Autor: Jeff Zentner
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 416
„Gdzie jesteście, chłopaki? Odpiszcie.”
Naciskając „wyślij”, Carver Briggs nie miał pojęcia, że jego SMS wywoła łańcuch reakcji, które doprowadzą do tragicznej śmierci Marsa, Eliego i Blake’a.
Carver jest załamany i przerażony, nie dość że stracił trzech najbliższych przyjaciół, to jeszcze grozi mu wizja więzienia, ponieważ ojciec jednego z nich, wpływowy sędzia, kieruje sprawę do prokuratury.
Carver, w wieku swych siedemnastu lat, staje się niespodziewanie ekspertem od pogrzebów. Trzy w ciągu tygodnia. Na każdym oprócz bólu przeżywa odrzucenie i potępienie ze strony rówieśników. A wszystko to w przededniu nowego roku szkolnego…
Jedynymi bratnimi duszami są starsza siostra, Georgia, oraz dziewczyna Blake’a. Była dziewczyna, bo Blake’a już nie ma…
Bliscy Blake’a, Eliego i Marsa proszą, a niekiedy żądają, by pozostały przy życiu przyjaciel ich tragicznie zmarłych synów przeżył wraz z nimi czas pożegnań, by spędził z nimi cały dzień, wspominając przyjaciela, robiąc z nimi to, co robiliby ze swoimi dziećmi. Za każdym razem wygląda to inaczej, za każdym razem bardziej boli, za każdym razem obie strony dowiadują się o zmarłych zaskakujących rzeczy, rzeczy, które ktoś wcześniej bał się ujawnić…
Książka opowiada o strasznej tragedii, ale też o tym, jak sobie z nią radzić, jak wybaczyć innym, jak wybaczyć sobie. Pokazuje, że nigdy, nawet gdy wydaje ci się, że to już koniec, nie jesteś sam. Niesie nadzieję. Mimo wszystko. źródło
Autor "Goodbye days" Jeff Zentner to mi znany z zaledwie jednej, ale za to świetnej książki. Napisał "Króla węży" - książkę, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Oczywiście, kiedy tylko nadarzyła się okazja sięgnęłam po kolejną powieść autora.
Śmierć i strata to jeden z najczęściej pojawiających się tematów w literaturze. Autor podszedł jednak do tematu zupełnie inaczej. W tym przypadku poznajemy historię nastoletniego Carvera, który próbuje poradzić sobie ze stratą trójki najlepszych przyjaciół, którzy właśnie zginęli w wypadku. Co więcej, chłopak obwinia się o ich śmierć, ponieważ tuż przed wypadkiem wysłał do kolegów smsa.
Mocną stronę tej książki jest z całą pewnością świetny pomysł. niejednokrotnie zdarzyło mi się sięgać po powieści opowiadające o osobach, które próbowały radzić sobie ze stratą ukochanej osoby, jednak przeważnie był to chłopak, dziewczyna, mąż, czy żona. Tutaj główny bohater traci wszystkich najlepszych przyjaciół jednocześnie. Traci swoją codzienność w szkole, wszystkie wieczorne wyjścia i rytuały oraz możliwość powierzenia najgłębszych sekretów. Komu powiedzieć, co tak naprawdę czujesz, skoro wszyscy, który by to zrozumieli odeszli?
Brzmi nieźle, prawda? Niestety są też wady. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Carver obwinia się za śmierć kolegów. Ludzie w żałobie bardzo często działają przecież nielogicznie i we wszystkim doszukują się swojej winy, kiedy są naprawdę zrozpaczeni. Przedziwne jest jednak obwinianie Carvera przez kogokolwiek z otoczenia, a proces sądowy to już istny absurd...
I jeśli mam być całkiem szczera to niesamowicie wkurzała mnie ta książka, głównie dlatego, że była tak bardzo nierówna. Z jednej strony świetny pomysł na fabułę, a z drugiej dziwaczny pomysł z rozprawą. Po lekturze "Króla węży" spodziewałam się, że i ta powieść okaże się fenomenalna, ale tak nie jest - jest zaledwie niezła.
Ocena: 6/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
Zastanawiałam się nad tą książką. Spodziewałam się po niej chyba czegoś więcej. Chyba poczeka jeszcze na swoją kolej. ;)
OdpowiedzUsuń