środa, 29 kwietnia 2015

Konkurs: "Cudowne tu i teraz"!

Dawno, dawno temu widziałam cudowny film... Niespieszne kino z morałem, które zmuszało, żeby zatrzymać się na chwilę i pomyśleć. Przyszło mi wtedy do głowy, że ta historia idealnie nadawałaby się na powieść i (jak się szybko okazało) miałam rację - film ma swój książkowy pierwowzór, ale jedyną opcją, żeby go poznać było czytanie anglojęzycznego oryginału. Aż do dziś, bo wreszcie, po dwóch latach oczekiwania, w Polsce ukazała się książka "Cudowne tu i teraz".
-------------------------------------------------------------------------------------

"Cudowne tu i teraz" Tim Tharp
tytuł oryg: The Spectacular Now
z ang. przeł. Ewa Pater
Data publikacji: 22 kwietnia 2015
Liczba stron: 368

Czy życie chwilą ma sens?
Sutter Keely to zabawowy gość, który rozrusza największego sztywniaka. W szkole nie jest orłem, kończy właśnie liceum, ale nie planuje studiów i prawdopodobnie spędzi większość życia, składając koszule w sklepie z męską odzieżą.
Trudno. Ważne, że miasto jest pełne dziewczyn, a dzięki alkoholowi życie potrafi być absolutnie fantastyczne. Poza tym napędza go wielkie pragnienie, by pomagać wszystkim, którzy pomocy potrzebują. Jak każdy, o kim mówią „prawdziwa dusza towarzystwa”, Sutter jest też niezwykle czarujący. Ma tyle zalet, że łatwo przegapić fakt, ile i jak często pije.
Pewnego ranka po nocnej balandze Sutter budzi się na obcym trawniku i poznaje Aimee. Aimee nie wie, o co chodzi w życiu. Aimee to towarzyska porażka. Aimee potrzebuje pomocy, więc bohaterski Sutterman podejmuje wyzwanie. Ma plan: pokaże jej, na czym polega dobra zabawa i puści ją wolno, gdy będzie gotowa żyć pełnią życia.
Okazuje się jednak, że Aimee to dziewczyna inna niż wszystkie, które poznał do tej pory. Nie wiedząc kiedy i jak, Sutter zakochuje się po uszy. Do tego czuje, że po raz pierwszy w życiu ma wpływ na kogoś innego – może mu pomóc, ale może też go zniszczyć…
Szczera, prawdziwa, pełna humoru powieść wciąga tak, że czytelnik nie zdaje sobie nawet sprawy, jak głęboko zanurza się w świat Suttera. Otrzeźwienie i refleksja przychodzą dopiero z zamknięciem książki.
W ekranizacji Cudownego tu i teraz Aimee i Suttera zagrali Shailene Woodley (m.in. Gwiazd naszych wina) i nagrodzony za tę rolę Miles Teller (m.in. Whiplash). Był to jeden z goręcej dyskutowanych filmów Festiwalu Sundance 2013
Powieść z naszej nowej serii wydawniczej MYŚLNIK
-------------------------------------------------------------------------------------

Z tej okazji przygotowałam dla Was coś specjalnego - komentując ten post macie szansę zdobyć świeżutki egzemplarz powieści, wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

Najpierw kilka krótkich zasad:
1. Organizatorem konkursu i jednocześnie jednoosobowym jury jestem ja - autorka bloga.
2. Nagrodą w konkursie jest książka "Cudowne tu i teraz" Tima Tharpa.
2. Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję w imieniu swoim i przyszłego laureata konkursu :)
3. Konkurs trwa od dziś (29.04.2015) do 15.05.2015, do godziny 20.00.
4. Na wyłonienie zwycięzcy jury (czyli ja:) potrzebuje trochę czasu. Wyniki poznacie więc do dnia 20.05.2015.
5. Nie wysyłam nagrody za granicę, musicie więc podać adres w Polsce. Nagroda zostanie wysłana listem poleconym.
5. Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem zostawić swój adres e-mail oraz odpowiedź na pytanie konkursowe. Wygrywa jedna osoba, której komentarz uznam za najciekawszy.
6. Lajki i tym podobne - mile widziane, ale niewymagane (fanpage Better Version of the Truth i fanpage Wydawnictwa Bukowy Las). Byłoby mi również miło, gdybyście umieścili gdzieś banner konkursowy.

Pytanie konkursowe:
Oglądając "Cudowne tu i teraz" marzyłam o przeczytaniu książki - odwróćmy tę sytuację! Podaj tytuł książki, czytając którą marzyłeś/łaś o ekranizacji i napisz, kto powinien zagrać główną rolę. Najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona.

czwartek, 23 kwietnia 2015

"Szepty o wschodzie księżyca" C.C. Hunter

źródło
Tytuł: Szepty o wschodzie księżyca
Autor: C.C. Hunter
Wydawnictwo: Mira
Stron: 400

"Kylie różni się od swoich rówieśników nawet na obozie dla nadnaturalnych istot. Widzi duchy i nie należy do żadnego gatunku – za to ma cechy ich wszystkich. Teraz pochłania ją odkrywanie sekretów nowej tożsamości, martwi się jednak, że Lucas i jego stado nigdy nie zaakceptują tego, iż Kylie nie jest wilkołakiem…  A to sprawia, że dziewczyna znów zwraca się coraz bardziej w stronę Dereka, który jako jedyny jest stanie przyjąć ją taką, jaką jest.
Jakby tego było mało, Kylie nawiedza duch Holiday, komendantki obozu i najbliższej jej osoby. Jest tylko jeden mały szkopuł… Holiday żyje. Jeszcze. Kylie musi ocalić ją przed niewidocznym zagrożeniem, zanim będzie za późno. W świecie ciągłych wątpliwości i zamieszania tylko jedno wydaje się pewne: nie da się uniknąć zmian i wszystko kiedyś się kończy, nawet pobyt Kylie w Wodospadach Cienia.
Czwarta część bestsellerowej serii Wodospady Cienia tak jak poprzednie zabiera czytelników w zapierającą dech w piersiach podróż po świecie elfów, wilkołaków, czarownic i… kameleonów." źródło

Kiedy rozpoczynałam lekturę trzeciego tomu "Wodospadów Cienia" (ba! nawet w połowie lektury) byłam przekonana, że mamy do czynienia z trylogią. Zakończenie szybko rozwiało moje wątpliwości - to jasne, że Hunter wcale nie zamierza jeszcze zakończyć losów swoich bohaterów. Przeważnie nie mam cierpliwości do niekończących się historii - zbyt długie serie porzucam, po trzecim podejściu. Jedynymi seriami, które mnie nie męczą (tzn. przeczytałam min. 4 tomy) są "Dary Anioła", "Wampiry z Morganville" i... właśnie "Wodospady Cienia". Muszę przyznać, że w przypadku tej ostatniej sagi wręcz nie mogłam się doczekać, kiedy będę miała okazję poznać ciąg dalszy przygód Kylie i jej przyjaciół.

Po świetnym trzecim tomie aż chce się więcej. Kylie wie już kim jest, jednak w dalszym ciągu niewiele to wyjaśnia - wampir, wilkołak, elf czy czarownica to stworzenia, które zna każdy, ale kameleon? Taka niespodzianka tylko rozbudziła mój czytelniczy apetyt... Oprócz niekończących się poszukiwań swojej prawdziwej tożsamości, nasza bohaterka zmaga się ze standardowymi już problemami - rozterki miłosne i duchy wymagające ciągłej uwagi to dla niej norma.

Jedną z rzeczy, które lubię najbardziej w powieściach C.C. Hunter jest wielowątkowość. Cała seria opisuje pobyt Kylie w Wodospadach Cienia i, przede wszystkim, jej próby ustalenia jaką istotą jest naprawdę. Zazwyczaj jest to proste, jednak w przypadku tej nastolatki wzór jest niejasny. Obok poszukiwań dziewczyny, toczą się inne wątki - w każdym z tomów bohaterka ma do rozwikłania inną zagadkę, najczęściej związaną z duchami. W "Szeptach o wschodzie słońca" jest nie inaczej, tym razem mamy jednak do czynienia z przypadkiem niezwykłym. Kylie nawiedza bowiem duch Holiday, a przecież ona wcale nie jest martwa! 

Kylie, jak to większość bohaterek z powieści paranormalnych, rozdarta była między dwoma chłopakami. Z jednej strony był wilkołak, Lucas, z drugiej natomiast elf - Derek. Zdawać by się mogło, że dziewczyna dokonała wreszcie (słusznego!) wyboru, jednak wcale nie prostuje to jej sytuacji. Wilkołaki to istoty bardzo ze sobą związane, a wszelkie "mieszane" związki nie są zbyt mile widziane. Sytuacji nie ułatwia stale pojawiający się obok Derek - przyjaźń z przystojnym elfem wcale nie jest taka prosta.

"Szepty o wschodzie księżyca" to książka, która nie zawiedzie fanów serii. O stylu autorki nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ponieważ Ci z Was, którzy mają za sobą poprzednie trzy części mogą być spokojni - nie znajdziecie tu żadnych drastycznych zmian i tak część (tak jak pozostałe) jest napisana przyjemnym językiem. Fabuła jest wciągająca, a główna bohaterka pozostaje tą samą sympatyczną nastolatką, jaką znaliśmy do tej pory. Czego chcieć więcej?

Ocena: 7/10

 Urodzona o północy | Przebudzona o świcieZabrana o zmierzchu | Szepty o wschodzie księżyca
 
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl



sobota, 18 kwietnia 2015

"DUFF. Ta brzydka i gruba" Kody Keplinger

źródło
Tytuł: DUFF. Ta brzydka i gruba
Autor:  Kody Keplinger
Wydawnictwo: Mira
Stron: 336


"Siedemnastoletnia Bianca ma lojalne grono przyjaciół, dosadne poczucie humoru i niezawodny wykrywacz głupoty i pozerstwa. Wesley, bezczelny licealny podrywacz, szczególnie działa jej na nerwy. Tym bardziej, że uważa ją za DUFF – dziewczynę z drugiej ligi, tło dla ładniejszych koleżanek.

Mimo że Wes ją wkurza, jest nim zaintrygowana. Zaczynają się spotykać. Jego męski punkt widzenia pozwala Biance zrozumieć, że nie musi się wstydzić swoich uczuć i wyglądu. Okazuje się, że Wes, największe szkolne ciacho, ukrywa kłopoty z poczuciem własnej wartości, a atrakcyjne przyjaciółki Bianki też mają kompleksy. Bianca nabiera pewności siebie, ma coraz większe powodzenie, ale czy dzięki temu rozwiąże wszystkie swoje problemy?

Książka jest bestsellerem „New York Timesa”, a na jej kanwie powstał film z Mae Whitman w roli Bianki.
" źródło

"Duff" miała być lekkim czytadłem. Komedią. Filmem, który chętnie obejrzę w kinie po stresującym tygodniu. Jeszcze lepiej, jeśli jeszcze przed kinową premierą uda mi się zapoznać z książkowym pierwowzorem - kto z nas nie ma słabości do ekranizacji? Kolorowa okładka i zabawny zwiastun zapowiadały niezłą lekturę bez wielkiego "łał". Ku mojemu zdziwieniu "Ta brzydka i gruba" okazała się historią mającą w sobie o wiele, wiele więcej, a nie jedynie przyjemnym lekarstwem na stres.

17-letnia Bianka dzieli czas między naukę i dwie najlepsze przyjaciółki. Dziewczyny są zupełnie różne jednak doskonale się dogadują. Nasza bohaterka nie do końca odnajduje się jednak na imprezach, na które nieustannie wyciągają ją koleżanki, jednak za każdym razem daje się namówić. Podczas jednego z takich wypadów Bianka po raz kolejny przesiaduje przy barze, kiedy jej towarzyszki świetnie się bawią. Towarzystwa postanawia dotrzymać jej Wes - szkolne ciacho o nie najlepszej reputacji. Chłopak twierdzi, że w swojej paczce jest "najbrzydszą ze stada", a spędzanie z nią czasu zapewni mu wstęp do łóżka jednej z przyjaciółek dziewczyny. Bianka zyskuje etykietkę Duff - tej brzydkiej i grubej.

Pomysł stworzenia Duff jest genialny w swej prostocie. Każdy zna licealne etykietki - kujon, outsider, metal, królowa balu, czy sportowiec. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że w każdej paczce zawsze jedna z dziewczyn będzie uważana za najmniej atrakcyjną. Bianka nie jest gruba, ani nawet brzydka. Nie jest jednak skończoną pięknością - wysoką, wysportowaną blond cheerleaderką, której uroda jest niezaprzeczalna. Kiedy patrzy na swoje odbicie, widząc obok przyjaciółki jasne staje się, że wyglądem odstaje od koleżanek.

Książka w niczym nie przypomina typowych historii dla młodzieży. Przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki która po prostu nie jest przeciętna. To ani nie szara myszka, ani popularna cheerleaderka. Bianka jest bohaterką, którą moglibyśmy spotkać w prawdziwym życiu - jest sympatyczna, inteligentna i poukładana. Z drugiej strony potrafi zachowywać się po prostu głupio i podejmować bardzo, bardzo złe decyzje - dokładnie tak, jak każda siedemnastolatka! Dziewczyna ma i zalety, i wady, dzięki czemu bardzo ją polubiłam.

Książka porusza bardzo ważną, nie tylko dla młodzieży kwestię - akceptację społeczeństwa. Przyczepianie etykietek jest tutaj pokazane niemalże groteskowo, ale myślę, że autorka zrobiła to celowo. Gdzieś między tym wszystkim widzimy prawdziwe problemy, z którymi zmagają się młodzi ludzie - rozwody rodziców, alkoholizm, czy przypadkowy seks. Mimo tego, bohaterowie "Duff" na pierwszym miejscu stawiają akceptację rówieśników.

Muszę wspomnieć jeszcze o jedynej kwestii, która całkowicie mnie urzekła... Wątek miłosny, może do najbardziej romantycznych nie należy, ale chemia, jaka zaistniała między głównymi bohaterami jest przeogromna. Wspólne sceny najważniejszej dwójki można jeść łyżeczką!

"DUFF" to dla mnie zaskoczenie roku. Kompletnie nie spodziewałam się, że lektura zapewni mi tyle przyjemności. Książkę przeczytałam w jeden dzień z zapartym tchem i z przyjemnością poznam więcej powieści Kody Keplinger, jeśli tylko będę miała taką możliwość. Mam jednak złe przeczucia co do ekranizacji - po obejrzeniu zwiastuna obawiam się, że wprowadzono zbyt wiele zmian w fabule. Co oczywiście nie oznacza, że zrezygnuję z wypadu do kina - w najgorszym przypadku spędzę dwie godziny na oglądaniu komedii romantycznej :)

Ocena: 9/10

  Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:

czwartek, 16 kwietnia 2015

„Misja 100” Kass Morgan

źródło
Tytuł: Misja 100
Autor: Kass Morgan
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 264

"PRZEZ STULECIA NIKT NIE POSTAWIŁ STOPY NA ZIEMI. AŻ DO TERAZ.Trzysta lat po spustoszeniu Ziemi przez kataklizm ludzie mieszkają w stacji kosmicznej, dryfującej z dala od toksycznej atmosfery ojczystej planety. Zasoby kurczą się dramatycznie, dlatego liczebność populacji jest ściśle kontrolowana, a wykroczenia karane śmiercią. Czasu jest jednak coraz mniej. Władze kolonii decydują więc o wysłaniu setki młodocianych przestępców na Ziemię, żeby przekonać się, czy planeta nadaje się do zamieszkania. Czy dla grupy wyrzutków będzie to szansa na nowe życie? A może przeciwnie – pewna śmierć?
Zesłańcy lądują na pięknej, dzikiej planecie, gdzie czają się niebezpieczeństwa, o jakich nikomu się nie śniło. W obliczu zagrożenia rodzą się konflikty, mające podłoże w tajemnicach z przeszłości. W domu nikt nie uważał ich za bohaterów, jednak dla całej ludzkości są teraz ostatnią nadzieją na przetrwanie.
Fascynująca, mrożąca krew w żyłach dystopia, na podstawie której powstał serial „The 100".
"źródło

 „Misja 100” znalazła się na mojej liście „Must read” na długo przed zapowiedzią polskiej premiery. Wszystko za sprawą serialu „The 100”, którego każdy odcinek, przez kilkanaście tygodni śledziłam z zapartym tchem. Historia opowiada o losach setki "małoletnich przestępców", którzy zesłani zostają na Ziemię, aby sprawdzić, czy ludzie są w stanie na niej przeżyć. Warto dodać, że „przestępcy” nie oznacza tutaj morderców i złodziei – na Arce zasoby są ograniczone, więc nawet drobne przewinienie wystarcza, aby zostać uznanym za niegodnego korzystania z nich. Nasza setka nastolatków zostaje więc odesłana, aby zaludnić Ziemię, a przede wszystkim przekonać się, czy ludzie są w stanie na niej przeżyć

Celowo starałam się opisać fabułę serialu w taki sposób, żeby pokryła się ona z fabułą książki. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że serial nie jest ekranizacją, a jedynie luźną adaptacją. Ogólny zarys akcji się zgadza, jednak szczegóły – już nie. Fani serialu mogą czuć się naprawdę podłamani, ponieważ zabrakło tutaj jednej z kluczowych (i uwielbianych przed sporą część widzów) postaci – Finna. Całe szczęście pozostali najważniejsi bohaterowie – Clarke, Bellamy i Octavia są obecni w powieści. Dużo ważniejszą rolę odgrywa również Wells, choć akurat dla niego nie przeszkadzało mi dramatyczne zakończenie, które przewidzieli scenarzyści serialu.

Ciężko ocenia się książkę, której widzieliśmy ekranizację – to żadne odkrycie. Czasem jednak nie sposób inaczej podejść o sprawy, szczególnie, gdy książka jest po prostu niedostępna. W tym przypadku nie mogę patrzeć na tę historię inaczej, niż przez pryzmat alternatywnej wersji, którą znam z serialu. Na plus działa z całą pewnością fakt, że powieść czyta się bardzo dobrze. Język jest przystępny, a autorka postarała się, aby akcja toczyła się na tyle szybko, żeby nie znudzić czytelników.

Całość poznajemy z punktu widzenia czterech bohaterów - Clarke, Bellamy'go, Wells i Glass. Ich losy łączą się ze sobą, ale każda z postaci ma swoją własną historię. Bardzo spodobał mi się wątek rodziców Clarke - jest surowy, drastyczny i pełen dylematów moralnych. Choć jeszcze przed rozpoczęciem lektury byłam pełna sympatii dla Bellamy'ego, to najbardziej zainteresowała mnie historia Glass, może dlatego, że jest to bohaterka zupełnie nowa. Losy dziewczyny naprawdę mnie zainteresowały, ponieważ kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.

"Misja 100" to bardzo przyjemna lektura. Jako fanka serialu uznaję ją za lekturę absolutnie obowiązkową, jednak nie mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że wolę książkę niż jej telewizyjną adaptację. Jest jednak wielce prawdopodobne, że jeśli swoją przygodę z Clarke, Bellamym i pozostałymi bohaterami rozpoczniecie od lektury, to do niej będziecie mieć większą słabość.

Ocena: 7/10
 Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las
http://bukowylas.pl/

czwartek, 9 kwietnia 2015

"Rywalki. Dziennik Kreatywny"

źródło
Tytuł: Rywalki. Dziennik Kreatywny
Dziennik kreatywny oparty na serii "Rywalki"
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 365

 "Pełen inspiracji dziennik oparty na bestsellerowej serii "Rywalki", w którym możecie notować najskrytsze myśli i marzenia. Dzięki specjalnej konstrukcji, książka sprawia, że fanki na co dzień mogą obcować ze światem ich ulubionych bohaterów. Mogą tworzyć rysunki, kolaże, sporządzać listy ... a następnie udostępniać zawartość wszystkim przyjaciołom!" źródło

Zazwyczaj nie sięgam po jakiekolwiek dodatki do serii książkowych. Mój kalendarz od lat niezmiennie zdobi Kubuś Puchatek, ale na tym koniec. Do "Rywalek" mam jednak niezwykłą słabość - to jedna  z moich ulubionych serii, współczesna bajka pełna pięknych sukni i pałacowego uroku. Postanowiłam więc zrobić wyjątek - sięgnąć nie tylko po nowelki będące dodatkiem do powieści, lecz również na własnej skórze sprawdzić, czym tak naprawdę jest "Dziennik".

Jak się okazało, nie jest to ani pamiętnik, ani kalendarz. Książka powstała na fali wszelkiego rodzaju zeszytów to wypełnienia. Wielu z Was zachwyca się tytułem "Zniszcz ten dziennik" - sama nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana, ale bardzo lubię oglądać Wasze dzieła. Inni rozładowują napięcie zeszytami do kolorowania, które prezentują się prześlicznie, ale chyba nie miałabym do nich cierpliwości. Swój stres postanowiłam rozładować więc w różowym "Dzienniku".

Po pierwsze - jeżeli naprawdę chcecie dobrze się bawić powinniście odpowiednio się przygotować. Ja, świeżo po przeprowadzce, nie mam w swoim mieszkaniu odpowiedniego sprzętu. Kolorowe długopisy, flamastry i kredki to przedmioty zdecydowanie obowiązkowe. Nie wspomnę też o kleju i nożyczkach (nie, nie mam na myśli takich do paznokci, ani "Kropelki" zakupionej do naprawy rozklejonego trampka, jak to było w moim przypadku. Nie zwracając uwagi na przeciwności, wyposażona we wspomniane nożyczki i "Kropelkę" oraz czarny, czerwony i niebieski długopis (oj, jeszcze ołówek, zapomniałam o ołówku!) przystąpiłam do dzieła.

Książka zawiera 365 zadań kreatywnych. Teoretycznie możemy więc wykonywać jedno dziennie przez cały rok, jednak oczywiście jest to obowiązkowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapełnić zeszyt w miesiąc (choć jeśli chcemy się przyłożyć, może być to trudne). W rogu każdej ze stron znajduje się nietypowy kalendarz, w którym możemy zaznaczyć, kiedy wypełniliśmy daną stronę. Tak, przyznaję, że nie od razu wpadłam na to, że literki w kółeczkach oznaczają miesiące, więc te części są raczej przez mnie nie zakreślone... 

Na stronach znajdują się przeróżne zadania. Niektóre dotyczą serii Kiery Cass, inne właścicielki dziennika. Zadań jest całe mnóstwo - będziemy rozwiązywać krzyżówki, spisywać wspomnienia z prawdziwego życia i ulubione momenty z książek. Możemy zamieszczać cytaty, listy ulubiony filmów, książek albo potraw - tak mniej więcej wyglądają zadania związane z pisaniem. Są również takie, w których musimy zdać się na zdolności manualne. Przy odrobinie talentu i dobrych chęci, nasz dziennik bardzo szybko zmieni się w małe dzieło sztuki, pełne ilustracji, wklejonych zdjęć i wycinków z gazet.

Choć może wydawać się, że "Dziennik" przeznaczony jest dla młodszych czytelniczek, zaręczam Wam, że i te starsze mogą naprawdę świetnie się przy nim bawić. Poniżej możecie zobaczyć próbkę mojego (wątpliwego) talentu :)



Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:

wtorek, 7 kwietnia 2015

Stosik #26 (1/2015)

Choć ostatnio czasu wolnego mam coraz mniej, staram się nie zaniedbywać bloga. Niestety nie zawsze się to udaje, a najbardziej cierpi mój ulubiony rodzaj postów – stosiki. Nawet jeśli ostatkiem sił z ledwie otwartymi oczami piszę recenzje, to przestawianie książek i obróbka zdjęć jest najczęściej ponad moje siły. Dlatego też ten stosik jest tak duży – to pierwszy, jak publikuję w tym roku. Ostatni ukazał się na blogu... w okolicach Bożego Narodzenia. Nie pozostaje mi nic innego niż (po raz kolejny) obiecać poprawę i zaprosić Was do oglądania!

  1. "Ostra Gra” - Olivia Cunning – prezent z okazji Dnia Kobiet, z matrasowej promocji
  2. „Za sceną” - Olivia Cunning – j.w.
  3. „15 dni bez głowy” Dave Cousins – zamówione u Zająca (tym razem promocja urodzinowa na Aros.pl)
  4. „Utrata” Rachel Van Dyken – j.w.
  5. „Black Ice” Becca Fitzpatrick – ze znak.com.pl
  6. „Myszy i Koty” Gordon Reece – wyprzedaż w Matrasie, książka, która zawsze chciałam przeczyć :)
  7. „Tylko MY na zawsze” Jasinda Wilder – znowu Matras. Jakiś czas temu zakupiona w Matrasie na wyprzedaży -75%. Pierwszy tom bardzo mi się podobał, więc nie zastanawiłam się długo nad zakupem kolejnych, szczególnie w takiej cenie.
  8. „Tylko MY wbrew wszystkim” Jasinda Wilder – j.w.
  9. „Bądź ze mną” - J. Lynn – j.w. Z tego zakupu cieszę się chyba najbardziej, ponieważ J.Lynn to jedna z moich ulubionych pisarek New Adult.
  10. „Przypadkowe szczęście” Abbi Glines” - kolejny zakup po promocyjnej cenie, tym razem Biedronka :)
  11. „Eleonora & Park” Rainbow Rowell – ostatni zakup z Arosowych urodzin.
    Egzemplarze do recenzji:
  12. „Próba Ognia” Josephine Angelini” - od wydawnictwa Jaguar, już przeczytane i zrecenzowane.
  13. „Coś do ocalenia” Coraz Carmack” - j.w.
  14. „Ostatni pociąg do Babylon” Charlee Fam – j.w.
  15. „Zostań ze mną, tom I” J.Lynn – kolejna książka autorki w stosik, od wydawictwa Amber
  16. „Kochani, dlaczego się poddaliście” Ava Dellaira – jednak z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier, wydawnictwo Amber. Już przeczytana, a opinia wkrótce pojawi się na blogu.
  17. „Oddychając z trudem” Rebeca Donovan – świetna książka od wydawnictwa Feeria
  18. „Szepty o wschodzie słońca” C.C. Hunter – kolejny, już IV tom bardzo sympatycznej sagi dla młodzieży, również od Feerii
  19. „Zac&Mia” A.J. Betts – książka utrzymana w klimacie Greena, również od Feerii
  20. „Misja 100” Kass Morgan – od Bukowego Lasu. Jestem fanką serialu, więc jak dla mnie jest to pozycja obowiązkowa 
  21.  „Will Grayson, Will Grayson” John Green i David Levithan – oj, na ten temat mam bardzo dużo do powiedzenia, ale o tym wkrótce :)
  22. „Wichrowe wzgórza” Emily Bronte – z biblioteki w ramach nadrabiania klasyki
  23. „Anna Karenina” Lew Tołstoj – j.w.
  24. „Rywalki – Dziennik kreatywny” - zaplątana pozycja od Wydawnictwa Jaguar. Jestem ogromną fanką „Rywalek”, więc również Dziennik musiał znaleźć się na mojej półce :)
Widzicie coś dla siebie? A może któryś z tytułów macie już za sobą?

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

"Coś do ocalenia" Cora Carmack

źródło
Tytuł: Coś do ocalenia
Autor: Cora Carmack
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 

"Kelsey Summers zawsze robiła wrażenie pewnej siebie. Ale pozory mylą. Tak naprawdę dziewczyna czuje się zagubiona i dlatego wyrusza w wielomiesięczną podróż po Europie. Szybko jednak okazuje się, że nie można tak po prostu zostawić za sobą wszystkich problemów... Gdy na drodze Kelsey staje przystojny i tajemniczy Hunt, do starych kłopotów dochodzą również nowe." źródło

"Coś do ocalenia" to kolejna powieść Cory Carmack, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Jaguar. Poprzednie książki - "Coś do stracenia" i "Coś do ukrycia" należą do tej samej serii, jednak w każdej z nich rolę głównej bohaterki odgrywa inna postać. Są one z pewnym stopniu powiązane, jednak nie pojawiają się zbyt często w cudzych historiach.

Kelsey to dziewczyna, z którą każdy chce się zadawać. Jest piękna i popularna, a w dodatku ma ojca, który finansuje wszystkie jej zachcianki. Większość dziewczyn pewnie po cichu jej nienawidzi i zazdrości, jednak nigdy by się do tego nie przyznały. Nikt jednak nie wie, że pieniądze wciskane przez rodziców to niewystarczająca rekompensata za kompletny brak uwagi i ignorowanie jej problemów. Zagubiona dziewczyna postanawia udać się w podróż po Europie, aby odnaleźć siebie. Szybko okazuje się, że odnajduje jedynie mocno zakrapiane alkoholem imprezy i chłopaków, którzy z przyjemnością wykorzystają nie tylko jej ciało, ale również kartę kredytową bez limitu. Wszystko zmienia się, gdy w grę wkracza tajemniczy Hunt...

Sięgając po książki Carmack dokładnie wiemy czego się spodziewać. Choć powieści te można z łatwością sklasyfikować jako New Adult, są inne niż wszystkie. Powód jest prosty - autorka bawi nas do łez! Już pierwsza część serii udowodniła, że potrafi postawić swoich bohaterów nawet w najbardziej krępujących sytuacjach, a w dodatku wręcz uwielbia fajtłapowate postacie. "Coś do ukrycia" z kolei było historią bardziej przypominającą standardowe New Adult - poruszało trudniejsze tematy, a bohaterka zmagała się z koszmarami przeszłości. "Coś do ocalenia" znajduje się gdzieś pomiędzy - nie za brakło tutaj dobrego humoru, który tak ujął czytelników w przygodach Bliss (I). Z drugiej strony, szybko możemy się zorientować, że Kelsey coś ukrywa, dokładniej tak, jak Max (II).

Zdecydowanym plusem tej historii jest fakt, że toczy się ona w podróży. Opisy wykładów zastępują nam więc krajobrazy Budapesztu, czy opisy włoskich przysmaków. Zawsze miałam słabość do globtroterów i tym razem (jak zwykle) sprawdza się to znakomicie. Częste zmienianie miejsca pobytu przez Kelsey i Hunta nadaje historii dynamizmu i sprawia, że nawet opisy czyta się świetnie.

Cora Carmack ma talent do tworzenia książek, które po prostu dobrze się czyta. Może i nie posługuje się szczególnie wyrafinowanym językiem, ale wciąga. I już. Nieważne, jakie emocje chce w nas wzbudzić - czy będzie to smutek, czy też radość - zawsze jej się udaje! Tym razem najbardziej zaskoczyło mnie, że polubiłam Kelsey - dziewczynę bardzo stereotypową na pierwszy rzut oka. "Bogatą księżniczkę", czyli najbardziej znienawidzony przeze mnie (i pewnie sporą część z Was) typ bohaterki.

Co tu dużo mówić? Jeśli lubicie "Coś do stracenia" i "Coś do ukrycia" możecie być pewni, że również "Coś do ocalenia" przypadnie Wam do gustu. Jeśli nie znacie jeszcze tej serii, to polecam ją tym z Was, którzy potrzebują dużej dawki dobrego humoru - w tej roli sprawdzi się bowiem znakomicie!

Ocena: 8/10

Coś do stracenia      |      Coś do ukrycia      |      Coś do ocalenia

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...