źródło |
Autor: Lauren Miller
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 456
"Co się stanie, gdy życie ludzi zostanie zdominowane przez elektroniczne
urządzenia osobiste? Gdy ich spersonalizowane telefony będą im
podpowiadać, co powinni zjeść, w co się ubrać, gdzie pójść i z kim
zaprzyjaźnić?
Oto czasy, w których wielki koncern Gnosis, następca firm Apple i
Google, wprowadził na rynek najbardziej rewolucyjne narzędzie wszech
czasów: aplikację na telefon Lux. Ten innowacyjny program optymalizuje
podejmowanie decyzji przez użytkownika, biorąc pod uwagę jego dobro i
preferencje osobiste, co ma dać najlepsze możliwe rezultaty.
16-letnia Rory uważa za oczywiste to, że aplikacja Lux stanowi klucz do
zdrowego i szczęśliwego życia. Kiedy zostaje przyjęta do elitarnej
Akademii Theden, wydaje się, że rysuje się przed nią przyszłość
doskonała. Ale w tej idealnej, wymarzonej szkole pod gładką powierzchnią
czai się coś złego. A potem Rory poznaje przystojniaka z
miasta, który prowadzi życie outsidera i – o zgrozo! – nie korzysta z
Luxa, co fascynuje dziewczynę. Wkrótce bohaterka zaczyna postępować
wbrew rekomendacjom aplikacji – zaczyna słuchać głosu intuicji, którą
nauczono ją ignorować. Ten wybór poprowadzi ją do odkrycia prawdy,
której ani ona, ani nikt inny nie mógł się spodziewać" źródło
Dzisiaj wszyscy chodzimy z głową opuszczoną w dół. Nie to jednak nic wspólnego ze smutkiem - każdy po prostu patrzy w swój telefon. Sprawdzamy na nim pogodę i wiadomości. Zamiast spotkać się ze znajomymi dowiadujemy się, co u nich słychać z Facebooka. Coraz więcej z nas każdy moment swojego życia dokumentuje zdjęciem wrzuconym na Instagram. Muszę przyznać, że i mnie nie ominęło smartfonowe szaleństwo - jadąc autobusem przeglądam Facebooka i czytam Creepy Pasty. Książkowymi nabytkami chwalę się na Instagramie i niemal codziennie sprawdzam zapowiedzi. W telefonie mam wszystko - aplikacje mediów społecznościowych, maile, gry, kalendarze, przypomnienia, kupony rabatowe, aplikacje do zakupów online i całe mnóstwo innych (momentami wydaje mi się, że niezbędnych) rzeczy. I szczerze nie cierpię, gdy kto grzebie mi w telefonie...
Czasami zastanawiam się, co będzie następne. W czasach, kiedy zdawać by się mogło, że wszystko już było, twórcy oprogramowania zaskakują nas raz po raz coraz to nowymi aplikacjami. Lauren Miller przedstawia nam własną dość ponurą teorię na pt. "Co będzie dalej?"
Poznajcie Gnosis. To coś więcej niż wirtualny pomocnik, który pomoże Wam znaleźć najlepszą restaurację w okolicy, choć i taką opcję tu znajdziemy. Lux, bo tak nazywa się ta aplikacja zbiera dane o użytkowniku i pomaga mu podjąć decyzje niemal, że w każdej sytuacji. Nie wiesz, którą szkołę wybrać po maturze? Nie ma problemu, Lux zna odpowiedź! Chcesz dobrać najbardziej odpowiednią dietę, lepiej rozporządzać czasem? Lux zrobi to za Ciebie! Główna bohaterka, Rory, jest jedną z fanek Luxa. Nasz historię rozpoczynamy kiedy dziewczyna dostaje się do elitarnej
Akademii Theden. Plan jest prosty - dawać z siebie sto procent na zajęciach i być jedną z najlepszych studentek. Z czasem staje się to jednak coraz trudniejsze - poznaje Northa, nietuzinkowego baristę, który nie cierpi Luxa i sprawia, że Rory zaczyna zadawać sobie pytania, które nigdy wcześniej niż przyszłyby jej do głowy.
Czytając "Aplikację" nieustannie tłukło mi się po głowie to samo pytanie - dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej? Dystopii jest na rynku całe mnóstwo. Autorzy inspirują się wszystkim - olimpiadami, wojnami, czy reality shows, ale nikt nie wpadł na coś tak bliskiego każdemu z nas, jak smartfony. W końcu każdy z nas w pewien sposób się im zwierza, wprowadzając (niekiedy bardzo poufne) informacje. Wykorzystanie ich jest tak proste... Mogło wpaść tandetnie, owszem, ale Lauren Miller udało się w pełni wykorzystać potencjał swojego pomysłu i stworzyć do bólu realistyczną historię.
Oprócz świetnego pomysłu mamy tutaj wszystko, czego potrzeba, aby stworzyć udaną powieść. Co chyba najważniejsze - zero wtórności i powtarzalnych schematów. Nie czytałam jeszcze żadnej książki, w której rolę zapalnika pełniłby rozwój technologicznych, a uwierzcie mi, dystopii czytam sporo. Jest i wątek miłosny, ale autorka oszczędziła nam nudnych jak odgrzewany kotlet trójkątów - wszytko dzieje się stopniowo, logicznie i ciekawie. Całości dopełniają liczne zagadki i zwroty akcji oraz niezwalniająca fabuła. Koniec końców lektury nie da się odłożyć, dopóki nie poznamy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania.
"Aplikacja" naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się po niej aż tak wiele. Obok "Plagi samobójców" i "Klejnotu" to zdecydowanie jedna z najciekawszych premier tej jesieni!
Ocena: 8/10
Muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam mam w planie gdzieś przy świętach :)
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że ta książka wypadnie tak dobrze. Rzeczywiście, temat smartfonów został jakoś ominięty, fajnie, że ktoś wykorzystał (i w dodatku dobrze) tę lukę :)
OdpowiedzUsuńNie czuję chęci do przeczytania tej książki. Chyba powoli wyrastam z tego typu historii.
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Ta opowieść wydaje się ciekawa, ale nie przepadam za wizjami przyszłości, w których rządzi technologia i maszyny.
OdpowiedzUsuń