Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 352
"Od zawsze unikam jakiegokolwiek fizycznego kontaktu. Dotykać może mnie
tylko mama, mój brat Jake i... Liam. Od ośmiu lat co wieczór chłopak z
domu naprzeciwko zakrada się przez okno do mojej sypialni i zasypiamy
niewinnie przytuleni. Gdyby Jake wiedział, że Liam spędza u mnie każdą
noc, chyba by go zabił. Liam to największe szkolne ciacho. Szaleją za
nim wszystkie dziewczyny, a on zmienia je jak rękawiczki. Nie mogę go
rozgryźć. W dzień zachowuje się jak megadupek, a w nocy jest ciepły i
kochany. Wiem, że nie mogę się w nim zakochać – związki Liama nie trwają
dłużej niż kilka nocy..."
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" ma w sobie to bliżej nieokreślone "coś", co sprawiło, że z niecierpliwością czekałam na jej premierą. I nawet nie do końca pozytywne opinie, nie zdołały zniechęcić mnie do lektury. Zakładałam co prawda, że bohaterowie będą trochę starsi, a powieść okaże się typowym New Adult. Amber i chłopcy chodzą jednak do liceum, a książka Kirsty Moseley to typowa powieść dla nastolatków.
Amber mieszka z mamą i bratem - Jake'iem. Jej ojciec, który znęcał się nad rodziną, odszedł. Teraz, kiedy rodzicielka ma na głowie utrzymanie rodziny i prawie nie ma jej w domu, rodzeństwo praktycznie mieszka we dwójkę. A może raczej w trójkę, bo Liam, sąsiad i najlepszy przyjaciel Jake'a, spędza u nich całe dnie i... noce. Choć Amber i Liam w ciągu dni nie szczędzą sobie docinków, w nocy, mają swoisty rytuał. Od dzieciństwa, chłopak zakrada się przez okna i spędza noce w łóżku bohaterki. Nigdy do niczego między nimi nie doszło, jednak przez lata przyzwyczaili się do swojego towarzystwa i praktycznie nie potrafią spać oddzielnie. Jedynie bliskość chłopaka jest w stanie uchronić Amber przed koszmarami.
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" to typowa, niemal filmowa, amerykańska opowieść. Główna bohaterka jest piękną dziewczyną z problemami. Jej brat i jego najlepszy przyjaciel wzbudzają zachwyt szkolnych koleżanek, choć to łamacze serc, którzy wolą jednorazowe przygody niż związek. Zupełnie inaczej zachowują się oczywiście wobec Amber - dla niej obaj chłopcy potrafią zmienić się w naprawdę słodkich i opiekuńczych.
Książka to przede wszystkim romans z lekką nutką dramatu. Bardzo ważnym wątkiem jest znęcający się nad rodziną ojciec, który z pewnością zrobiłyby jeszcze poważniejszą krzywdę głównej bohaterce, gdyby nie jej obrońcy. Niemniej jednak historia jest dość cukierkowa, a czytelnikowi przez cały czas towarzyszy uczucie, że nic złego tak naprawdę zdarzyć się nie może i jesteśmy skazani na happy end. Mimo tego, książkę czyta się naprawdę przyjemnie, a słodki klimat nie jest jakoś szczególnie drażniący.Trochę zirytowała mnie jedynie końcówka, jednak oprócz tego powieść czyta się naprawdę przyjemnie i z pewnością można się przy niej odprężyć.
Być może ta historia nie zapisze się w mojej pamięci na zawsze, jednak ma w sobie coś, co sprawia, że bardzo miło wspominam lekturę. Jest dobrze napisana, wciągająca, ot, miła, lekka i przyjemna lektura na wiosnę.
Ocena: 7/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Dla mnie książka okazała się jedną z najsłabszych w swoim gatunku i na razie nie planuję niczego innego czytać spod pióra tej autorki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Tak myślę, że jak będę miała ochotę na coś lżejszego na wieczór, to mogę po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Z pewnością przeczytam
OdpowiedzUsuńthis next news Look At This important site visit the website
OdpowiedzUsuń