źródło |
Autorka: Sherryl Woods
Wydawnictwo: Mira
Stron: 364
"Poukładane życie Maddie rozpada się jak domek z kart, gdy mąż odchodzi do kochanki, która spodziewa się jego dziecka. Maddie musi znaleźć pracę, ale to niełatwe, skoro od zawsze zajmowała się wyłącznie domem. Dzieci próbują pomagać, jednak źle znoszą rozstanie rodziców.
Przyjaciółki proponują Maddie wspólny interes – otwarcie salonu spa dla kobiet. Liczą nie tyle na duży zysk, co na wyrwanie Maddie z marazmu. Chcą, by uwierzyła we własne siły. Przekonują ją też, by zaczęła się spotykać z Calem Maddoxem, który jest nią zainteresowany.
Problemy z dziećmi, byłym mężem, nową pracą i nowym mężczyzną… tak dużo wyzwań dla kobiety, która nigdy nie była niezależna…" www.harlequin.pl
Maddie spotkała historia znana jak świat - mąż, lekarz, zostawił ją dla młodszej, pielęgniarki, którą w dodatku zatrudniła jego żona. Sytuacja jest banalna, nie umniejsza to jednak w żadnym stopniu bólu, z jakim kobieta musi sobie poradzić - w końcu człowiek, którego kochała całe życie odszedł do innych, zostawiając ją z trójką dzieci i brakiem perspektyw. Zanim jednak nasza bohaterka zdąży się na dobre załamać, z pomocą przychodzą jej przyjaciółki proponując wspólny biznes. Czy jednak, nawet wspólnymi siłami, uda im się rozkręcić interes? Czy salon SPA ma rację bytu w małej miejscowości?
Choć historia porzuconej kobiety może zdawać się banalna, Sherryl Woods zaserwowała nam coś ciekawszego. Sięgnęłam po "Smak nadziei" żeby się odstresować, przeczytać sympatyczny romans z happy-endem. Ot, w sam raz na wakacje, kiedy po prostu nie mam siły sięgać po lektury, w których krew leje się strumieniami. Gdyby miała określić tę książkę jednym słowem, powiedziałabym, że jest urocza. Ciepła główna bohaterka, sympatyczne (no, może nie zawsze) miasteczko i piękne uczucie, które rodzi się między bohaterami. Czego chcieć więcej od romansu?
Całość dopełnia trójka pociech głównej bohaterki. 16-letni Tyler, 14-letni Kyle i 6-letnia Katie, nie mogą pogodzić się z tym, że tata ich opuścił. Każde z nich próbuje poradzić sobie z sytuacją na własny, uzależniony przede wszystkim od wieku, sposób. I tak też dziewczynka strasznie tęskni za tatusiem i absolutnie nie może pogodzić się z faktem, że nie zje z nią kolacji. Z kolei chłopcy, a przede wszystkim Tyler, kierują się głównie gniewem. Matka nie ma więc innego wyjścia, jak tylko mówić o ojcu ciepłe słowa, nawet jeżeli ledwo przechodzą jej przez gardło. Relacje między Maddie a jej dziećmi okazały się bardzo ciekawe - kobieta zawsze próbowała powiedzieć coś właściwego, a ja momentami szczerze ją podziwiałam.
Sam wątek romantyczny jest oczywiście najważniejszy i do wokół niego toczy się cała akcja. Nie mam szczególnych zastrzeżeń do tego, w jaki sposób został poprowadzony. Polubiłam Maddie, polubiłam Cala, tak więc oczywistym jest, że polubiłam ich również jako parę. Warto również zwrócić uwagę na problemy z jakimi próbują uporać się bohaterowie i małomiasteczkowa mentalność, która prowadzi do absurdalnych wręcz sytuacji.
"Smak nadziei" wyróżnia jednak na tle innych romansów coś zupełnie innego. Sherryl Woods ma na koncie całe mnóstwo powieści, dzięki czemu język jest dużo lepszy niż zazwyczaj. Miałam okazję czytać ostatnio książkę o podobnej tematyce (również opowiadała o losach kobiety porzuconej przez niewiernego męża), jednak przy porównaniu ze "Smakiem nadziei" wypadła blado, głównie z uwagi właśnie na język, jakim posługują się autorki.
Myślę, że "Smak nadziei" przeznaczony jest dla kobiet, które szukają miłego sposobu na spędzenie wieczoru. I właśnie jako taka lektura sprawdza się znakomicie. Jeśli poszukujecie sympatycznego romansu, to właśnie znaleźliście coś dla siebie.
Ocena: 7/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Jak znajdę kiedyś w bibliotece to przeczytam.
OdpowiedzUsuń"Smak nadziei" czytałam i na pewno miło wspominam tę książkę. Lektura niezobowiązująca i przyjemna - w sam raz na letnie popołudnia. :)
OdpowiedzUsuńTo może być coś dla mnie. Już dawno nie czytałam czegoś lekkiego. :)
OdpowiedzUsuńmnie się bardzo podoba okładka, a więc już jestem przekonana ;D
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Taka lekka, idealna na wakacje. Pewnie gdy spotkam to przeczytam, bo mimo wszystko brzmi ciekawie. No i okładka jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńA ja już mam kilka lekkich książek za sobą i teraz mam ochotę na coś "ostrzejszego" :D
OdpowiedzUsuńTakie książki to coś dla mnie i z chęcią przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka nie tylko zachęcającym opisem, ale także i piękną okładką. Z wielką przyjemnością sięgnę po "Smak nadziei" :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
To chyba nie jest pozycja dla mnie...
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Pewnie w niedługim czasie ją przeczytam. Niestety dziś rodzice, którzy się rozwodzą, mają trudny orzech do zgryzienia. Z jednej strony lepiej dać sobie spokój niż się męczyć w związku, który już i tak nie istnieje, ale z drugiej strony to w większości przypadków jesteśmy sobie sami winni, że odchodzimy od naszej rodziny: żądni przygód, nowości, zmian nie zastanawiamy się co przez to zyskamy, a szczególnie możemy zyskać niechęć, wręcz wrogość od najbliższych. Więc pytanie czy warto dla chwili przyjemności niszczyć coś wartościowego?
OdpowiedzUsuńhttp://swiatwidzianyksiazkami.blogspot.com/2013/07/zaproszenie-na-spotkanie-bloggerow.html