źródło |
Autor: Rae Carson
Seria: Trylogia Ognia i Cierni, tom: II
Wydawnictwo: Albatoros
Stron: 416
"Elisa jest bohaterką. Poprowadziła swoich ludzi do zwycięstwa nad przerażającą, ogromną armią. A zatem powinno być oczywiste, że należy się jej miejsce na tronie. Niestety, Elisa nie może czuć się bezpiecznie. Wrogowie przychodzą do niej nawet we śnie – ci z obcych królestw, i ci czający się w komnatach dworu…
Jej przeznaczenie wybrańca nie zostało wypełnione. Aby okiełznać moc, którą nosi w sobie, Elisa musi podążyć dawno zapomnianą – i od dawna zabronioną – ścieżką. Krok po kroku, kierując się prastarymi wskazówkami, wyrusza z katakumb ukrytych w jej mieście do krainy zdradliwego morza. Razem ze szpiegiem i zdrajcą, w którym – wbrew wszystkiemu – zaczyna się szaleńczo zakochiwać. Jeśli się jej poszczęści, powróci bezpiecznie. Ale na pewno będzie musiała za to zapłacić." źródło
Płonąca Korona to II tom "Trylogii Ognia i Cierni". Pierwszą część miałam okazję przeczytać już jakiś czas temu i muszę przyznać, że sporo zdążyłam zapomnieć. Mówiąc szczerze, pamiętam, że była to fantastyka, ale nie PR i że główna bohaterka była dość nietypowa. Ale jak się skończyła ta powieść? Nie miałam pojęcia! Nie chodzi nawet o to, że książka była kiepska, bo przecież "Dziewczyna Ognia i Cierni" mi się podobała, ale faktem jest, że wyjątkowo kiepsko zapisała się w mojej pamięci... "Płonąca Korona" była więc kompletnym zaskoczeniem - choć nie byłam do końca przekonana, zdecydowałam się po nią sięgnąć.
Seria Rae Carson to jedna z tych, których ta niewiele na rynku. Fantastyka przeznaczona dla młodzieży, a tym bardziej dla dziewcząt, nie musi przecież oznaczać wampirów! Udało mi się jednak znaleźć naprawdę niewiele fantastycznych historii, w których główną bohaterką jest młoda kobieta, jednak nie jest to Paranormal Romance. Nie chodzi jedynie o wątek miłosny, bo przecież on występuje w większości powieści, a o całokształt. A szkoda, bo czasami z młodzieżowego fantasy mogą powstać naprawdę świetne historie, które cieszą się ogromną popularnością!
Historia zaczyna się bardzo szybko, akcja gna już od pierwszych stron. Choć nie jestem fanką monotonnych historii, to w tym przypadku czułam się nieco zagubiona i przytłoczona. Z biegiem stron wciągnęłam się w nowe i rozpoczęte już w pierwszym tomie wątki i z zaskoczeniem stwierdziłam, że książka mi się podoba. Jak się okazuje nawet sceptyczne nastawienie i kiepski start nie oznaczają, że powinniśmy skreślić powieść.
Styl autorki działa zdecydowanie na plus tej powieści. Pisze lekko, płynnie, niezależnie od tego, co się akurat dzieje, udaje jej się wciągnąć czytelnika w fabułę. To ważne, szczególnie, gdy dzieje się tak dużo, że nietrudno pogubić się w wydarzeniach. Z czasem zauważyłam, że autorka zabezpieczyła się na wypadek zapominalskich czytelników - w powieści znajdziemy delikatne podpowiedzi. Jeżeli więc, tak jak ja, macie problemy z przypomnieniem sobie fabuły, możecie być spokojni - wszystko się szybko wyjaśnia.
Na uwagę zasługuje również postać Elisy. Dziewczyna pokazana została jako bardzo ludzka. Może ją polubicie, może nie - tak jak w prawdziwym życiu. Trzeba jednak przyznać, że dużo łatwiej jest utożsamiać się z postacią, która ma nie tylko zalety, lecz również wady. Nie jest ani pięknością, ani geniuszem, a czasami, najzwyczajniej w świecie, jest przerażona.
Seria Rae Carson to jedna z tych, których ta niewiele na rynku. Fantastyka przeznaczona dla młodzieży, a tym bardziej dla dziewcząt, nie musi przecież oznaczać wampirów! Udało mi się jednak znaleźć naprawdę niewiele fantastycznych historii, w których główną bohaterką jest młoda kobieta, jednak nie jest to Paranormal Romance. Nie chodzi jedynie o wątek miłosny, bo przecież on występuje w większości powieści, a o całokształt. A szkoda, bo czasami z młodzieżowego fantasy mogą powstać naprawdę świetne historie, które cieszą się ogromną popularnością!
Historia zaczyna się bardzo szybko, akcja gna już od pierwszych stron. Choć nie jestem fanką monotonnych historii, to w tym przypadku czułam się nieco zagubiona i przytłoczona. Z biegiem stron wciągnęłam się w nowe i rozpoczęte już w pierwszym tomie wątki i z zaskoczeniem stwierdziłam, że książka mi się podoba. Jak się okazuje nawet sceptyczne nastawienie i kiepski start nie oznaczają, że powinniśmy skreślić powieść.
Styl autorki działa zdecydowanie na plus tej powieści. Pisze lekko, płynnie, niezależnie od tego, co się akurat dzieje, udaje jej się wciągnąć czytelnika w fabułę. To ważne, szczególnie, gdy dzieje się tak dużo, że nietrudno pogubić się w wydarzeniach. Z czasem zauważyłam, że autorka zabezpieczyła się na wypadek zapominalskich czytelników - w powieści znajdziemy delikatne podpowiedzi. Jeżeli więc, tak jak ja, macie problemy z przypomnieniem sobie fabuły, możecie być spokojni - wszystko się szybko wyjaśnia.
Na uwagę zasługuje również postać Elisy. Dziewczyna pokazana została jako bardzo ludzka. Może ją polubicie, może nie - tak jak w prawdziwym życiu. Trzeba jednak przyznać, że dużo łatwiej jest utożsamiać się z postacią, która ma nie tylko zalety, lecz również wady. Nie jest ani pięknością, ani geniuszem, a czasami, najzwyczajniej w świecie, jest przerażona.
"Płonąca Korona" to dobra kontynuacja. Jest inna niż jej poprzedniczka, jednak utrzymana w tym samym klimacie. Jeśli spodobała Wam się pierwsza część, śmiało sięgajcie po drugą!
Ocena: 6/10
Właśnie dzisiaj pożyczyłam od znajomej tom pierwszy. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, ale taki był zachwalany, że wątpię by okazał się kiepski :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Pierwsze muszę poznać pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńJa ciągle nie znam jedynki ale chętnie to nadrobie jeśli trafi się okazja :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam