytelniku całą masę emocji. Nie bez znaczenia jest to, że Fisher po prostu świetnie pisze - książka jest zgrabna, akcja rozkręca się w odpowiednim tempie, wszystko jest tak jak być powinno. Powinnam przejść teraz do wad, ale cóż... kiedy jakieś znajdę to na pewno dam Wam dać znać.

Wszystkie powieści tej autorki, choć zupełnie różne mają jedną wspólną cechę - tu po lekturze uważam, że to ta, to właśnie ta powieść jest moją ulubioną książką autorki. Tak było z "Margo", z "Bad Mommy" i tak też jest z "Mud vein". Uwielbiam tę historię i choć kompletnie złamała mi serce, to polecam ją każdemu. Nawet jeśli Wasze serca też będą złamane, polecam ją bardzo gorąco.
 
Ocena: 10/10
 
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:





niedziela, 10 grudnia 2017

"Spektrum. Leonidy" Nanna Foss

Tytuł: Spektrum. Leonidy
Autor:  Nanna Foss
Wydawnictwo: Driada
Stron: 544

"15-letnia Emilia rysuje chłopaka z turkusowymi oczami, a następnego dnia spotyka go w szkole. Gdzie jest granica między snem a rzeczywistością, między marzeniem a koszmarem? I jak to jest odkryć w sobie niewytłumaczalne zdolności nadprzyrodzone? Nanna Foss zaprasza do intrygującego świata w klimacie nawiązującym do science fiction.„Leonidy” to pierwsza część serii „Spektrum”, w której przyjaźń, miłość i życiowe wybory splatają się w teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Bo właśnie tutaj podróż w czasie staje się możliwa.

„Leonidy” poruszają najistotniejsze sprawy codzienności – relacje, uczucia, podejmowanie ważących na całym życiu decyzji. Ale Nanna Foss w świetnie napisanej powieści nie tylko dotyka tego, co bliskie każdemu. Ekscytuje i pozwala poczuć prawdziwy strach. „Gwałtownie budzę się ze snu i eksploduje we mnie krzyk” – mówi Emilia. Autorka kreuje niezwykle wiarygodną rzeczywistość, którą paradoksalnie rządzą nadprzyrodzone moce.

Spektrum” to jedna z najpopularniejszych serii literatury młodzieżowej w Europie Zachodniej oraz wydawniczy fenomen z Danii. Nakładem wydawnictwa Driada ukażą się w Polsce także kolejne tytuły cykl"

Niewiele europejskich książek ukazuje się na polskim rynku. Mam taką własną teorię, że jeśli jakaś już się trafi, to są bardzo duże szanse, że okaże się dobra. Myślę po prostu, że wydawcy nie zdecydowaliby się inwestować w kiepską powieść, szczególnie, kiedy nazwisko autora jest kompletnie nieznane. W przypadku "Spektrum" tak właśnie jest - spodziewałam się świetnej książki i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Na naszym rynku pełno jest skandynawskich książek, są to jednak głównie kryminały. Książkę Nanny Foss określono jako science fiction, to jednak coś znacznie więcej - część obyczajowa tej powieści również jest bardzo rozbudowana.  Historia wciąga od pierwszych stron, kiedy to porywają nas relacje między wyjątkowo oryginalnymi postaciami.

Nastoletnia Emilia ma tylko dwójkę przyjaciół - braci Albana i Linusa. Pozostałe dzieciaki w szkole nie są do niej zbyt pozytywnie nastawione, szczególnie jeden z popularnych chłopaków, który wręcz uwziął się na naszą bohaterkę. Kiedy do klasy Trafia dwójka nowych uczniów - Noa i Pi - wszystko wskazuje na to, że paczka Emi wkrótce się powiększy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Noa to chłopak, którego dziewczyna widywała w snach. Jest pewna, że to on, ponieważ po przebudzeniu rysowała jego portret. Z czasem zamiast odpowiedzi, nasi bohaterowie mają jedynie coraz więcej pytań. Coś łączy całą grupę i za wszelką cenę muszą odkryć co.

"Leonidy" to naprawdę pokaźne tomisko. Całość liczy niemalże 600 stron i naprawdę robi wrażenie. Nie dajcie się jednak zniechęcić - czcionka jest stosunkowo duża, język bardzo przystępny, a powieść czyta się bardzo szybko. Zanim zdążyłam zauważyć, byłam już na 400 stronie i w mgnieniu oka pochłonęłam całą historię. 

Powodów, dla których ta książka jest fenomenem jest całe mnóstwo. Jest zabawna i wzruszająca. Pokazuje nam, jak ważna wśród młodych ludzi jest przyjaźń i akceptacja. Ma rzeczywistych bohaterów, pełnych wad i zalet, z którymi można się utożsamiać. Jednocześnie czytelnik próbuje znaleźć odpowiedź na te same pytania, które zadają sobie bohaterowie - kim są i co ich łączy. Szybko polubiłam Emi i jej przyjaciół - to bardzo interesujące charaktery. 

Wszystko to sprawiło, że "Leoindy" oceniam jako świetną powieść dla młodzieży, ale nie tylko. Myślę, że przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy szukają czegoś nowego i świeżego. Jednocześnie ta książka może okazać się świetnym prezentem na święta. Pamiętajcie, książki najłatwiej pakuje się w papier ozdobny, bo są prostokątne :)

Ocena: 8/10

czwartek, 7 grudnia 2017

"Za Tobą" Kelly Luce

Tytuł: Za Tobą
Autor:  Kelly Luce
Wydawnictwo: W.A.B
Stron: 352

"Życie w cieniu sławnego ojca, zbrodnia i tajemnice ukryte w cieniach przeszłości. Powieść psychologiczna z Japonią w tle. Głównej bohaterce, mieszkającej od dwudziestu lat w Stanach Rio Silvestri, udało się uciec od trudnej przeszłości. Rio, a tak naprawdę Chizuru Akitani, córka genialnego, podziwianego na całym świecie japońskiego skrzypka jako młoda dziewczyna porzuciła swoją prawdziwą tożsamość, rodzinę oraz ojczyznę… Gdy jednak pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę, a w niej smyczek ojca wraz z informacją o jego śmierci, a także złożony w postać motyla tajemniczy banknot, będzie musiała wrócić do domu zmierzyć się ze wszystkim, od czego próbowała uciec. Nic nie przeraża jej bardziej niż myśl, że jej mroczny sekret mógłby wyjść na jaw… Informacje o nagrodach: 2013 Nagroda Editor's Choice Prize Fiction od Foreword Reviews za powieść Three Scenarios in Which Hana Sasaki Grows a Tail Powieść Three Scenarios… znalazła się w finale konkursu organiozowanego przez Texas Institute of Letters & Writers League of Texas."

Co sprawia, że sięgamy po książkę? Czasami wystarczy nazwisko naszego ulubionego autora. Czasami zachęci nas opis lub rekomendacja. A czasami do lektury zachęca nas okładka. Choć ten ostatni przypadek zdarza się u mnie najrzadziej, to tak właśnie było w przypadku powieści "Za Tobą" Kelly Luce. Co tu dużo mówić - to najpiękniejsza okładka roku, najchętniej powiesiłabym ją sobie na ścianie jako plakat.

Chizuru Akitani to córka znanego japońskiego mistrza skrzypiec. Sama też jest sławna, jednak nie z powodu talentu muzycznego. Wręcz przeciwnie, w jej przypadku nie może być dumna z ilośći osób, które znają jej imię. Twarz Chizuru to bowiem twarz dziecięcej morderczyni. Dwunastolatki, która śmiertelnie ugodziła nożem swojego prześladowcę.

Teraz nasza bohaterka nazywa się Rio. Prowadzi życie przykładnej matki i żony. Mieszka w Ameryce, a japoński koszmar zostawiła za sobą. Śmierć ojca przywołuje jednak na nowo demony przeszłości. Rio udaje się w samotną podróż, do kraju który powinien być jej ojczyzną, a w którym zawsze czuła się obca.

Jak nietrudno się domyślić, sprawa była bardzo kontrowersyjna. Nie codziennie zdarza się się przecież, aby dzieci mordowały swoich rówieśników. Przypadek Chizuru nie jest jednak prosty, a ona sama zdecydowanie nie jest wcieleniem zła. Sytuacja jest skomplikowana, a czytelnik będzie musiał przejść długą drogę, aby dowiedzieć się prawdy.

Historia toczy się na dwóch płaszczyznach - poznajemy nie tylko bieżące wydarzenia, lecz również wspomnienia Rio z przeszłości. I, o ile te drugie wypadają całkiem nieźle, o tyle teraźniejszość ma się nieco gorzej. Z wypiekami na twarzy dowiadywałam się coraz to więcej o dzieciństwie Chizuru, a przeżycia i wewnętrzne rozterki Rio okazały się zwyczajnie... nużące.

Autorka wpadła na znakomity pomysł - opisała historię dziecka, które wszyscy uważają za potwora z zupełnie innej perspektywy, zostawiając nas z najbardziej uniwersalnym morałem wszechczasów: świat nie jest czarno-biały.

Ocena: 6/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!

środa, 6 grudnia 2017

Konkurs Andrzejkowy: "Szczęście w miłości" - WYNKI!

Panie i Panowie!
Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za udział w konkursie. Tym razem niewiele osób zgłosiło się do konkursu. Nagroda wydaje mi się być ciekawa, więc może zadanie okazało się za trudne? Chętnie nagrodziłabym wszystkich, którzy wzięli udział w konkursie, niestety zwycięzca może być tylko jeden.

Nie przedłużając...
Książkę "Szczęście w miłości" autorstwa Kasie West wygrywa:

 która pisze:
Serdecznie wszystkim dziękuję za udział w konkursie. Zwycięzcę proszę o kontakt mailowy (betterversionofthetruth@gmail.com). Dziękuję również wydawnictwu Feeria., które ufundowało nagrodę.

niedziela, 3 grudnia 2017

"Dobra córka" Karin Slaughter

Tytuł: Dobra córka
Autor:  Karin Slaughter
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 560

"Dwadzieścia osiem lat temu matka Charlotte i Samanthy została zamordowana na ich oczach. Żadna z dziewczynek nigdy nie zdradziła, co jeszcze wydarzyło się podczas brutalnego napadu na ich dom. Tragiczne wydarzenie zniszczyło więzi rodzinne, każda z sióstr poszła swoją drogą. Samantha robi karierę w Nowym Jorku, Charlotte prowadzi kancelarię w rodzinnym miasteczku. Życie płynie dalej, ale nagle wszystko zaczyna iść źle. Charlotte jest świadkiem dwóch brutalnych morderstw, które wstrząsają lokalną społecznością. Angażuje się w sprawę, nie podejrzewając, że przy okazji odkryje całą prawdę o rodzinnej tragedii sprzed lat. Siostry muszą połączyć siły, by raz na zawsze zamknąć tamten rozdział życia." źródło

Charlotte już w dzieciństwie widziała rzeczy, których nikt nie powinien oglądać. Na oczach jej i jej siostry została zamordowana matka dziewcząt. Same cudem uszły z życiem, a trauma z przeszłości zostanie z nimi już na zawsze. Charlotte poznajemy jako dorosłą już kobietę, z pozoru niezależną i pewną siebie prawniczkę. Seria niefortunnych zdarzeń zaprowadza naszą bohaterkę do szkolnych korytarzy, a tam zostaje świadkiem strzelaniny. Jako bezpośredni świadek zdarzenia bardzo mocno angażuje się z sprawę, która jest o wiele bardziej skomplikowana niż zdawać by się mogło na pierwszy rzut oka.

Kelly Luce nie traktuje swoich czytelników zbyt łagodnie - już w pierwszej scenie jesteśmy świadkami brutalnej zbrodni, a napastnicy atakują kobietę i dzieci, przez co obraz jest jeszcze bardziej drastyczny. W jednej z kolejnych scen, wraz z Charlotte przenosimy się niemal trzydzieści lat w przód, gdzie... czeka na nas kolejna zbrodnia. Wszystko dzieje się bardzo szybko i drastycznie. Czytelnik od początku zostaje wrzucony na głęboką wody i za nim zdąży choćby zapamiętać imiona głównych bohaterów jest świadkiem kilku morderstw.

Książka to bardzo opasłe tomisko - liczy niemalże 600 stron. Wydaje mi się jednak nieco "przegadana". Z jednej strony musimy się dość mocno skupić na lekturze. Jest tutaj mnóstwo domysłów, niedopowiedzianych opisów i niepewności. Z drugiej strony bacznie doszukujemy się wskazówek, a mnóstwo z serwowanych nam informacji jest zwyczajnie... nieistotne. Koniec końców męczymy się z lekturą, która przecież powinna być przyjemnością.

Jeżeli chodzi wątki kryminalne - wypadają całkiem nieźle. Jeżeli chodzi o zabójstwo matki głównej bohaterki, jak dla mnie, zostało opisane nieco zbyt brutalnie, jednak to raczej kwestia preferencji czytelnika, a nie wada książki. Bardzo ciekawie wypada natomiast zbrodnia, która dzieje się w czasach obecnych. Muszę przyznać, że to właśnie ten wątek najbardziej mnie wciągnął i to dzięki niemu tak szybko pochłonęłam lekturę.

"Dobra córka" to całkiem niezły i wciągający thriller. Nawet jeśli w niektórych momentach miałam ochotę odłożyć książkę, to cieszę się, że tego nie zrobiłam - zakończenie naprawdę jest warte poznania.

Ocena: 6/10 
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

wtorek, 28 listopada 2017

"Nieobecna" Sheena Kamal

Tytuł: Nieobecna
Autor:  Sheena Kamal
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 352

"Gotowa narazić życie dla córki, której nigdy nie chciała urodzić.
Nora chce być niewidzialna. Mieszka nielegalnie w cudzej piwnicy i nie ma przyjaciół. Ucieka przed przeszłością, doznała zbyt wiele zła i niewyobrażalnego okrucieństwa, by komukolwiek zaufać. Jeden telefon zmusza ją do wyjścia z ukrycia. Nora rusza na poszukiwanie zaginionej córki, którą piętnaście lat temu oddała do adopcji kilka minut po porodzie. Wpada na ślad rozgałęzionego spisku, odkrywa też, kto przed laty odarł ją z godności i skazał na śmierć. Decyduje się na samotną walkę z wpływowymi ludźmi, którzy stoją ponad prawem."

Nora zawodowo zajmuje się odnajdywaniem ludzi. Nawet tych, którzy znalezieni być nie chcą. Zazwyczaj nie bierze spraw zbyt osobiście. W tym przypadku może być ciężko - zaginioną jest jej własna córka. Lata temu Nora urodziła dziewczynkę i oddała ją do adopcji. Nigdy nie planowała jej odnaleźć jednak teraz najwidoczniej będzie zmuszona.

"Nieobecna" to dość nietypowy thriller. Poznajemy bohaterkę, która na pierwszy rzut oka wcale nie chce być przez nas polubiona. Nora jest twarda, zamknięta w sobie i nie przejawia zbytniego zainteresowania... w zasadzie czymkolwiek. Z czasem jednak odkrywamy, że skorupa, pod którą się ukrywa ma jakieś szczeliny. Weźmy choćby ogromne uczucie, które łączy Norę z jej psiakiem - nawet największa twardzielka ma swoje słabości.

Jak nietrudno się domyślić, mur, który wybudowała wokół siebie główna bohaterka jest odzwierciedleniem jej traumatycznych przeżyć z przeszłości. Kilkanaście lat temu Nora ledwo uszła z życiem,a jej poczucie własnej wartości legło w gruzach. To jednak wojowniczka - przeżyła i wszystko wskazuje na to, że w przypadku tej kobiety sprawdza się przysłowie "co Cię nie zabije, to Cię wzmocni". Jej córka, choć nie dorastała z matką, to ma bardzo podobny charakter - aż ciągnie ją do kłopotów. Nastolatka, choć kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy, pakuje się w aferę na krajową skalę i zadziera z ludźmi, od których powinna trzymać się, jak najdalej. Uratować ją może jedynie Nora, która już raz uszła z życiem z tak trudnej sytuacji.

Teoretycznie całość brzmi nieźle, prawda? W rzeczywistości jednak nie jest aż tak kolorowo. Choć opis zapowiada znakomitą lekturę, a czytelnik nie może narzekać na brak akcji czuje lekkie znużenie. Mnogość wydarzeń nie sprawia, że powieść staje się dla nas bardziej wciągająca i choć współczujemy głównej bohaterce nieszczęść, które ją dotknęły, to i tak nie potrafimy się z nią utożsamić. Aż wreszcie docieramy do zakończenia, które powinno nas zaskoczyć, a w rzeczywistości okazuje się... lekko absurdalne.

Na wystawach księgarnii jest całe mnóstwo thrillerów - to chyba najpopularniejszy gatunek w tym roku. Sama coraz chętniej po nie sięgam i zdarza mi się trafiać na naprawdę znakomite. Niestety "Nieobecna" nie jest jednym z nich. Książkę określiła bym jako typowego średniaka - nie jest najgorsza, jednak na rynku jest całe mnóstwo ciekawszych pozycji.

Ocena: 5/10 
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

piątek, 24 listopada 2017

"Goodbye days" Jeff Zentner

Tytuł: Goodbye days  
Autor:  Jeff Zentner
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 416

„Gdzie jesteście, chłopaki? Odpiszcie.”
Naciskając „wyślij”, Carver Briggs nie miał pojęcia, że jego SMS wywoła łańcuch reakcji, które doprowadzą do tragicznej śmierci Marsa, Eliego i Blake’a.
Carver jest załamany i przerażony, nie dość że stracił trzech najbliższych przyjaciół, to jeszcze grozi mu wizja więzienia, ponieważ ojciec jednego z nich, wpływowy sędzia, kieruje sprawę do prokuratury.

Carver, w wieku swych siedemnastu lat, staje się niespodziewanie ekspertem od pogrzebów. Trzy w ciągu tygodnia.  Na każdym oprócz bólu przeżywa odrzucenie i potępienie ze strony rówieśników. A wszystko to w przededniu nowego roku szkolnego…
Jedynymi bratnimi duszami są starsza siostra, Georgia, oraz dziewczyna Blake’a. Była dziewczyna, bo Blake’a już nie ma…

Bliscy Blake’a, Eliego i Marsa proszą, a niekiedy żądają, by pozostały przy życiu przyjaciel ich tragicznie zmarłych synów przeżył wraz z nimi czas pożegnań, by spędził z nimi cały dzień, wspominając przyjaciela, robiąc z nimi to, co robiliby ze swoimi dziećmi. Za każdym razem wygląda to inaczej, za każdym razem bardziej boli, za każdym razem obie strony dowiadują się o zmarłych zaskakujących rzeczy, rzeczy, które ktoś wcześniej bał się ujawnić…

Książka opowiada o strasznej tragedii, ale też o tym, jak sobie z nią radzić, jak wybaczyć innym, jak wybaczyć sobie. Pokazuje, że nigdy, nawet gdy wydaje ci się, że to już koniec, nie jesteś sam. Niesie nadzieję. Mimo wszystko. źródło


Autor "Goodbye days" Jeff Zentner to mi znany z zaledwie jednej, ale za to świetnej książki. Napisał "Króla węży" - książkę, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Oczywiście, kiedy tylko nadarzyła się okazja sięgnęłam po kolejną powieść autora.

Śmierć i strata to jeden z najczęściej pojawiających się tematów w literaturze. Autor podszedł jednak do tematu zupełnie inaczej. W tym przypadku poznajemy historię nastoletniego Carvera, który próbuje poradzić sobie ze stratą trójki najlepszych przyjaciół, którzy właśnie zginęli w wypadku. Co więcej, chłopak obwinia się o ich śmierć, ponieważ tuż przed wypadkiem wysłał do kolegów smsa.

Mocną stronę tej książki jest z całą pewnością świetny pomysł. niejednokrotnie zdarzyło mi się sięgać po powieści opowiadające o osobach, które próbowały radzić sobie ze stratą ukochanej osoby, jednak przeważnie był to chłopak, dziewczyna, mąż, czy żona. Tutaj główny bohater traci wszystkich najlepszych przyjaciół jednocześnie. Traci swoją codzienność w szkole, wszystkie wieczorne wyjścia i rytuały oraz możliwość powierzenia najgłębszych sekretów. Komu powiedzieć, co tak naprawdę czujesz, skoro wszyscy, który by to zrozumieli odeszli?

Brzmi nieźle, prawda? Niestety są też wady. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Carver obwinia się za śmierć kolegów. Ludzie w żałobie bardzo często działają przecież nielogicznie i we wszystkim doszukują się swojej winy, kiedy są naprawdę zrozpaczeni. Przedziwne jest jednak obwinianie Carvera przez kogokolwiek z otoczenia, a proces sądowy to już istny absurd...

I jeśli mam być całkiem szczera to niesamowicie wkurzała mnie ta książka, głównie dlatego, że była tak bardzo nierówna. Z jednej strony świetny pomysł na fabułę, a z drugiej dziwaczny pomysł z rozprawą. Po lekturze "Króla węży" spodziewałam się, że i ta powieść okaże się fenomenalna, ale tak nie jest - jest zaledwie niezła.

Ocena: 6/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

środa, 22 listopada 2017

"Zdobyć Rosie. Czas próby" Kirsty Moseley

Tytuł: Zdobyć Rosie
Autor:  Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 304

"Kontynuacja historii najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate nie ma wątpliwości, że Rosie to ta jedyna. Niepostrzeżenie zmienia się z podrywacza w odpowiedzialnego mężczyznę. W ich związku robi się coraz bardziej poważnie, oboje już wiedzą, że to nie jest przelotny romans. Także synek Rosie, mały DJ, staje się dla Nate’a bardzo ważny.
Rosie jednak wstrzymuje się od deklaracji. Trudno powiedzieć: „Kocham Cię”, kiedy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć.
Czeka ich ciężka próba, w której stawką jest życie. Czy ją przetrwają?" źródło

To już druga część opowieści o perypetiach Rosie i Nate'a. Jak dowiedzieliśmy się w poprzedniej części Rosie jest młodą mamą. Jej uroczy synek, DJ, to owoc poprzedniego związku. Josh, jego ojciec, nie należy jednak do najbardziej odpowiedzialnych facetów i problem sprawia mu nie tylko płacenie alimentów na czas, ale nawet dotrzymywanie słowa danego synowi odnoście obiecanych mu spotkań. Zarówno DJ, jak i jego mama są bardzo delikatni, a ostatnie czego im trzeba to złamane serce po raz kolejny.

Ta powieść jest trochę współczesną historią o Kopciuszku. Główna bohaterka została mocno skrzywdzona przez los, jednak stara się z uśmiechem na ustach patrzeć w przyszłość. Nagle pojawia się on - idealny rycerz na białym rumaku. Jest przystojny i szarmancki, a w dodatku nie przeszkadza mu bagaż doświadczeń dziewczyny.

Wydaje mi się, że te dwie części mogłyby być jedną książką, tym bardziej, że "Czas próby" ma stosunkowo niewiele stron. Nie ukrywam jednak, że tę część czyta się ciekawiej, ale tak jest chyba zawsze - najwięcej frajdy mam przy czytanie w momencie, kiedy akcja na dobre się rozkręci.

Druga część "Zdobyć Rosie" jest równie urocza jak pierwsza. Całość kręci się oczywiście wokół romansu, ale trudno się dziwić - ten gatunek rządzi się swoimi prawa. Podoba mi się jednak to, jak przedstawiony został wątek samotnej matki. Uczucie Rosie do syna jest ogromne i miło patrzy się na ich relacje.

Tak jak większość powieści Kirsty Moseley, ta również jest po prostu lekkim romansem. Jednak w swojej kategorii książka wypada naprawdę znakomicie - jest urocza, wciągająca i czyta się ją z przyjemnością.

Ocena: 7/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

poniedziałek, 20 listopada 2017

"Wróć, jeśli masz odwagę" Estelle Maskame

źródło
Tytuł: Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 352

"Czasami wydaje ci się, że twoje życie jest poukładane - masz przyjaciół, odnosisz sukcesy w szkole, nie narzekasz na brak powodzenia u chłopaków. Mimo to czujesz, że coś jest nie tak. Jakby na twoim życiu ciążyła skaza… I jeszcze to poczucie winy, że nie było cię przy bliskich, gdy tak bardzo potrzebowali wsparcia. Szczególnie on, z którym zaczynało cię coś łączyć… zanim jedno tragiczne zdarzenie niespodziewanie zakończyło wszystko. 

A kiedy już myślisz, że jesteś na dobrej drodze i w końcu będzie idealnie, dzieje się coś nieoczekiwanego, co odziera cię ze złudzeń. Co robisz? Najłatwiej się schować, ukryć albo odejść. Wiesz o tym, bo robiłaś to już wiele razy. Ale czy tamto uczucie pozwoli o sobie zapomnieć? Los znów krzyżuje wasze drogi, a ty musisz wybrać!
Nie uciekniesz już przed samą sobą, ale teraz jest jeszcze trudniej. Na drodze do szczęścia piętrzą się przeszkody. Czy masz odwagę, by wrócić?" źródło
 
Estelle Maskame to fenomen na rynku wydawniczym. Młodziutka autorka ma zaledwie 20 lat, jednak na koncie już cztery powieści. Pierwsze trzy należą do serii DIMILY uwielbianej przez (szczególnie nastoletnie) czytelniczki na całym świecie. Ja również, z czystej ciekawości postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom i... całkowicie przepadłam. Mimo wad, książka miała jedną, ogromną zaletę - była piekielnie wciągająca. Oczywiście nie mogłam odmówić sobie sięgnięcia po kontynuację i tak też, z wypiekami na twarzy, przeczytałam całą trylogię.

Dani i Jaden to rodzeństwo, które przeszło traumę, kiedy ich rodzice zginęli w wypadku. Jeszcze niedawno mieli pełną rodzinę, teraz mieszkają z dziadkami, pogrążeni w żałobie. Kenzie była ich najlepszą przyjaciółką, a dla Jadena nawet czymś więcej niż tylko przyjaciółką. Kiedy jednak świat rodzeństwa legł w gruzach, nasza przerażona bohaterka również się odsunęła. 
 
Kenzie też problematyczną przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. Trauma sprzed kilku lat sprawiła, że rodzina nastolatki po dziś dzień nie może się pozbierać. Niestety nie udźwignęła bagażu swoich przyjaciół i w najtrudniejszych chwilach nie mogli liczyć na jej wsparcie. Teraz ma okropne wyrzuty sumienia i za wszelką cenę chce wynagrodzić przyjaciołom swoje zachowanie.

Historia jest o tyle ciekawa, że nie skupia się jedynie na romansie. Mamy tutaj zarówno trudne relacje między przyjaciółkami, jak i dwie rodziny z problemami, a nawet wątek prawie kryminalny. Każdy z bohaterów ma wyraźnie zarysowany charakter, postacie są bardzo dobrze wykreowane i to zdecydowanie mocna strona tej historii. 
 
Jest dokładnie tak, jak się spodziewałam - być może "Wróć, jeśli masz odwagę" nie jest literaturą najwyższych lotów, jednak zapewnia masę rozrywki i jest naprawdę wciągająca. Z przyjemnością poznawałam Kenzie, Dani i Jadena. Muszę przyznać, że tych bohaterów uważam za o wiele lepiej wykreowanych niż znanych nam z DIMILY.
 
Ocena: 7/10
 
 Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl

sobota, 18 listopada 2017

"Podtrzymując wszechświat" Jennifer Niven

źródło
Tytuł: Podtrzymując wszechświat  
Autor: Jennifer Niven 
Wydawnictwo: Bukowy Las 
Stron: 408

"Wszystkim się wydaje, że dobrze znają Libby, dziewczynę kiedyś zwaną „najgrubszą nastolatką w Ameryce”. Nikt jednak nie zadaje sobie trudu, żeby dojrzeć cokolwiek poza jej wagą, poznać ją tak naprawdę. Po śmierci mamy Libby zajadała się w czterech ścianach swojego domu w towarzystwie załamanego ojca i własnego smutku. Teraz dziewczyna wraca do szkoły, jest gotowa na nowych przyjaciół, miłość, na wszystko, co życie ma jej do zaoferowania.

Wszystkim się wydaje, że dobrze znają Jacka. Owszem, to popularny i lubiany uczeń, ale i osoba, która nauczyła się nie rzucać w oczy. Nikt nie zna wielkiego sekretu Jacka: chłopak nie rozpoznaje twarzy, nawet rodzeni bracia wyglądają dla niego jak obcy ludzie. Jack potrafi zaprojektować i zbudować niemal wszystko, ale nie jest w stanie zrozumieć, jak działają trybiki jego własnego mózgu.
 
Aż w końcu Jack spotyka Libby. Połączeni okrutną licealną zabawą lądują na szkolnej terapii. Oboje są wściekli, ale wściekłość powoli przeradza się w zaskoczenie. Odkrywają, że im więcej czasu spędzają ze sobą, tym mniej samotni się czują." źródło

Uwielbiam Jennifer Niven. Być może to wiele powiedziane w przypadku autorki, której przeczytałam (do tej pory) zaledwie jedną książkę. To jednak prawda - kocham Jennifer Niven, a "Wszystkie jasne miejsca" kompletnie mnie oczarowały i sprawiły, że na świat patrzę inaczej. Niewiele jest takich książek. Niewiele jest też takich autorów i jestem pewna, że zaliczenie tak udanego debiutu, oprócz tego, że jest oczywiście ogromnym sukcesem, jest też poprzeczką nie do przeskoczenia. Z niecierpliwością czekałam na kolejną powieść Niven i wiedziałam, że będzie dobra, nie spodziewałam się jednak, że okaże się lepsza niż "Wszystkie jasne miejsca". To niemal niemożliwe.

Jack jest sportowcem, którego wszyscy znają. Jest lubiany i popularny, ma piękną dziewczyną i masę kolegów. Jest też ciemna strona, ale o niej przecież nikt nie wie. Jack codziennie musi na nowo odnajdować się w świecie. Cierpi na przypadłość, która nie pozwala mu rozpoznawać twarzy nawet najbliższych osób. Kieruje się wszystkimi możliwymi ułatwieniami - ten jest wysoki, ten nosi rzucającą się w oczy fryzurę, a tamten jest wyjątkowo pulchny. O dziwo jakoś sobie razi, ale i tak zdarzają się wpadki. Życie Jack to wieczna walka z samym sobą. Robi wszystko, aby nikt, nawet rodzice, nie domyślili się, że coś jest nie tak.

Każdy wie, kim jest Libby - to nastolatka, która była zbyt gruba, żeby wydostać się z własnego domu. Nikt jednak nie wie jaka jest Libby, bo nikt nie zadał sobie trudu, aby ją poznać. Dziewczyna wraca jednak do szkoły z podniesionym czołem i zamierza nie zważać na pełne niechęci spojrzenia.  Kiedy Jack i Libby się spotykają znajdują wspólny język. 

Choć przyznaję, że po Niven spodziewałam się prawdziwej bomby, to i tak udało się jej mnie zaskoczyć. Jak napisać książkę o dwójce młodych ludzi, która będzie oryginalna skoro czytaliśmy przecież już wszystko? Właśnie tak!

To przykre, ale prawdziwe - młodzi ludzie łatwiej utożsamiają się z pięknymi bohaterami, których spotyka jakaś kompletnie niezależna od nich tragedia - choćby rak, czy wypadek. Tutaj jest zupełnie inaczej, bo o ile rozumiemy dlaczego Libby zainteresowała się Jackiem, o tyle wszyscy dziwią się, jak on zainteresował się dziewczyną z tak dużą nadwagą. I to smutne, strasznie smutne, że tak trudno nam zrozumieć, jak osoba nie wprasowująca się w promowane przez media kanony piękna może być dla drugiej atrakcyjna. Jeszcze smutniejsze, że wygląd zewnętrzny jest dla wielu z nas wyznacznikiem wartości człowieka.

Muszę być z Wami szczera - przeczytam wszystko, co wyjdzie spod ręki tej autorki, nawet gdyby była to instrukcja obsługi pralki. I tak, może "Wszystkie jasne miejsca" podobały mi się bardziej niż "Podtrzymując wszechświat", jednak obie książki są świetne. Ta historia najlepsza książka skierowana do młodzieży i chyba jedna z lepszych, które w ogóle miałam okazję przeczytać w tym roku.

Ocena: 9,5/10 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
http://bukowylas.pl/

niedziela, 12 listopada 2017

"Dachołazy" Katherine Rundell

źródło
Tytuł: Dachołazy 
Autor: Katherine Rundell
Wydawnictwo: Poradnia K.
Stron: 264


"Wszyscy myślą, że Sophie jest sierotą. Rzeczywiście, nie potwierdzono, aby jakakolwiek kobieta ocalała z wraku, który opuściła Sophie, dryfując w futerale po wiolonczeli przez kanał La Manche. Sophie jednak pamięta widok matki wzywającej pomocy. Jej opiekun mówi, że to niemal niemożliwe, aby jej matka wciąż żyła, jednak „niemal" oznaczało, że taka możliwość istniała. Dlatego kiedy nadszedł list z opieki społecznej, z którego wynikało, że grozi jej sierociniec, Sophie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Uciekła do Paryża, aby odnaleźć matkę, wyposażona w jedną jedyną wskazówkę - adres lutnika, który wykonał wiolonczelę. Kim są tytułowe dachołazy i czy pomogą jej odnaleźć mamę?" źródło

Młodziutka Sophie ma już na karku bagaż doświadczeń. Jej obecny opiekun, Charles, znalazł ją jako niemowlę w futerale na wiolonczelę i od tego czasu są nierozłączni. Nie wszystkim jednak odpowiada, że samotny kawaler opiekuje się małą dziewczynką. Choć niezwykła więź między tą dwójką jest widoczna gołym okiem, opieka społeczna stwierdza, że Charles nie jest odpowiednią rodziną dla Sophie i decyduje, że nie może się nią dłużej zajmować. Nasi bohaterowie postanawiają więc wziąć sprawy w swoje ręce i aby uchronić dziewczynkę przed sierocińcem udają się do Paryża, aby odnaleźć jej matkę.

"Dachołazy" mają w sobie magię książek, które pamiętam z dzieciństwa. Ciężko dziś znaleźć historie, które na myśl przywodzą "Małe księcia", czy "Kubusia Puchatka". Powieści, które nie bawią poprzez pokazywanie wyścigu między kotem i myszą, a uczą czym jest prawdziwe dobro. Powieść Kathrine Rundell jest taką właśnie historią - przywodzi mi na myśl moje własne dzieciństwo.

To ciepła opowieść o tym, co w życiu najważniejsze - miłości, przyjaźni i rodzinie. Bardzo szybko przywiązujemy się do niekonwencjonalnych bohaterów i zanim zdążymy się zorientować mocno im kibicujemy. Historia wciąga, fabuła jest zaskakująca - chwilami bawi, a chwilami wzrusza. Czego chcieć więcej?

Autorka zachwyca nie tylko historią - chodzi tutaj również o sposób, w jakim nam ją opowiada. To jest typowy łatwy język do jakiego przyzwyczaiły nas dzisiejsze książki dla dzieci. Kathrine Rundell potraktowała swoich młodych czytelników z należytym szacunkiem pisząc do nich językiem na tyle poetyckim, że zachwyci również dorosłych. Dzięki temu powieść zachwyci nie tylko dzieci, ale i dorosłych.

"Dachołazy" są idealny pretekstem, aby spędzić czas z dziećmi. To historia, którą możecie czytać wspólnie i ani jedni, ani drudzy nie powinni się nudzić. Podejmujecie wyzwanie?

Ocena: 8/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:
http://sklep.poradniak.pl


wtorek, 7 listopada 2017

"Eliza i jej potwory" Francesca Zappia

Tytuł: Eliza i jej potwory
Autor: Francesca Zappia   
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 400


"Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju  - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest LadyKonstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da.
I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens? 
 
Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem… I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?

"Eliza i jej potwory" nie jest moim pierwszym spotkaniem z autorką. Wcześniej miałam okazję przeczytać "Wymyśliłam Cię" - dobrą książkę dla młodzieży, poruszającą trudne tematy. Z przyjemnością sięgnęłam więc po "Elizę i jej potwory" z nadzieją na równie udaną lekturę.

Eliza jest samotniczką. Lady Konstelacja jest najjaśniejszą gwiazdą. Nasza bohaterka to jedna z bardziej znanych rysowniczek internetowych komiksów. Ma rzesze fanów, nawet w własnej szkole. Tysiące czytelników z niecierpliwością oczekują, aż Lady Konstelacja wrzuci do internetu kolejne plansze. Brzmi świetnie? Może i tak, ale nasza bohaterka nie pokazała i wcale nie zamierza pokazać twarzy. Bycie anonimową daje jej poczucie bezpieczeństwa.

Eliza nie ma przyjaciół, przynajmniej takich, których spotykałaby codziennie w szkole. Pozostaje jednak w stałych kontaktach z dwójką internetowych znajomych. To jedni z nielicznych, którzy znają jej prawdziwą tożsamość. Wśród rówieśników w szkole jest niezauważalna, nie przywiązuje wagi ani do swojego ubioru, ani tego, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Aż do momentu gdy w klasie pojawia się nowy zaskakujący uczeń - mimo budowy futbolisty, Wallace nie zamierza być gwiazdą. Chłopak ma inne problemy - nie jest w stanie mówić, gdy otacza go zbyt wiele osób, choćby w szkole. Okazuje się jednak, że czasami nie trzeba wypowiadać żadnych słów, żeby narodziło się uczucie.

W tej książce jest magia. Nie chodzi tu o nadprzyrodzone zjawiska, które pojawiają się w komiksach Elizy. Chodzi o naszych niezwykłych bohaterów i relację między nimi. Oboje są ujmujący, czarujący, a ich spotkania po prostu urocze. Autorce udało wydobyć się chyba wszystko, co możliwe z relacji między dwojgiem ludzi. Wielki ukłon w jej stronę - tak nie wiele jest pięknych, ale naprawdę realistycznych par w książkach.

Uważam, że bardzo ciekawie wypadło również podwójne życie głównej bohaterki. Co prawda ostatnio coraz częściej trafiam na książki, gdzie główna bohaterka ma internetowe alter ego (choćby recenzowana niedawno #niewidzialna), ale tutaj wysuwamy się na zupełnie inny level. Internetowy komiks, tak popularny, że nasza bohaterka może ufundować sobie dzięki niemu studia? Tego jeszcze nie było!

Choć "Wymyśliłam Cię" wspominam bardzo miło, to "Eliza i jej potwory" jest książką bez wątpienia lepszą. Może to akurat odczucie subiektywne, być może część z Was się ze mną nie zgodzi, ale to historia jest przecież tak urocza. Jest jednocześnie smutna i zabawna, ale co najważniejsze - wciąga jak jasna cholera. Polecam!
Ocena: 9/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl

niedziela, 5 listopada 2017

Konkurs Andrzejkowy: "Szczęście w miłości"

Postanowiłam zorganizować dla Was kolejną zabawę! Tym razem z okazji nadchodzących Andrzejek. Żeby nie było nudno, oceniać będę kreatywność. Zainteresowani? Jest o co powalczyć, bo nagrodą w konkursie jest książka "Szczęście w miłości”, ufundowana przez wydawnictwo Feeria!

Zadanie konkursowe

Opisz krótko (max. 5 zdań) swoją ulubioną Andrzejkową wróżbę. Najlepsza (najciekawsze/ najzabawniejsza, po prostu naj!) odpowiedź wygrywa :) 


Co zrobić, aby wygrać?

1. Organizatorem konkursu i jednocześnie jednoosobowym jury jestem ja - autorka bloga.
2. Nagrodą w konkursie jest książka "Szczęście w miłości" Kasie West
3. Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Feeria, za co serdecznie dziękuję w imieniu swoim i przyszłego laureata konkursu :) 3. Konkurs trwa od dziś (05.11.2017) do 26.11.2017, do godziny 20.00.
4. Na wyłonienie zwycięzcy jury (czyli ja:) potrzebuje trochę czasu. Wyniki poznacie więc najpóźniej
5.12.2017, jednak postaram się zrobić to wcześniej. 

5. Nie wysyłam nagrody za granicę, musicie więc podać adres w Polsce. Nagroda zostanie wysłana listem poleconym.
6. Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem zostawić swój adres e-mail oraz odpowiedź na pytanie konkursowe. Wygrywa jedna osoba, której komentarz uznam za najciekawszy.
7. Lajki i tym podobne - mile widziane, ale niewymagane (fanpage Better Version of the Truth i fanpageWydawnictwa W.A.B. Byłoby mi również miło, gdybyście umieścili gdzieś banner konkursowy

Kilka słów o nagrodzie

Maddie nie jest impulsywna. Ceni ciężką pracę i lubi planować. Ale któregoś wieczora pod wpływem chwili kupuje los na loterię. I, ku własnemu zdziwieniu – wygrywa masę pieniędzy!
W jednej sekundzie Maddie nie poznaje swojego życia. Koniec ze stresowaniem się systemem stypendialnym w college’u. Ni stąd ni zowąd Maddie myśli o wynajęciu jachtu. A bycie w centrum uwagi całej szkoły jest super, dopóki nie zaczynają docierać do niej przykre plotki na jej temat, a przypadkowe osoby proszą  ją o pożyczkę. I teraz Maddie nie ma pojęcia, komu można zaufać. 
Poza Sethem Nguyenem, z którym pracuje w miejscowym zoo. Seth jest miły i zabawny, i chyba wcale nie wie o wielkiej zmianie w życiu Maddie, a dziewczyna jakoś nie ma ochoty nic mu mówić. Co się stanie jednak, jeśli Seth pozna prawdę?
Oto pełna humoru i czułości historia w bestsellerowym stylu Kasie West: o wygranej, przegranej i… miłości

wtorek, 31 października 2017

"Czasami kłamię" Alice Feeney

Tytuł: Czasami kłamię
Autor: Alice Feeney 
Wydawnictwo: W.A.B
Stron: 400


"A kiedy sądzisz, że już wszystko rozumiesz... wtedy CZASAMI KŁAMIĘ! Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie kocha. Rzecz druga: jest Boże Narodzenie, a Amber leży w szpitalu w stanie śpiączki. Zapadła w nią po wypadku samochodowym, którego praktycznie nie pamięta. Jej ciało jest bezwładne i nieruchome, zdane na łaskę
i niełaskę innych ludzi, ale jej umysł nie śpi, analizując wydarzenia ostatnich tygodni.
Na co dzień czuwają nad nią siostra i mąż, których po cichu podejrzewała o romans. W ciemności szpitalnej sali czai się jednak ktoś, kto nieustannie jej zagraża. Policja także nie wierzy w nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ślady na ciele Amber wskazują na to, że ktoś celowo chciał wyrządzić jej krzywdę. Kim jest tajemniczy oprawca? Czy to mąż Amber, tak jak podejrzewają śledczy? Czy może duch przeszłości, ktoś, o kim dawno już zapomniała?
Poza tym... Rzecz trzecia: tak się składa, że Amber czasami kłamie.
W tej intrygującej, mrocznej opowieści niczego nie można być pewnym! Nie ma jednej wersji wydarzeń, a sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Kto mówi prawdę?"

Amber przebywa w szpitalu, przykuta do łóżka. Jest w śpiączce, jednak doskonale zdaje sobie sprawę z wszystkiego, co się wokoło niej dzieje. Słyszy i  rozumie słowa otaczających ją osób, nie jest jednak w stanie przypomnieć sobie, co się wydarzyło, ani jak znalazła się w szpitalu.
Stopniowo, razem z Amber, próbujemy odtworzyć wydarzenia sprzed wypadku. Czy mąż kobiety naprawdę cierpi z powodu jej stanu, a może jest mu to na rękę?, Czy w rzeczywistości ją zdradza, a może nawet sam przyczynił się do obecnego stanu kobiety? Czy jej siostra, Claire potrafiłaby wbić nóż w plecy? I kim jest tajemniczy mężczyzna pojawiający się w szpitalu?
Historię poznajemy w różnych momentach - widzimy co aktualnie dzieje się w szpitalu i kto odwiedza naszą bohaterkę, dowiadujemy się jednak również nieco o przeszłości. Wydarzenia sprzed tygodnia przeplatają się z pamiętnikiem 10-letniej dziewczynki. I tak też, zamiast coraz więcej, z czasem wiemy coraz mniej. Autorka pogrywa sobie z czytelnikiem, pozwala uwierzyć w kłamstwa, po czym bezlitośnie sprowadza nas na ziemię. Ta powieść nie bez powodu nazywa się "Czasami kłamię".

Powieść.... jest powiewem świeżości - to kolor wśród szaraków. Thrillery to chyba najbardziej wciągający gatunek (przynajmniej w moim odczuciu), jednak nawet pościg za seryjnym mordercą może się znudzić. Fabuła jest po prostu... inna.  Zawirowania akcji, które serwuje nam autorka potrafią zaskoczyć nawet najbardziej wybrednego wielbiciela dreszczowców, który (tak jak ja) uważa, że nic już go nie może zaskoczyć.

Nie dziwię się, że właśnie ta historia spotyka się z bardzo pozytywnymi opiniami. W przeciwieństwie do innych, popularnych ostatnio książek, jak choćby "Dziewczyna z pociągu", w tym przypadku wszystkie "ochy i achy" są uzasadnione. Co więcej wreszcie, chyba pierwszy raz w tym roku, trafiłam na książkę, która aż się prosi o ekranizację!
Zwieńczeniem całości jest zakończenie - dokładnie takie, jakie powinno być w przypadku thrillera. Jest zaskakujące, nieprzewidywalne, a jednak sensowne. Nie cierpię, gdy autorzy celowo naprowadzają nas na błędną hipotezę. W tym przypadku tak nie było, co prawda niejednokrotnie byłam zaskoczona.
Ocena: 9/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!

sobota, 28 października 2017

Jesienny konkurs z "Obsesją" - WYNIKI!!!

Panie i Panowie!
 
Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za udział w konkursie. Wasze obsesje rozwaliły mnie na łopatki - niektóre były urocze, inne nieco... przerażające :) Niestety zwycięzca może być tylko jeden.
 


Nie przedłużając...
"Obsesję" Katarzyny Bereniki Miszczuk, ufundowaną przez wygrywa:

Kocham Cię życie 
 która pisze:

Serdecznie wszystkim dziękuję za udział w konkursie. Zwycięzcę proszę o kontakt mailowy (betterversionofthetruth@gmail.com). Dziękuję również wydawnictwu W.A.B., które ufundowało nagrodę.

czwartek, 26 października 2017

"Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk

źródło
Tytuł: Obsesja
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B
Stron: 416
 
"Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Wygląda na to, że doktor Joanna Skoczek znalazła się w niebezpieczeństwie.

Joanna Skoczek odbywa rezydenturę na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala Wschodniego. Podczas gdy ponure szpitalne korytarze same z siebie przyprawiają o gęsią skórkę, w podziemnym magazynie zostaje znaleziony trup jednej z pacjentek. Do wyjaśnienia sprawy zostaje skierowany przystojny lekarz medycyny sądowej Marek. W dodatku Asia otrzymuje ostatnio niepokojące listy od anonimowego wielbiciela.
" źródło

Z Katarzyną Bereniką Miszczuk spotkałam się niejednokrotnie, ale to chyba nic nowego - wydaje mi się, że większość polskich czytelników kojarzy ją z choćby jednej książki. Autorka swój debiut zaliczyła już w wieku kilkunastu lat. Miałam okazję czytać "Wilka" co prawda dopiero, kiedy powieść została wznowiona, jednak bardzo mile ją wspominam. Szczególnie biorąc po uwagę młody wiek Miszczuk. Nie trudno się domyślić, że kolejne książki  autorki okazały się coraz lepsze.

Nie jestem najwierniejszą fanką naszych rodzimych pisarzy - nie sięgam nawet po Lingas-Łoniewską, ani Michalak. Ich powieści zwyczajnie nie są dla mnie, choć wielu czytelników mi je poleca. "Obsesji" postanowiłam dać jednak szansę, głównie ze względu na słabość po autorki, a po części dlatego, że opis zwiastował thriller z dużą dawką dobrego humoru, co brzmi bardzo zachęcająco.

Aśka jest początkującą lekarką, pracująca na oddziale psychiatrycznym. Ma dopiero 29, a już
jest po rozwodzie i mieszka jedynie z kotem. Z codziennymi problemami radzi sobie robiąc dobrą minę do złej gry i zbywając wszystkich sarkastycznymi odpowiedziami. Trudno jednak wykrzesać w sobie cięte komentarze, kiedy w pobliżu grasuje seryjny morderca wydłubujący oczy swoim ofiarom, które z kolei wyglądem bardzo przypominają naszą bohaterkę.

"Obsesja" wyróżnia się przede wszystkim dużą dawką dobrego humoru. W życiu nie sklasyfikowałabym tej powieści jako thriller - to przede wszystkim komedia z seryjnym mordercą w tle. Historię poznajemy z punktu widzenia Aśki, a ona serwuje nam istny kabaret - cięte uwagi to jedno, ale możemy liczyć nawet na monologi skierowane do... kota perskiego. Największym hitem są dla mnie rozmowy Joanny z patologiem (sic! lekarzem medycyny sądowej).

Katarzyna Berenika Miszczuk po raz kolejny mnie nie zawiodła. Jak na tą chwilę to chyba jedyna rodzima autorka, której powieści mogę brać w ciemno. "Obsesja" spełniła moje oczekiwania, rozbawiła mnie niejednokrotnie, a jednocześnie wciągnęła kryminalną zagadką. Z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki z nadzieją, że będą równie udane.
 
Ocena: 7/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!
 

sobota, 21 października 2017

"Zdobyć Rosie. Początek gry" Kirsty Moseley

Tytuł: Zdobyć Rosie. Początek gry
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 320
 
"Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania" 

Ciężko trafić na dobre romansidło. Jesień jest idealną porą na taką lekturę - kiedy za oknem zimno i szaro, a nam nic się nie chce. Ostatnio robiłam nawet kilka podejść, ale jakość ciężko jest znaleźć lekki, niezobowiązujący, a jednocześnie dobry romans. Są jednak autorki, na które zawsze mogę liczyć - jedną z nich jest właśnie Kirsty Moseley

W "Zdobyć Rosie" spotykamy bohaterów, których już znamy Annę i Ashtona. To właśnie o nich opowiadała powieść "Nic do stracenia". Bardzo polubiłam tę historię, jak chyba każdą, która wyszła spod ręki Kirsty Moseley. Z przyjemnością sięgnęłam więc również po "Zdobyć Rosie" - lubiana autorka i nowi główni bohaterowie? Czego chcieć więcej w deszczowe jesienne popołudnie!

Mamy więc Nate'a, który jest najlepszym przyjacielem Ashtona. Jest też okropnym podrywaczem, a jego stosunek do kobiet jest dość rozwiązły. Mamy też Rosie, najlepszą przyjaciółkę Anny, bardzo delikatną, piękną dziewczynę. Rosie nie szuka mężczyzny, a tym bardziej przygodnego romansu. Podrywy Nate'a jednak nieco ją bawią. Choć ta dwójka ma zupełnie inne podejście do życia i miłości, to ku zaskoczeniu przyjaciół nawiązuje się między nimi nić porozumienia.

Kirsty Moseley po raz kolejny mnie nie zawiodła. Powieści dla kobiet rządzą się swoimi prawami, nie oznacza to jednak, że wszystkie są kiepskie. A w tym przypadku to naprawdę urocza, pełna ciepła lektura. Z przyjemnością poznawałam perypetie bohaterów, a książka bardzo mnie wciągnęła - pochłonęłam ją w dwa dni.

Bohaterowie tej historii są sympatyczni, a czytelnik, chcąc, nie chcąc zaczyna kibicować im, aby wszystko się udało. Fabuła jest akurat w tym wypadku dość typowa - przystojny podrywacz i skromna dziewczyna. A jednak książka ma w sobie "to coś", co sprawia, że czyta się ją z ogromną przyjemnością. Jest kilka zwrotów akcji, nieoczekiwanych sytuacji i miłosnych zawirowań. Mówiąc krótko - jestem na tak i po raz kolejny nie zawiodłam się na autorce. Polecam!
 
Ocena: 7/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/
 
 

środa, 18 października 2017

"#niewidzialna" Sharon Huss Roat

Tytuł: #niewidzialna
Autor: Sharon Huss Roat    
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 336
 
"Offline Vicky Decker nie rzuca się w oczy. Jest przeciętna, chorobliwie nieśmiała, nie ma znajomych. Czuje się samotna.
Jako @Observi jest duszą towarzystwa. Wrzuca zdjęcia z imprez, kolorowe stories, na których jest roześmiana, wśród znanych ludzi. Ma coraz więcej followersów, zbiera tysiące lajków i komentarzy.
Na Instagramie jest gwiazdą, po raz pierwszy w życiu. W końcu może być tym, kim chce.
Fikcyjny profil dopracowuje w każdym szczególe. Uświadamia sobie, że mogłaby spędzić resztę życia, nie wychodząc z pokoju. Im bardziej jest popularna jako @Observi, tym lepiej rozumie, że w realnym świecie roi się od ludzi, którzy są równie #samotni i #niezauważani jak ona.
By pomóc im i sobie, musi pokazać światu swoją prawdziwą twarz. Czy zdobędzie się na odwagę i zacznie żyć naprawdę?"
 
Vicky Decker to typowa szara myszka. Jej najgorszym dramatem jest wyprowadzka najlepszej przyjaciółki - teraz nie odzywa się do dosłownie do nikogo. Vicky jest chorobliwie nieśmiała i jakikolwiek kontakt z innym człowiekiem doprowadza ją niemalże do histerii. Jenna była jedyną osobą, z którą mogła normalnie spędzać czas, a teraz, kiedy jej zabrakło, czuje się, jakby straciła rękę.

Jenna za to radzi sobie świetnie. Ma nowych przyjaciół, poznała uroczego chłopaka. Telefony do Vicky stają się coraz rzadsze, coraz częściej przerywa połączenia pod byle pretekstem. Nasza bohaterka jest coraz bardziej samotna. Chcąc pokazać, że tak naprawdę świetnie daje sobie radę zaczyna publikować przerobione w Photoshopie zdjęcia na Instagramie. Tworzy konto @Observi, a #samotność zdobywa coraz to więcej internetowych fanów.

Observi podoba się wszystkim, ma mnóstwo obserwujących, a Vicky nie może wyjść z podziwu, że w kilka dni tak wiele osób zachwyciło się jej internetowym alter-ego. Stopniowo okazuje się, że konto, które miało być lekkim oderwaniem od rzeczywistości dominuje życie dziewczyny. Cały jej świat uzależnia się od profilu Observi.

#niewidzialna to historia samotnej i niezrozumiałej nastolatki, osadzona w realiach mediów społecznościowych. Jest bardzo na czasie, co odgrywa specyficzną rolę. Warto zauważyć, że w dzisiejszych czasach posiadanie konta na każdym niemalże portalu społecznościowym i wrzucanie ogromnej ilości kolorowych zdjęć nie jest jednoznaczne z idealnym życiem, nawet jeżeli tak nam się wydaje.

Choć na początku ta opowieść sprawiała wrażenie nieco nudnawej i typowej, z czasem zrozumiałam, jaką ma w sobie moc. Autorka pokazuje, jak dużą siłę przekazu mają media społecznościowe. I, choć wokół tak dużo mówi się o negatywnych wzorcach, jak cudownie można wykorzystać moc internetu, żeby stworzyć coś dobrego.

Ze zwyczajnej książki, #niewidzialna stała się dla mnie powieścią, która w jednej z końcowych scen doprowadza do łez. Z zaskoczeniem muszą przyznać, że #niewidzialna to świetna powieść dla młodzieży, która z pewnością zachwyci również dorosłych. Co więcej może być bardzo pomocna w zrozumieniu świata, który dla starszych czytelników jest zupełnie obcy.
 
Ocena: 8/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/
 

niedziela, 15 października 2017

"Dziewczyna mojego brata autorstwa" K.A. Linde

Tytuł: Dziewczyna mojego brata autorstwa
Autor: K.A. Linde     
Wydawnictwo: Burda Książki
Stron: 342
"Kiedyś chodziłam z jego bratem. On tego nie pamiętał, a ja wolałabym zapomnieć. Od dawna nie chciałam mieć nic wspólnego z tą rodziną, ale kiedy wróciłam do domu, Jensen Wright wtargnął w mój świat. Miał pewność siebie miliardera i boski seksapil. Nawet ja musiałam ulec naszej wzajemnej fascynacji. Wpasował się w moje życie niczym brakujący kawałek układanki. Szkoda, że zapomniał o tym, co mogłoby nas zniszczyć. Bo Jensen Wright niczym się nie dzieli. Z nikim. A jeśli jego brat odkryje prawdę, wszystko może runąć. Wziąwszy to pod uwagę, czy się nie pomyliłam?"
   
Choć dzieje się tak coraz rzadziej, to w dalszym ciągu zdarza mi się sięgać po typowe romanse. Lubię od czasu do czasu w ten sposób się zrelaksować. Tym bardziej teraz, gdy pogoda za oknem sprawia, że tracimy jakąkolwiek ochotę na wystawienia nosa za próg. W takie dni, jedyne na co mam ochotę, to schować się pod kocem z gorącą czekoladą i książką w ręku. Pełna słońca okładka "Dziewczyny mojego brata" sprawia wrażenie lektury idealnej na jeden takich dni.

Emery to dwudziestosiedmioletnia doktorantka, która właśnie niesamowicie rozczarowała się na mężczyźnie. Nie mając zbyt dokładnie zarysowanego planu na swoje życie postanawia powrócić do rodzinnej miejscowości i pozwolić sobie na chwilę oddechu zanim podejmie najważniejszą decyzję - co dalej?

Nasza bohaterka zostawiła w Lubbock nie tylko rodzinę i najlepszą przyjaciółkę, lecz również... byłego chłopaka. Od jej rozstania z Landonem Wrightem minęło już 10 lat, jednak wspomnienia są dalej żywe. Nie oznacza to jednak, że w dalszym ciągu coś do niego czuje, wręcz przeciwnie - wolałaby nigdy więcej nie mieć z nim nic wspólnego. To jednak trudne, ponieważ rodzinna Wright jest bardzo wpływowa i znana w całym miasteczku. Lubbock to niewielka miejscowość, a spotkania z Wrightami są nieuniknione.

Zanim Emery zdąży na dobre rozgościć się w domu, w jej życie wkracza Jensen. Jest przystojny, dobrze wychowany i elegancki, a dodatku ambitny i piekielnie bogaty. Problemem jest jedynie... jego nazwisko. Jensen jest bowiem bratem licealnego chłopaka Emery - Landona.

"Dziewczyna mojego chłopaka" to standardowy romans. Nie liczcie więc na dramatyczne zdarzenia, czy nieoczekiwane zwroty akcji. Nie dzieje się tu zbyt wiele - główni bohaterowie poznają się, całują, idą do łóżka, a potem czeka ich własne "długo i szcześliwie". Co prawda zdarzają się po drodze drobne potknięcia i niejasności, jednak czego się nie robi dla miłości?!

Lektura spodoba się przede wszystkim (i chyba jedynie) fankom powieści kobiecych. Być może gdyby rodzina Wrightów miała jakąś mroczną tajemnicę, albo gdyby autorka zaserwowała nam choć lekką nutkę kryminału, być może książka stałaby się ciekawsza. Szczególnie teraz, gdy mieszanie gatunków jest na porządku dziennym - elementy kryminalne możemy znaleźć już nawet w "50 twarzach Greya".

"Dziewczyna mojego brata" nie jest bolesną lekturą, wręcz przeciwnie - czytało mi się ją przyjemnie. Jestem jednak pewna, że za tydzień zapomnę imiona bohaterów, a za miesiąc fabułę tej powieści.
Ocena: 5/10
Za książkę serdecznie dziękuję:
http://www.burdaksiazki.pl/
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...