Autor: Emery Lord
Wydawnictwo: Amber
Stron: 320
"Paige ma siedemnaście lat. Mówią o niej „Dziewczyna, Której Chłopak
Utonął”. To się zdarzyło rok temu. Od tamtej pory Paige ma senne
koszmary, boi się wody i chodzi na terapię. I mimo tragedii bardzo chce
normalnie żyć. Nie potrafi znaleźć swojego miejsca w szkole i w domu. I
ma poczucie winy, że tak bardzo tego chce.
Postanowiła, że
w nowym roku szkolnym wróci do normalnego życia i przestanie być
„Dziewczyną, Której Chłopak Utonął”. Robi listę: nowi znajomi, randki,
imprezy, pływanie. Nawet upatrzyła sobie chłopaka. Jeśli zacznie z nim
chodzić, wszyscy zobaczą, że z Paige już wszystko w porządku. A Ryan
podoba jej się od dawna...
Ale musi usiąść w jednej ławce z miłym dziwakiem Maxem, kuzynem Ryana, który jest nowy w ich szkole. Jej plan zaczyna się komplikować..."
Ale musi usiąść w jednej ławce z miłym dziwakiem Maxem, kuzynem Ryana, który jest nowy w ich szkole. Jej plan zaczyna się komplikować..."
Siedemnastoletnia Paige jest "dziewczyną, której chłopak nie żyje".
Nienawidzi pełnych współczucia spojrzeń jakimi obdarzają ją nie tylko
koledzy z klasy, ale i dorośli. Nienawidzi łatki, jaka do niej
przylgnęła. Owszem, jest niezwykle rozbita po śmierci chłopaka, jednak
czas, jaki spędzili ze sobą to zaledwie kilka miesięcy. Od momentu jego
śmierci minęło znacznie więcej... Paige musi więc radzić sobie nie tylko
z własną żałobą, lecz również "tym spojrzeniem". Chcąc wreszcie zacząć
żyć własnym życiem spisuje listę. Znajdują się na niej rzeczy, które
robi każda przeciętna siedemnastolatka, ale dla naszej bohaterki to
ogromny krok.
Paige zaczyna wzdychać do Ryana - przesympatycznego,
a jednocześnie przystojnego kolegi. Nie jest jedyna - chłopak,
szczególnie po tym jak rozstał się z dziewczyną stał się obiektem
westchnień tłumów. Nasza bohaterka wie jednak o nim coś więcej, pamięta
dokładnie moment, w którym przykuł jej uwagę. Nie może być bardziej
szczęśliwa, kiedy na zajęciach z literatury ląduje w jednej ławce
właśnie z Ryanem. Szczęście nie trwa jednak długo - za niesforne
zachowanie obiekt jej westchnień zostaje eksportowany do pierwszej
ławki, a jego miejsce zajmuje Max - nerd w okularach. Co więcej, jest on
kuzynem Ryana i pozostają w przyjacielskich stosunkach. Nasza bohaterka
stopniowo coraz lepiej dogaduje się z chłopcami i odkrywa, że rodzinne
powiązania to nie jedyny powód, dla którego chce spędzać czas z Ryanem.
Gdybym
miała określić "Początek mnie i Ciebie" jednym słowem, powiedziałabym,
że książka jest "niepozorna". Kompletnie nie przekonuje mnie okładka -
gdybym zobaczyłam ją w księgarni, z pewnością przeszłabym obok niej
obojętnie. I wiecie co? Popełniłabym ogromny błąd, ponieważ powieść Emery Lord jest po prostu genialna. Ani okładka, ani opis nie
przygotowała mnie na tak dobrą historię. Książka opowiada o zaczynaniu
od początku, na przekór wszelkim przeciwnościom. Uczy, że nawet po
najbardziej bolesnej stracie możemy się podnieść. Bohaterka boryka się
nie tylko ze śmiercią ukochanego. Ona dosłownie staje się "dziewczyną,
której chłopak nie żyje", tak jakby właśnie to miało ją definiować.
Niesamowicie
polubiłam Paige. To naprawdę rzeczywista postać. Jej zachowania są
naturalne, za wszelką cenę stara się nie wzbudzać litości, jednak nie
sposób jej nie współczuć. Bohaterka ma również świetne koleżanki - każda
z nich jest niezależną, kompletnie odmienną osobą. Wszystkie jednak
gotowe są wspierać się nawzajem za wszelką cenę. Polubiłam również
Ryana, bo oprócz wyglądu zewnętrznego, ma też do zaoferowania dobre
serce. Moim kompletnym faworytem został jednak Max. Wreszcie bohater,
którego zawsze mi brakuje. Chłopak kochający seriale Science-fiction,
który dla rozrywki bierze udział w olimpiadach wiedzy. Jednocześnie ma
niesamowite poczucie humoru, a nawet okulary i T-shirt z fantastycznym
motywem nie jest w stanie odebrać mu uroku. To zdecydowanie moja
ulubiona męska postać od bardzo długiego czasu.
Nawet nie wiem,
kiedy dotarłam do końca historii (tym bardziej, że czytałam na czytniku,
a wtedy nie zauważa się biegu stron). Jest nieziemsko wciągająca, a
zakończenie to wisienka na torcie. Jest po prostu piękne, nie pamiętam,
kiedy ostatnio tak się wzruszyłam. Polecam gorąco!
Ocena: 9/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:
Brzmi naprawdę zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńNIby nic oryginalnego, a jednak czuję się totalnie zachwycona pomysłem i jestem pewna, że sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńHmmm... brzmi całkiem dobrze, chociaż na romanse nie zawsze mam ochotę. Ale chłopak o imieniu Max może się okazać intrygujący! :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
http://goo.gl/forms/7SbIM05lEW ankieta o książkach
OdpowiedzUsuń