Autor: John Pearson
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 320
"Historia wzlotów i upadków trzech pokoleń amerykańskiej rodziny potentatów naftowych.
Jean Paul Getty I, senior rodu, dzięki dobrym inwestycjom w pola
naftowe w Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej został najbogatszym żyjącym
Amerykaninem. Mógł sobie pozwolić na każdą zachciankę, ale był tak
skąpy, że we własnym domu zainstalował płatny telefon. Wielbiciel
pięknych kobiet i dzieł sztuki, pięciokrotnie żonaty.
Jean Paul Getty’ego II szybko zrezygnował z pracy w rodzinnej firmie i wybrał dolce vita w
Rzymie - wystawne życie lekkomyślnego imprezowicza. Organizator
głośnych przyjęć, na których alkohol lał się strumieniami, a narkotyki
dodawano do wszystkich potraw.
Co byś zrobił gdyby twoje fundusze były nieograniczone? Gdybyś mógł kupić
sobie jacht każdego popołudnia jak zwykłą zachciankę? Gdybyś mógł na
obiad jeść ostrygi z szafranem, a jeśli w sklepie traktowali by Cię źle, to
mógłbyś go po prostu wykupić? Podobno mając nieograniczone
środki jesteś mniej szczęśliwy, niż dostając za miesiąc pensję za którą jest się w stanie kupić sobie drobne przyjemności, wyjechać raz w roku na wakacje i
żyć w spokoju. Chyba coś w tym jest...
Główny bohater tej książki pierwszy milion zarobił w wieku 23 lat. Jest najbogatszym żyjącym
Amerykaninem i żywym dowodem na to, że pieniądze to nie wszystko. Jean Paul Getty był pięciokrotnie żonaty, jednak każda jego miłość kończyła się wraz z nadejściem rodzinnej codzienności. Domowe ognisko
nie sprawiało, że był szczęśliwy, wręcz przeciwnie. Skłonność do zdrad i imprezowania szybko doprowadza przecież do rozpadu każdego małżeństwa. Nietrudno się domyślić że skoro nie obeszły go dzieci, to wnuki również nie były oczkiem w głowie. Mało który z ludzi nie
chciałby jednak zapłacić okupu za porwanie własnego wnuka, szczególnie
kiedy wydatek to dla niego kropla w morzu gotówki.
"Wszystkie pieniądze świata", podobnie jak recenzowana niedawno "Gra o wszystko", wpadły w moje ręce głównie za sprawą ekranizacji. Obie powieści postanowiłam przeczytać przed obejrzeniem filmu, także ominęła mnie wizyta w kinie, za to domowa biblioteczka wzbogaciła się o dwa nowe tytuły. Jednak o ile książkę Molly Bloom przeczytałam bardzo szybko, o tyle "Wszystkie pieniądze świata" szły mi dośc opornie.
Sama historia jest naprawdę ciekawa i podejrzewam, że będzie z niej niezły film. Problemem była dla mnie mnogość dat i różnych wydarzeń, które sprawiały, że momentami czułam, jakbym czytała podręcznik do historii. Wszystkie poboczne elementy doprowadziły do tego, że gubiłam główny wątek i skupiałam się na nieistotnych szczegółach. A szkoda, po szczerze mówiąc liczyłam, że autor nieco bardziej skupi się na motywie porwania. W rzeczywistości to zaledwie jeden z elementów złożonej historii rodu.
"Wszystkie pieniądze świata" nie są napisane lekkim językiem i wymagają skupienia, żeby w pełni cieszyć się lekturą. Historia jest ciekawa, jednak sama powieść mogłaby być nieco bardziej wciągająca. Decyzja należy do Was, być może książka przypadnie Wam do gustu bardziej niż mnie...
Ocena: 5/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz