piątek, 18 listopada 2016

"Co mnie zmieniło na zawsze" Amber Smith

źródło
Tytuł: Co mnie zmieniło na zawsze
Autor: Amber Smith
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 380

"Bestseller New York Timesa!
To nie liceum ją zmieniło.
To gwałt.
Pewnego wieczoru najlepszy przyjaciel jej brata – niemal członek rodziny – sprawia, że świat Eden wywraca się do góry nogami. To, co kiedyś wydawało się proste, teraz jest skomplikowane. To, co kiedyś wydawało się prawdą, teraz jest kłamstwem.  Ci, których kiedyś kochała, teraz budzą tylko jej nienawiść. Nic już nie ma sensu. Wie, że powinna powiedzieć komuś o tym, co się stało, ale nie może tego zrobić. Więc ukrywa to w sobie, głęboko. Ukrywa też to, kim kiedyś była – bo teraz jest już inna. Na zawsze.
 
Czy znajdzie w sobie siłę, by przetrwać?" źródło

Mam czytelniczy kryzys. Ostatnio z dystansem sięgam po większość tytułów, chyba raczej z rozpędu, niż dlatego, że faktycznie mam na nie ochotę. Nawet mój niezawodny instynkt książkoholika nie wyczuwa ostatnio ciekawych powieści. W końcu mamy już połowę listopada, a ja raptem jednej książce dałam 10 gwiazdek. Aż wreszcie... serce zabiło mi szybciej! W plebiscycie na najlepszą książkę prowadzonym na portalu Goodreads wpadł mi w oko tytuł, który po prostu musiał być genialny. Przed Wami "Co mnie zmieniło na zawsze"!

Na wstępie muszę wspomnieć, że strasznie mi szkoda oryginalnej okładki. Zawsze wolałam metaforyczne grafiki niż dość banalne twarze na okładce. Nie do końca pasuje mi również tytuł - wydaje się dość długi i po prostu brzmi dziwnie. Nic jednak nie było w stanie zepsuć mojego pozytywnego nastawienia. 

Nastoletnia Eden właśnie rozpoczyna liceum. Ma jedną, jedyną najlepszą przyjaciółkę i ciężko powiedzieć, że dziewczyny gdziekolwiek przynależą. Ale to nic. Mają siebie nawzajem i nawet, jeśli nie są najpopularniejszymi dziewczynami w szkole, to i tak na swój sposób są szczęśliwe. Eden ma również starszego brata, z którym łączy ją bardzo silna więź. A on z kolei ma najlepszego przyjaciela, który od wielu lat jest niemalże częścią rodziny. Spędza bardzo dużo czasu (w tym noce) w domu swojego kumpla, a dla Eden jest bohaterem, w którym chyba nawet skrycie się trochę podkochuje. Aż do pewnej nocy, kiedy Kevin niespodziewanie pojawia się w jej pokoju...

Wiele jest powieści, które opowiadają o molestowaniu i gwałcie. To trudny, jednak ważny temat, (niestety) nawet dla rówieśników głównej bohaterki. Ważne jest, abyśmy wiedzieli, że trzeba o tym mówić. Eden wie. Jednak, kiedy ma okazję, jeżyk staje jej w gardle. A my, czytelnicy, zaczynamy naprawdę rozumieć, że być może wyznanie prawdy jest dla ofiary o wiele, wiele trudniejsze niż wydawać by się mogło postronnemu obserwatorowi.

"Co mnie zmieniło na zawsze" to obraz autodestrukcji inteligentnej i sympatycznej dziewczyny, która na naszych oczach bardzo się zmienia. Zmienia się w kogoś, kim wcale nie chce być i naprawdę ciężko się na to patrzy. Jednak jakkolwiek nielogiczne decyzje podejmuje, ja i tak w pewnym stopniu ją rozumiem. Amber Smith świetnie nakreśliła psychologiczny portret bohaterki, której świat legł w gruzach, a ona potrafi jedynie coraz głębiej się zapadać.

Ciężko jest mi przypomnieć sobie, kiedy ostatnio uroniłam łzę na książce. Tutaj "uronić" to raczej lekkie niedomówienie. Bo nawet jeżeli nie wzruszy Was pierwsza scena, nawet jeśli powstrzymacie łzy podczas dramatów w środku powieści, to musielibyście mieć serce z kamienia, aby pozostać obojętni na zakończenie tej historii.

Oprócz dramatu jest tutaj też miłość. Uczucie niesamowicie piękne i na tyle silne, na ile to w ogóle możliwej w tego typu opowieści. On, jest o wiele bardziej wyrozumiały niż to przewidujemy, wręcz idealny. Nawet w złe dni jest światełkiem w tunelu i chyba przez to jeszcze trudniej pogodzić nam się z faktem, że Eden już nigdy nie będzie uroczą nastolatką, która mogłaby cieszyć się z trzymania za rękę i dzielić z przyjaciółką sekretem dotyczącym pierwszego pocałunku.
Ta powieść stanie na mojej półce z ulubionymi, najbardziej wzruszającymi historiami, tuż obok "Gwiazd naszych wina", "Wszystkich jasnych miejsc" i "Morza spokoju". Myślę, że każdy powinien przeczytać tę książkę, niezależnie od wieku. Gwarantuję, że tej karuzeli uczuć długo nie zapomnicie. 

Ocena: 10/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl


środa, 16 listopada 2016

Gra: Small World: Podziemia

Tytuł: Small World: Podziemia 
Wydawnictwo: Rebel
Typ: gra planszowa 
Liczba graczy: 2-5 osób 
Czas gry: ok. 90 minut 

"Okazuje się, że w Podziemiach przestrzeni do życia jest jeszcze mniej niż na powierzchni! Pośród pogrzebanych wspomnień minionych epok, ciężko jest znaleźć jeszcze trochę miejsca dla siebie. Zwłaszcza, że inne plugawe Rasy także ośmieliły się kopać w naszej ziemi, drążyć skałę, którą nasi przodkowie powierzyli Tobie z nadzieją, że będziesz w stanie wykuć w niej podwaliny potężnego imperium, a Twoi podwładni wylegną z niej i zdominują cały znany nam świat!

Po wyborze Rasy i posiadanej przez nią Zdolności powinieneś podbijać kolejne regiony, odwiedzać Popularne Miejsca, szukać Pradawnych Relikwii i gromadzić całe stosy monet, często kosztem sąsiednich, słabszych Ras. Dokładanie jednostek (żetonów Ras) w rozmaitych regionach i podbijanie wykutych w skale okolic przynosi na zakończenie tury dochód w postaci monet zwycięstwa (punktów) równy liczbie kontrolowanych przez Ciebie regionów. Czasem zdarza się, że rozwój Rasy zostanie mocno ograniczony przez bardziej agresywnych sąsiadów. Wtedy będziesz zmuszony do porzucenia jej i rozejrzenia się za nowymi podopiecznymi.

Kluczem do zwycięstwa jest wyczucie, kiedy ogłosić wymieranie swojego imperium i poprowadzić nowe ku chwale i dominacji nad jaskiniami i grotami Podziemi!" 

Dlaczego Small World: Podziemia?
Uwielbiam planszówki, a moja prywatna kolekcja liczy już całkiem pokaźną liczbę gier. Muszę jednak przyznać, że jedna z nich jest dla mnie szczególnie ważna, nie tylko dlatego, że to pudełko tak naprawdę rozpoczęło moją planszową miłość. Chodzi oczywiście o Small World - to właśnie po niego sięgam najczęściej. Prosta mechanika, a jednocześnie dużo możliwości poprowadzenia rozgrywki sprawia, że akurat ta gra chyba nigdy się nie znudzi. O wersji Underworld słyszałam już dawno. Zastanawiałam się nawet nad zakupem jej w angielskiej wersji językowej, jednak kiedy tylko pojawiły się zwiastuny tłumaczenia, wolałam zaczekać. I tak też, kilka dni przed oficjalną premierą miałam możliwość przetestowania najbardziej wyczekiwanej przeze mnie gry roku.


O co tu chodzi?
Zacznijmy od najważniejszego - Small World: Podziemia, w przeciwieństwie do choćby Przeklętych, czy Wielkich Dam, nie jest dodatkiem. To pełnowymiarowa wersja, która nie wymaga posiadania podstawy. Oczywiście, obie gry można ze sobą połączyć, ale o tym później. Jeżeli chodzi o zasady, są bardzo zbliżone do tych, które już znam. Jeśli jednak nie graliście do tej pory w Small World, bez obaw - z pewnością szybko załapiecie, o co tutaj chodzi. Gra nie wymaga chronologii, posiadania, czy nawet znajomości podstawy. Rasy i zdolności są inne, jak sama nazwa wskazuje tutaj spotykamy raczej mrocznych bohaterów, lecz równie zabawnych, co znani mi do tej pory.

Mechanika jest dość prosta i myślę, że wystarczy jedna partia, aby załapać. Mówiąc w skrócie, przenosimy się do świata, który jest za mały dla nas wszystkich. Nawet pacyfiści, którzy rozpoczynają rozgrywkę z wyjątkowo pokojowymi zamiarami, szybko zdadzą sobie sprawę, że nie sposób jest wygrać, nie walcząc. Ale po kolei. Rozdajemy osobne karty rasy i karty zdolności. Dzięki temu na stole tworzą się niemal unikatowe możliwości. Każdy z graczy wybiera jedną z pięciu, po czym rozpoczyna podbój świata. Pod koniec swojej tury gracz zlicza zajęte terytoria i pobiera z banku odpowiadające im monety. Nie trudno się domyślić, że im większą część planszy zajmujemy, tym więcej pobieramy monet, a co tym idzie zwiększa się nasza szansa na wygraną.



Small World a Podziemia
Czym więc różni się Podziemny Small World od wersji standardowej? Nie tylko rasami lecz również zdolnościami. Mamy też inny sposób zagospodarowania terenów, na których już ktoś mieszka. Moim zdaniem - ciekawszy. Inna jest również mapa, jednak twórcy pozostawili nam możliwość połączenia Podziemi ze standardowym Small Worldem. W instrukcji znajdziemy nawet podpowiedź odnośnie traktowania terenów na mapie, w końcu niektóre rasy i zdolności uzależnione są od mapy, ale i na to jest rada. Koniec końców, możemy cieszyć się grą zawierającą dwa razy więcej możliwości na dowolnej planszy.


Wykonanie
Small World jest moją ulubioną grą również ze względów estetycznych. Ilustracje są nie tylko piękne, lecz również przezabawne. Do wyboru mam dwie dwustronne plansze, przeznaczone dla 2, 3, 4 lub 5 graczy - oczywiście, im więcej, tym weselej. Bardzo cieszy mnie również fakt, że twórcy oszczędzili nam foliowych woreczków (których nie cierpię!), a w zamian za to dostajemy w pełni zorganizowane pudełko, w którym możemy przechowywać wszystko elementy poukładane.


Ocena
Small World: Podziemia może spodobać się nie tylko maniakom gier takim jak ja. Oczywiście, jeśli tak jak ja kochacie ten Mały Świat, Underwold będzie dla Was pozycją absolutnie obowiązkową. O ile dodatki mogliście ominąć, o tyle w tę część naprawdę warto zainwestować. A nawet jeśli nie jesteście fanami podstawy, czy choćby jakichkolwiek gier planszowych, Small World  to świetny początek!

niedziela, 13 listopada 2016

"Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?" Estelle Maskame

źródło
Tytuł: Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 330

"Eden i Tyler po raz ostatni widzieli się rok temu. W Nowym Jorku wiele się między nimi wydarzyło, a ich płomienny romans zakończył się rodzinną awanturą. I wtedy Tyler zniknął. Eden sama musiała stawić czoła wściekłej rodzinie, żyć z etykietką niemoralnej pannicy w oczach bliskich i całego Santa Monica, a później z trudem przyjąć do wiadomości, że pomiędzy nią i Tylerem wszystko skończone. Aż w końcu cała miłość, jaką czuła, wyparowała. Zamiast niej pojawił się gniew. Gdy Tyler znów pojawia się na horyzoncie, nic nie jest takie jak dawniej. Czy Eden mu wybaczy? Czy dla niej i Tylera jest jeszcze w ogóle jakaś szansa? Czy ich rodzina się ostatecznie nie rozpadnie?
Ostatni tom bestsellerowej serii." źródło

"Czy wspomniałam, że za Tobą tęsknię?" to już trzeci i ostatni tom serii "DIMLY". Pozostałe okazały się pozytywnym zaskoczeniem - w naszym kraju wydaje się chyba niewiele książek o romansie pomiędzy przyrodnim rodzeństwem (a przynajmniej ja na takie nie trafiam). Pomimo lekkich kontrowersji, powieści Estelle Maskame okazały się naprawdę uroczym romansem pomiędzy dwójką młodych ludzi.

Ciężko sięga się po ostatni tom - uczucie, że będziemy musieli pożegnać się z bohaterami raz na zawsze sprawia, że mamy ochotę odwlec lekturę. I tak też zrobiłam z "Czy wspomniałam, że za Tobą tęsknię?" W końcu jednak ciekawość wzięłam górę i chęć poznania dalszych losów Eden i Tylera okazała się silniejsza. Jedno jest pewne - taka lektura potrafi umilić nawet najbrzydszy jesienny wieczór.

Estelle Maskamme napisała książkę, która stała się hitem zanim jeszcze została wydana. Autorka zamiesiłam powieść na Wattpad i już wtedy zaskarbiła sobie sympatię mnóstwa czytelniczek. Wspominam o tym nie bez powodów. Spotkałam się już z kilkom powieściami, które zasłynęły właśnie dzięki tej platformie i widzę pewną zależność, która sprawdza się również w tym przypadku. Mówiąc w skrócie - książka może i ma swoje wady, jednak nie bez powodu jest uwielbiana przez rzesze młodym kobiet. Po prostu piekielnie wciąga. Do tego stopnia, że przestajemy się zastanawiać, czy cokolwiek nas irytuje - czerpiemy przyjemność z lektury i tyle!

Poprzedni tom zakończyłam z lekką antypatią w stosunku do Tylera. Teraz, rozpoczynając trzecią część, mogłam wręcz powiedzieć, że go nie lubię. I nie tylko ja, bo wszystko wskazuje na to, że Eden już się wyleczyła z nieszczęśliwej miłości do przyrodniego brata. Ten rok był niesamowicie trudny, a dziewczyna musiała sama radzić sobie ze wszystkim. Czy jednak będzie w stanie zachować zimną krew, gdy Tyler w końcu wróci?

Tutaj również nie brakuje akcji i emocji. Autorka przez wszystkie części skupia się przede wszystkim na romansie między dwójką głównych bohaterów i nie można zaprzeczyć, że on jest najważniejszy. Jeśli nie lubicie miłosnych historii, "DIMLY" z pewnością nie przypadnie Wam do gustu. Jeśli je kochacie i tak seria przypadnie Wam do gustu. Mogłabym zacząć teraz wyliczać wady powieści Eselle Maskame, jednak w tym przypadku po prostu nie ma to sensu. Jak już wspomniałam - książka wciąga, a my kibicujemy gorąco głównym bohaterom, a rzeczy takie jak choćby schematyczne zachowania zwyczajnie przestajemy zauważać.

Myślę, że tych z Was, którzy czytali "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" oraz "Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję?" nie muszę przekonywać, aby sięgnęli i po tę książkę.  Finał tej romantycznej przygody po prostu trzeba poznać!

Ocena: 7/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl

czwartek, 10 listopada 2016

"Ogień za ogień" Jenny Han, Siobhan Vivian

Tytuł: Ogień za ogień
Autor: Jenny Han, Siobhan Vivian
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 488

"Plan Lilli, Mary i Kat był idealny. Wspólnie, w najgłębszej tajemnicy, ukarały swoich wrogów. Sprawiły, by cierpieli. Sprawiedliwości w końcu stało się zadość.
Ale Bal Absolwentów nie potoczył się tak, jak sobie tego życzyły. Wszystko wymknęło się spod kontroli.
Teraz, choć nęka je poczucie winy, dziewczyny muszą po prostu się pozbierać i zapomnieć o tym, co się wydarzyło, i o umowie, którą zawarły. Ale z cichą, łagodną Mary jest naprawdę źle. Przepełnia ją gwałtowny gniew, który może sprawić, że komuś stanie się krzywda.
Raz rozpalonego ognia nie da się ugasić…" źródło

Lillia, Kat i Mary nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Lillia to popularna księżniczka, która siedzi przy tym najważniejszym stoliku i trzyma się z tymi, z którymi trzymać chcą się wszyscy. Kat to rockowa buntowniczka, która robi co ma ochotę, kiedy ma ochotę. A Mary? Nieśmiała i wyciszona samotniczka, która chciałaby tylko gdzieś przynależeć. Co łączy tę niezwykłą trójkę? Jeszcze nieco ponad miesiąc temu odpowiedź na to pytanie brzmiałaby: nic. Teraz jednak dziewczęta mają wspólny sekret, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego, a przecież wszyscy doskonale wiemy, że nic nie łączy tak, jak tajemnice.

Gdybym miała porównać serię napisaną wspólnie przez Jenny Han i Siobhan Vivian do książek, które już znam było to Pretty Little Liars. Brak tu wątków fantastycznych, jednak historia pełna jest intryg, tajemnic i nieczystych zagrań. Tutaj też z pozoru niewinne zagrania nastolatek wymykają się spod kontroli i niosą za sobą poważne skutki.

Wszystkie trzy bohaterki wzbudziły sympatię czytelników, kiedy poznaliśmy je w pierwszym tomie. Tutaj już od pierwszych stron mamy wątpliwości, kto tak naprawdę jest ofiarą, a kto oprawcą. Motywy przestają być oczywiste, a zemsta adekwatna do przewinień. Wydaje mi się, że moc tej historii polega na tym, że z pozoru banalna i naiwna powieść, szybko okazuje się być czymś o wiele poważniejszym. Historię poznajemy naprzemiennie z punktu widzenia wszystkich trzech bohaterek, dzięki czemu lektura jest urozmaicona.

Bardzo dużym plusem tej powieści jest fakt, że piekielnie wciąga. Podczas lektury pierwszego tomu obgryzałam paznokcie zastanawiając się, że zaplanowana przez dziewczyny zemsta się powiedzie i w jaki sposób przebiegnie. Teraz z kolei zastanawiamy się, czy prawda wyjdzie na jaw i jakie będą tego konsekwencje. Z jednej strony, czytelnik jest przecież w stanie obiektywnie ocenić sytuację, z drugiej jednak historia opisana jest w taki sposób, że nie sposób nie wczuć się w sytuację bohaterek i nie podzielać ich lęku.

Jeżeli chodzi o minusy - jedna z dziewczyn jest niesamowicie irytująca. Rozumiem, że założeniem autorki było pokazanie możliwie najbardziej urozmaiconych postaci, aby pokazać kontrast między nimi, jednak o ile w przypadki Lillii i Kat się to sprawdza, o tyle ostatnia z dziewczyn kompletnie mi nie pasuje. W pierwszej części myślałam, że to po prostu nieśmiała samotniczka, teraz jednak uważam, że momentami staje się zwyczajnie absurdalna

"Ogień za ogień" to godna kontynuacja książki "Ból za ból". Jest równie, o ile nie bardziej wciągająca. Seria jest w moim odczuciu miłą odmianą od powtarzalnych historii o nadprzyrodzonych zdolnościach, antyutopii oraz New Adult.

Ocena : 7/10
 
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...