niedziela, 29 kwietnia 2012

Recenzja: "Zapomniane" Cat Patrick

Tytuł: "Zapomniane" 
Autorka: Cat Patrick
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 311

Cat Patrick ma niesamowite szczęście. To piękna kobieta, matka dwójki dzieci, żona. Razem z mężem mieszkają w okolicach Seattle i wiodą zapewne urocze życie. Mało tego Pani Patrick podzieliła się z Nami pewną historią: zmęczona i niewyspana opieką nad maluchami stwierdziła, że nie jest nawet w stanie przypomnieć sobie czynności wykonywanych przed chwilą. Jednak zamiast popaść w depresje postanowiła się tym stanem zainspirować i... w ten sposób w jej głowie narodziła się pomysł na "Zapomniane". Debiut pisarki szybko okazał się hitem, ale na tym dobra passa się nie kończy. Prawa do ekranizacji zostały sprzedane, a role obsadzone. No cóż, w takim razie jeżeli wierzyć w Karmę to autorka musi być wyjątkowo dobrym człowiekiem...


"Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość. Która z nich ma największe znaczenie?"
  
London Lane ma lat naście i masę problemów na głowie. Co gorsze codziennie dowiaduje się o nich na nowo, ponieważ każdej nocy, dokładnie o 4.33 jej umysł się "resetuje". Jedyne co dziewczyna pamięta to przyszłość. Jest w stanie powiedzieć co wydarzy się jutro, za tydzień bądź miesiąc, ale nie wie co jadła poprzedniego dnia na obiad. Radzi sobie z pomocą mamy, przyjaciółki Jamie oraz notek , które zostawia poprzedniego wieczoru, aby codziennie rano móc odtworzyć dzień poprzedni. Mechanizm działa, z zadziwiająco dobrym skutkiem, jednak, jak możemy się domyślać do czasu. W końcu wszystko zaczyna się sypać. London nie pamięta swojego chłopaka, kontakty z przyjaciółka się psują, a notatki nie wystarczają, żeby zachować chociażby pozory normalności.


Opis fabuły wydawał mi się niezwykle interesujący, a kiedy wygrałam tę książkę niemal skakałam z radości. Pochłonęłam ją "na raz" jadąc autobusem do Niemiec. I być może nie był to wcale taki dobry pomysł. Może to nie jest dobry pomysł na czytanie książek? Może nie dałam sobie wystarczająco dużo czasu na rozmyślania na temat przedstawionego tam świata? Może za wiele się spodziewałam, po tych wszystkich pozytywnych opiniach? To nie jest tak, że powieść jest zła, absolutnie. Jest całkiem niezła, a ja nie piszę tej recenzji, żeby ją Wam odradzić. Po prostu spodziewałam się czegoś innego i (niestety) lepszego, chociaż ciężko mi wytłumaczyć czego. Uważam, że wątki pobocze są pomysłem całkiem niezłym, ale jakoś nie wplatają się płynnie w fabułę. Nie polubiłam większości bohaterów: Jamie wydaje mi się wyjątkowo irytująca, Luke przezroczysty, a London zdecydowanie za dużo czasu spędza na wzdychaniu do niego. Wyjątkowo natomiast podobało mi się rozwinięcie wątku głównego. Jeśli nie czytaliście książki możecie przygotować się na niezłe zaskoczenie.


Co jeszcze zasługuje na zwrócenie uwagi? Zdecydowanie okładka! Polska wersja podoba mi się nawet bardziej niż zagraniczne, które oglądałam - wielki plus dla wydawców. Chciałam również dodać, że zakończenie odgrywa tutaj ogromną rolę jest znakomicie poprowadzone, co nie zdarza się wcale tak często. Wszystko zostało świetnie wyjaśnione, wyprostowane - brawo!

Podsumowując mogę tę pozycję polecić w szczególności tym, którzy zaczytują się w powieściach paranormalnych, ale mają dosyć kolejnej historii o wampirach/wilkołakach/aniołach. Znajdziemy tu zarówno wątek miłosny jak i kryminalny, więc wielbicielom takich opowieści również powinna przypaść do gustu.


Ocena: 7/10

czwartek, 26 kwietnia 2012

Recenzja: "Monster High. O Wilku Mowa…" - Lisi Harrison

Tytuł: "Monster High. O Wilku Mowa..." 
Autorka: Lisi Harrison
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 264

"O Wilku Mowa" to trzecia część cyklu Lisi Harrison pt. "Monster High". Nie jest to początkująca autorka, ma na koncie m. in. cieszącą się ogromną popularnością serię "Elita", która doczekała się nawet ekranizacji. Pisarka specjalizuje się w powieściach dla młodzieży (i to tej młodszej) i do tej właśnie grupy jest skierowana seria "Monster High". Po książkę sięgnęłam, ponieważ miałam ochotę na coś naprawdę lekkiego i świeżego. Dodam na wstępie, że wcześniejszych części nie czytałam, ale że recenzje ma świetne i była akurat dostępna w bibliotece zdecydowałam się ją przeczytać. Nie miałam problemu z odnalezieniem się w świecie nastoletnich potworów.

Akcja toczy się w Salem. W szkole, do której uczęszczają bohaterowie możemy odnaleźć praktycznie wszystkie potwory, które kiedykolwiek pojawiały się w literaturze bądź filmie (lub też ich potomków). Mamy więc do czynienia m.in. z wampirzycą, wilkołakiem, mumią, meduzą, tworem na styl Frankensteina (Frankie Stein) i zombie. Po kilku pierwszych rozdziałach możemy się domyślić, że z powodu filmu, który obnażył tożsamość naszych bohaterów przed "normalsami" muszą oni pozostawać w ukryciu. Rozdziały naprzemiennie dotyczą jednej z czterech postaci: Clawdeen, Melody, Frankie lub Billy'ego. Clawdeen, to wilkołaczka, która planuje urządzić szałową szestnastkę i moja zdecydowana faworytka wśród bohaterek. Melody odkrywa w sobie niesamowity talent i próbuje odkryć kim naprawdę jest. Frankie musi zmagać się z problemami natury miłosnej oraz walczyć o prawa RAD-owców. I wreszcie niewidzialny Billy, starający się o uczucia Frankie. Oprócz głównych bohaterów mamy oczywiście masę innych postaci, a każda z nim ma swoje problemy. Co do ilości bohaterów i wątków - autorka nie pozwoli nam się nudzić.

Harrison pisze językiem  młodzieżowym, ale nie do tego stopnia, żeby dojrzali czytelnicy mieli problemy ze zrozumieniem. Wprowadza też kilka słów (np. "normals"), które powinny spodobać się najmłodszym. Rozdziały pisane z perspektywy czterech bohaterów również nie szczególnie mi przeszkadzały, ponieważ całość jest spójna. Całość czyta się sympatycznie, nawet gdy, tak jak ja, nie macie kompletnie czasu na więcej niż 2 strony lektury jednorazowo. Oprócz modnych ostatnimi czasy wątków paranormalnych, mamy kilka cech typowych dla książek młodzieżowych. Nastolatki mają tutaj ogromnie dużo do powiedzenia. Rodzice nawet w najpoważniejszych sytuacjach dopuszczają swoje pociechy do głosu i (o zgrozo!) traktują ich zdanie na równi ze swoim. Nawet lepiej, bo w zasadzie każdy pomysł dzieciaków zostaje entuzjastycznie przyjęty. Dorośli zdecydowanie pełnią tutaj rolę tła i nie zauważyłam, żeby którykolwiek z nich chociaż raz postawił na swoim

Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie skomentowała tutaj pewnej sprawy... Uważam, że pomysł szkoły "Monster High" został wykorzystany wręcz nadmiernie, a twórcy wycisnęli z niego wszystko co się da. Mamy więc: filmy animowane, teledyski, książki, notesy i ogromną ilość lalek oraz innych gadżetów, które w bardzo szybki sposób doprowadzą małoletnich czytelników na skraj bankructwa. Wyjątkowo nie podoba mi się takie "nadwyrężenie" tematu, jednak to tylko takie moje narzekanie, które oczywiście nie ma żadnego wpływu na jakość książek.
Ostatecznie: co do nastoletnich czytelników oraz osób, które poszukują dla takich prezentu - polecam w 100%, (najlepiej zacząć od pierwszej części:P). Myślę jednak, że może być to również przyjemne odprężenie dla nieco starszych.


Ocena: 7/10*

*Gdybym miała 13 lat, zapewne dałabym 11/10 i właśnie błagała mamę o kolejną lalkę z tej serii :)

  
 Źródła grafiki: lubimyczytać.pl, monsterhigh.wikia.com

wtorek, 24 kwietnia 2012

Światowy Dzień Książki - SUPER PROMOCJA


Mam tylko chwilkę, ale muszę podzielić się z Wami tą informacją. Jeśli nie zdążyliście zaopatrzyć się wczoraj w wymarzoną książkę, albo macie jeszcze jakieś ciekawe pozycje na oku na pewno Was to ucieszy. Ja z uśmiechem na ustach skorzystałam z promocji, ponieważ jedynym tytułem który dołączył do moich zbiorów podczas tegorocznego ŚDK była "Córka Dymu i Kości". Opłacało się poczekać, ponieważ to najkorzystniejsza promocja, jaką w tym roku widziałam.

Właśnie złożyłam zamówienie online w księgarni MATRAS. Promocja -25%, która miała trwać do wczoraj jest nadal aktualna. Mało tego przy wpisaniu kodu "czytamy" od ceny końcowej zostaje nam odjęte jeszcze 25zł. Tym prostym sposobem udało mi się zakupić "Las zębów i rąk", "Delirium" i "Czerwień Rubinu" a za całość wyszło.... niecałe 52 zł! Dodatkowo, możecie wybrać darmową dostawę do najbliższej księgarni.


Życzę udanych zakupów!


sobota, 21 kwietnia 2012

Stosik #1 & Stosik #2

Dzisiaj zaszaleję i przedstawię Wam równocześnie dwa stosiki. Tak z okazji Światowego Dnia książki :)

Stosik #1 pt. "Comming soon"
To pozycje, które ostatnio przeczytałam, a chętnie podzielę się z Wami recenzjami. Od góry:

1. Cat Patrick - "Zapomniane" - wygrałam ten egzemplarz w konkursie na portalu papilot.pl
2. L.J. Smith - "Pamiętniki Wampirów. Księga I" - chyba każdemu znane, czytałam jakiś czas temu, ale mimo wszystko postanowiłam podzielić się opinią.
3. Lauren Kate - "Upadli" - jedna z okazji na allegro, którą muszę się pochwalić. Udało mi się ją upolować za 10zł.
4. Amy Meredith - "Cienie" - również allegro, chyba ok. 15zł z dostawą do domu
5. Melissa de la Cruz - "Błękitnokrwiści. Tom I" - moja uuuukochana saga, aktualnie jestem na 4 tomie.
6. Becca Fitzpatrick - "Szeptem" - zdecydowanie najlepszy allegrowy łup, udało mi się ją wylicytować za jedyne 2,50zł w twardej oprawie i idealnym stanie.

Stosik #2 pt. "Czytam lub przeczytam w najbliższym czasie"

1. Lissi Harrison - "Monster High. O wilku mowa." - miałam ochotę na coś lekkiego, dla młodszych czytelników. Nie czytałam wcześniejszych tomów, ale ten był akurat dostępny w bibliotece, a miał bardzo dobre recenzje. Jestem już w połowie i nieszczególnie przeszkadza mi, że nie znam początku historii.
2. Michael Grant - "Gone. Faza pierwsza: Niepokój" - również z biblioteki i również z powodu pozytywnych opinii.
3. Jennifer Murgia - "Gwiazda Anioła" - przypadkowa zdobycz na kiermaszu
4. Laini Taylor - "Córka dymu i kości" - dzisiejszy prezent od mojej kochanej mamy z okazji Dnia Książki, kupiony w Matrasie ze zniżką -25%
5. i 6. P.C. Cast + Kristin Cast - "Naznaczona" oraz "Zdradzona" - z wymiany na wizażu
7. Melissa de la Cruz - "Błękitnokrwiści. Tom IV: Dziedzictwo" - prezent
8. Eric - Emmanuel Schmitt - "Kobieta w lustrze" - Pani w bibliotece wyciągnęła ją jak tylko mnie zobaczyła. Jest mi z tego powodu bardzo miło, nie spodziewałam się, że będzie pamiętała, że kocham Schmitta i pochłaniam wszystko co wyszło spod jego ręki. Teraz wiecie to i Wy :)

Jak pewnie zauważyliście, są to w większości pierwsze tomy "klasyków". Swoją przygodę z literaturą paranormalną zaczęłam dopiero w grudniu i stopniowo nadrabiam zaległości, więc chętni usłyszę Wasze sugestie od czego zacząć i oczywiście za jakie pozycje z poza stosików powinnam sięgnąć.
Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnego Dnia Książki!

czwartek, 19 kwietnia 2012

Recenzja: "Koniec gry" Anna Onichimowska

Tytuł: Koniec gry
Autorka: Anna Onichimowska
Wydawnictwo: Znak emotikon
Stron: 208

Każdy z nas ma sentyment do pewnych autorów, a ja właśnie to odczuwam do wymienionej wyżej Pani. Cokolwiek by nie napisała, mam ochotę to przeczytać. Mimo, że ostatnio z dziką ochotą zaczytuję się głównie w powieściach paranormalnych po tę książkę sięgnęłam bez namysłu. Możecie sobie wyobrazić uśmiech na mojej twarzy, kiedy zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce podczas wizyty w bibliotece.

Po raz pierwszy miałam do czynienia z twórczością Anny Onichimowskiej, kiedy mama z katalogu wysyłkowego zamówiła mi  książkę "Hera, moja miłość". Byłam wtedy dzieciakiem, a powieść o narkotykach wydawała mi się czymś szokującym, szczególnie, że Pani A. raz użyła tam nawet słowa na "k.". Pamiętam do tej pory, że zachwyciło mnie również pisanie w czasie teraźniejszym, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam, natomiast od tego momentu uparcie stosowałam we wszystkich pisanych przez siebie opowiadaniach. Zaraz potem ubłagałam rodziców o drugą część - "Lot komety", a w bibliotece wynalazłam "Samotne wyspy i storczyk"  oraz wszystkie pozostałe części tej serii. Każda z książek autorki była dla mnie "wybitna", a "Hera..." zaszczepiła miłość do wszelkiego rodzaju książek o narkotykach i tym podobnych, trudnych tematach...

Tematem najnowszej powieści jest homoseksualizm. Przeczytałam o niej w opisie na jednym z blogów dosyć pobieżnie, w oczy rzuciły mi się słowa "śmierć" oraz "gej", a pierwszym skojarzeniem była "Sala samobójców". Na szczęście jest to zupełnie oryginalna i świeża historia, która w niczym nie przypomina tego tytułu. Naszym bohaterem jest Alek - 26-letni "człowiek sukcesu", homoseksualista. Mężczyzna dowiaduje się o śmierci brata - żołnierza, w młodości działacza partii prawicowej i homofoba. Podczas pogrzebu spotyka, dawno nie widzianą rodzinę, którą nie utrzymuje kontaktu od czasu swojego "coming out". Siostra bohatera oddaję mu dziennik, który Alek pisał jako nastolatek, znaleziony w rzeczach nieżyjącego brata. Prawie zabliźnione rany z młodości zostają na nowo rozdrapane.

Alka poznajemy z tego właśnie dziennika. Opisuje on sytuację rodzinną, swoje dziewczyny, aż wreszcie... No właśnie. Pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie przedstawienie bohatera, który ma problem z identyfikacją to tożsamości płciowej. Nastolatek nie staje się gejem po pstryknięciu palcami. Opisuje swoje zagubienie, a szereg (mniej lub bardziej) przypadkowych zdarzeń pomaga mu się "określić" Jedyne do czego mogę się tu przyczepić to ilość osób homoseksualnych, które w tak krótkim czasie spotkał na swojej drodze. Chociaż... może to ja znam ich niewiele?

Fabuła jest spójna, co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Stworzeni bohaterowie również bardzo przypadli mi do gustu - mają zalety i wady, silne charaktery i własne poglądy, a przede wszystkim są rzeczywiści, wierzę im. Historia może nam się wydawać nieprawdopodobna, jednak nikt nie może zarzucić, że niemożliwa. Myślę, że autorka celowo nakreśliła ją w ten sposób. To jak krzyk: "Hej, choćby nie wiem jak źle wyglądało Twoje życie, wszystko się jeszcze ułoży. Zawsze znajdą się ludzie, którzy Ci pomogą. Ta historia może mieć 'happy end' Nie jesteś sam. Nie jesteś jedyny. "

Myślałam, że moja ocena będzie niższa, ponieważ bardzo długo czekałam na "Wielki Bum!". Coś co mnie zaszokuje, a przecież w dzisiejszych czasach mało nas jeszcze zaskakuje. Ale wiecie co? Udało się i "Bum!" nastąpił, ale o tym dowiecie się, kiedy sami zabierzecie się za czytanie. Nie byłabym jednak sobą gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Onichimowska chciała wpasować się w dzisiejsze czasy - mamy do czynienia z wyznaniami z facebook'a. Osiem lat temu. Ktoś miał konto na facebook'u osiem lat temu? Czy on w ogóle istniał?! Poza tym - historie poznajemy z wydarzeń w dzienniku, który Alek zostawił w domu wyprowadzając się. Opis zdarzeń po wyprowadzce też poznajemy z dziennika, do którego chłopak nie miał dostępu, ale jakimś magicznym sposobem się tam znalazły. Jednak są to nieznaczne niedociągnięcia, na które osoba mniej wnikliwa (czyt. upierdliwa) zapewne nie zwróci uwagi.

Podsumowując, mogę Wam tę pozycję z czystym sumieniem polecić - wszystkim. Szczególnie tym, którzy nie boją się trudnych tematów oraz czytelnikom, którzy nie doceniają polskich pisarzy.

Ocena: 8/10

 Źródła grafiki: lubimyczytać.pl

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Recenzja: Nevermore - Kelly Creagh - książka warta recenzji

"Uważaj, czego pragniesz... Możesz to otrzymać"

Isobel to typowa, znienawidzona przez tłumy czytelników amerykańska "It girl". Najważniejsza cheeleaderka i ociekająca popularnością dziewczyna, mająca oczywiście przy boku równie popularnego chłopaka. Jak to bywa w romansach paranormalnych (choć tym razem, o dziwo nie na lekcji biologii, lecz angielskiego), zostaje jej przydzielony partner, którego nie miała w planach. Varen to Got z czarnymi włosami i kolczykiem w wardze, co zdecydowanie nie wróży, że jest kujonem, który wykona na dziewczynę całą pracę. Ku niechęci Isobel, to ona musi przejąć inicjatywę i namawiać owego socjopatę na wspólną pracę. Kluczowym elementem jest temat projektu - Edgar Allan Poe...

  Kelly Creagh wpadła na wyjątkowy sposób oddania hołdu jednemu z najważniejszych pisarzy amerykańskich. W tamtejszy szkołach jest on pewnie "uwielbiany" przez uczniów równie bardzo jak u Nas Sienkiewicz bądź Mickiewicz. Myślę , że cytaty i fragmenty wierszy Poe'ego zainspirują młodzież do nieco dokładniejszego zapoznania się z Jego twórczością. Ja z zapałem przeczytałam wszystkie przekłady "Kruka" na język polski jakie tylko udało mi się znaleźć!

„Byli teraz złączeni nieodwołalnie. Od dnia, w którym przytknął swój długopis do jej skóry.” 

Między Isobelem a Varenem rodzi się bardzo specyficzna więź. Spowodowana jest ona nie tylko czasem spędzonym przy projekcie, ale również serią przedziwnych, czasem wręcz wstrząsających zdarzeń, których zdradzać nie będę, aby nie psuć przyjemności lektury tym, którzy nie mieli jeszcze przyjemności jej poznać. Czytałam recenzje tej książki, jednak mając (słuszne!) przeczucie, że lepiej nie wiedzieć za dużo, po zapoznaniu się z początkiem, zawsze przechodziłam prosto do oceny końcowej. I nie żałuje.




Powieść jest... wyjątkowa. Autorka w płynny sposób wplotła z swój twór fakty z życia Poe'ego, co aż prosi się o zagłębienie w życiorysie pisarza. Co do jego wiernych fanów... Cóż ciężko mi powiedzieć czy odnajdą sie w tym gatunku. Natomiast wszystkim tym, którzy nie mają ochoty na kolejną opowieść o popularnej dziewczynie i niezbyt popularnym chłopaku z wampirami/aniołami/wilkołakami (niepotrzebne skreślić) w tle radzę jedno: nie zrażajcie się i dajcie "Nevermore" szanse - historia zdecydowanie broni się sama.  Ciężko nawet sklasyfikować ją do jednego gatunku, ponieważ -ośmielę się stwierdzić- jest ona wybitna. Zainspirowała mnie ona do stworzenia bloga, głownie po to aby podzielić się moimi odczuciami. Zdecydowanie polecam i ostrzegam - wciąga!

Ocena: (Zdecydowanie i zasłużenie) 10/10

 Źródła grafiki (zgodnie z podpisami): weheartit.com, lubimyczytać.pl
Cytaty pochodzą z książki "Nevermore. Kruk" Kelly Creagh

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...