źródło |
Autor: Tom Wolfe
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 688
"Status społeczny, władza, utrata niewinności i... seks.
Satyryczne arcydzieło „dokumentujące” środowisko amerykańskich
studentów jednej z najlepszych uczelni w kraju, napisane w duchu
Steinbecka, ale też Dickensa czy Zoli.
Rzecz dzieje się na fikcyjnej uczelni Dupont – idealnym uniwersytecie.
Po neogotyckich korytarzach i wypielęgnowanych trawnikach przechadza
się śmietanka elitarnej młodzieży z najlepszych rodzin w kraju. Wśród
nich – Charlotte Simmons – dziewczyna, która trafiła tu tylko dzięki
zdobytemu stypendium. Przyjechała, żeby się uczyć, żeby wreszcie zostać
Kimś. Przywiozła ze sobą bagaż innego świata, surowego i religijnego.
Lecz całe dobre wychowanie okazuje się nic niewarte w starciu z
najbardziej wyuzdanymi i zdemoralizowanymi postaciami, które spotyka na
swojej drodze. Dostanie jednak szansę, aby w gąszczu obłudy pozostać
sobą. Tylko... czy będzie chciała z niej skorzystać? " źródło
Gdy pierwszy raz ujrzałam „Nazywam
się Charlotte Simons” w zapowiedziach, (aż wstyd się przyznać)
pomyślałam, że to kolejne New Adult. Opis zdawał się być
ciekawy, jednak dość schematyczny. Z tropu zbiła mnie jednak
okładka – jest zupełnie inna niż w typowych romantycznych
historiach. Nazwisko autora, szybko wyprowadza potencjalnego
czytelnika z błędu – to żadna nowość, a wręcz klasyk i z
pewnością warto po niego sięgnąć. Czy jednak powieść o
młodzieży napisana przez siedemdziesięciolatka, w dodatku kawał
czasu temu, może trafić do współczesnego czytelnika?
Tytułowa Charlotte to „złote
dziecko” z prowincji. Nie najlepiej radzi sobie w kontaktach z
rówieśnikami, kompletnie nie rozumiejąc ich przyziemnych
priorytetów. Nie inaczej czuje się wśród rodziny – prostych
ludzi mówiących (niesamowicie drażniącą naszą bohaterkę)
gwarą, nieoczytanych, a już na pewno nie wykształconych. Charlotte
to ambitna dziewczyna, a nauka jest dla niej odskocznią od szarej
rzeczywistości. Wszystko ma się zmienić, kiedy świetne wyniki
testów wreszcie przynoszą efekt – nastolatka dostaje się do
Duponta, niesamowicie prestiżowej uczelni dla wybranych.
Oczekiwania Charlotte mają się jednak
nijak do rzeczywistości. Innych studentów bardziej niż zdobywanie
wiedzy, interesują imprezy, alkohol, sport i seks. Przesiadywanie w
bibliotece i zabieranie głosu na najbardziej ambitnych zajęciach to
nie powód do dumy, lecz wstydu. Nasza bohaterka bardzo się myliła
– Dupont nie jest jej miejscem na ziemi. A może... najwyższy czas
się zmienić, skoro nigdzie nie pasuje?
Mocno, nakreślone postaci i
przerysowany obraz zepsucia młodzieży – tak, w skrócie, możemy
opisać powieść Toma Wolfe. Fabuła jest niespieszna, bo nie akcja
jest tutaj najważniejsza. Historia bowiem nie skupia się na tym, co
robią bohaterowie, a na tym co czują. Zaglądając w ich głowy,
możemy dowiedzieć się co kieruje wykreowanymi przez autora
postaciami. Choć większość zachowań jest przerysowana, niemal
groteskowa, to morał jest prosty – każdy z nas potrzebuje
akceptacji przez społeczeństwo.
Historia Charlotte to opasłe tomisko –
liczy prawie siedemset stron. Z pozoru dzieje się niewiele. Choć
bohaterów jest całkiem sporo, to fabułę można streścić bardzo
szybko. To jednak jedna z tych książek, które są niczym bomba z
opóźnionym zapłonem. Czas na przemyślenia przechodzi z czasem,
dopiero jakiś czas po odłożeniu lektury dociera do nas sens
sytuacji, które z pozoru nie miały większego znaczenia. I po
jakimś czasie, wrażenia, jakie pozostawiła po sobie ta powieść
są naprawdę pozytywne. Nie ulega jednak wątpliwości, że podczas
lektury ogrania nas cała masa emocji. Niestety, włączając w to
zarówno irytację, jak i znużenie.
Niedostatki powieści rekompensuje
język – jest naprawdę świetny. Kwiecisty, pełen metafor i
nieoczywistych skojarzeń. Autor potrafi sprawić, że nawet najmniej
istotna staje się do zniesienia. Czy sięgnę po kolejne powieści
Toma Wolfe? Nie wiem. Choć jego styl zachwyca, po siedmiuset
stronach książki jestem wyczerpana. Chyba potrzebuję małej
przerwy.
Ocena: 6/10
Zdecydowanie mam już dość książek New Adult, ale ta wydaje się nieco inna, może nawet lepsza... Bardzo jestem ciekawa tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńChyba tym razem odpuszczę, fabuła niespecjalnie mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Justyna z książko miłości moja
LiveJournal is a social media platform that allows members to keep a blog, journal or diary and share their interests. Each LiveJournal account contains a journal page that shows all of a user's most recent journal entries and links to comments pages, similar to a blogroll.
OdpowiedzUsuńspace bar counter