poniedziałek, 16 września 2013

"World War Z" Max Brooks

źródło
Tytuł: World War Z
Autor: Max Brooks
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Stron: 544

"Hordy głodnych i wściekłych zombie nadciągają!  
Jesteście przygotowani na WOJNĘ TOTALNĄ?

Najpierw w Chinach pojawia się pacjent "zero" zarażony dziwną i nieznaną chorobą, która powoduje niespotykaną dotąd degenerację ciała i późniejszą reanimację zwłok. Wkrótce z całego świata zaczynają napływać kolejne doniesienia o podobnych przypadkach. Rządy wielu państw ignorują zagrożenie i skrywają prawdę przed obywatelami. A ta jest szokująca - po całym globie z prędkością błyskawicy rozprzestrzenia się śmiertelny wirus zmieniający ludzi w żywe trupy żądne krwi...
Tak zaczęła się pandemia, którą przetrwali nieliczni. Świat po globalnej hekatombie stał się przerażającym i brutalnym miejscem pozbawionym zasad, gdzie można liczyć tylko na siebie. Dzięki Maksowi Brooksowi poznajemy historie z pierwszej ręki, o których dotychczas milczały raporty wojenne.
World War Z to bijący rekordy popularności doskonały reportaż, przerażający do szpiku kości, prawdziwy do utraty tchu!"
źródło

Jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie roku temu, "Wojny Zombie" (bo tak brzmiał tytuł I wydania) były praktycznie nieosiągalne. Szukałam wszędzie - w księgarniach internetowych i tych stacjonarnych, outletach, antykwariatach. Niestety bez efektu. Zawsze zostaje co prawda allegro, ale tylko pod warunkiem, że ktoś jest gotów zapłacić 200zł za używaną książkę, w stanie co najwyżej średnim. Kiedy zobaczyłam zapowiedź filmu byłam wniebowzięta. Nie, wcale nie dlatego, że tak bardzo chciałam go obejrzeć, ale dlatego, że jest to najczęściej równoznaczne z ponownym wydaniem książkowego odpowiednika. Tak właśnie, po latach(!),  na moją moją półkę trafiło "Word War Z", w nowym jeszcze pachnącym farbą drukarską wydaniu. Czy warto było tak długo czekać?

Wampiry, wilkołaki już dawno straciły swoje przerażające oblicze. We współczesnej literaturze to jedynie mroczni przystojniacy, którymi zachwycają się nastolatki. Zdawać by się mogło, że jedynie zombie zachowały twarz, choć i to jest sprawa dyskusyjna. Jedno jest natomiast pewne - jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy nieumarli są jeszcze w stanie mrozić krew w żyłach, Max Brooks udowadnia, że tak.

Wszystko zaczęło się dość niepozornie. Młody chłopiec w Chinach, zarażony nieznanym wirusem. Ludzie zaczynają podejrzewać, że to ludzka odmiana wścieklizny. Choroba rozprzestrzenia się w zaskakującym tempie. Samoloty, a nawet przeszczepy organów roznoszą ją po całym świecie. W krótkim czasie cały świat obiega wirus, a ludzkość nie radzi sobie z problemem.

Wizja świata opanowanego przez wirus Zombie została przedstawiona naprawdę przerażająco. Brooks stworzył coś niesamowitego - wywiady, które przedstawił w książce są tak rzeczywiste, że nie sposób uwierzyć, iż jest to jedynie fikcja. Zombie kojarzyły mi się raczej z tanim horrorem klasy B, autor jednak przedstawił je w taki sposób, że sama zaczęłam traktować je jako realne zagrożenie! Czytelnik zagłębiając się w lekturę coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że wszystko jest możliwe. Zachowanie ludzi w obliczu tej makabrycznej epidemii, choć potworne, jest do bólu prawdziwe.

Nie sposób nie zwrócić uwagi na kunszt autora. Wywiady, które znajdziemy w książce sprawiają wrażenie przeprowadzonych przez profesjonalnego dziennikarza. Skłamałabym mówiąc, że są na poziomie gazet - raczej chciałabym, aby w czasopismach występowały artykuły napisane w ten sposób. Mało tego, Brooksowi udało wczuć się w całe mnóstwo osób, o różnych profesjach, wykształceniu i narodowości.

Warto również zwrócić uwagę na historię. Nie mamy tu utartej linii fabularnej, to raczej raport z całej wojny, która obiegła świat wzdłuż i wszerz. Chiny, Palestyna, Izrael, USA, Kanada, Antarktyka czy Finlandia to tylko niektóre z miejsc, których losy poznamy w "WWZ". Jako, że wirus dotarł wszędzie, autor przenosi nas w najróżniejsze miejsca i udowadnia, że nikt nie jest bezpieczny. Nawet jeśli jesteście przekonani, że nie sposób wciągnąć się w opowieść, która wcale nie dotyczy jednego, czy dwóch głównych bohaterów, radzę nie skreślać tej pozycji - ja jestem nią zachwycona.

"World War Z" to książka nietuzinkowa. Choć przypomina reportaż, mrozi krew w żyłach niczym najlepszy horror. Polecam ją wszystkim serdecznie, nawet mimo nocnych koszmarów, jakie u mnie wywołała.

Ocena: 8/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka oraz portalowi Sztukater!



16 komentarzy:

  1. Mam na swojej półce od jakiegoś czasu i umieszczę w stosiku, kiedy tylko skończę aktualny. Mam nadzieję, że mi również przypadnie do gustu, tak jak Tobie :)

    PS. Masz przepiękny nagłówek *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nagłówek jest zasługą dużego Ka - pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Skoro nietuzinkowa i mrozi krew w żyłach to chyba się jednak do niej przekonam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie za bardzo mam ochotę na czytanie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też polowałam na tę książkę na allegro, jak kosztowała kupę szmalu. I też cieszę się, że została wznowiona, bo mam ją, leży obok, i tak ją sobie powoli czytam. Rewelacja, jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiedziałam że film powstał na podstawie książki... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka zbiera tyle pozytywnych opinii, że grzechem byłoby jej nie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powoli przekonuje się do tematu zombie. I teraz żałuje że nie wzięłam tej książki z biblioteki. Zazdroszczę Ci możliwości przeczytania tej powieści :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zamierzam wypożyczyć tę książkę z biblioteki :D Od dłuższego czasu bardzo mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio (tzn. jakiś czas temu) przeczytałem książkę o podobnej tematyce i bardzo się wciągnąłem, więc tę też chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam motyw zombie w literaturze i w filmach. "World War Z" czytałam i również mi się podobała. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałem film. Na książkę też poluję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubie takie książki więc pewnie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ochotę na te książkę i na film :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niedawno wypożyczyłam tę powieść z biblioteki, słyszałam wiele dobrych opinii. Wcześniej nie byłam do końca przekonana, ale chciałam dać jej szansę. Po Twojej recenzji jeszcze chętniej sięgnę po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z każdą przeczytaną recenzją, moja ochota na zapoznanie się z tą książką, rośnie :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...