czwartek, 6 listopada 2014

"Coś do ukrycia" Cora Carmack

źródło
Tytuł: Coś do ukrycia
Autor: Cora Carmack
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 368

"Mackenzie "Max" Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorze - gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace'a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki. Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. Szybko okazuje się, że to, co miało potrwać kwadrans, tak szybko się nie skończy. A im dłużej Max i Cade udają parę, tym trudniej im zachować pozory... " źródło

"Coś do stracenia" to książka-hit. Nie dajcie się zwieść opisowi - nawet jeśli wydaje się banalny, to ja i przynajmniej połowa blogosfery możemy ręczyć, że powieść taka nie jest! Coraz Carmack ma bowiem dar - nieznośną wręcz lekkość pióra, która sprawia, że historia wciąga w magiczny sposób. Co więcej, poczucie humoru autorki rozbawi nawet najgorszego ponuraka. II tom kultowej serii miał więc wysoko postawioną poprzeczkę, jednak w tym wypadku byłam spokojna - autorka przekonała mnie do siebie do tego stopnia, że biorę w ciemno wszystko co napisała!

II tom jest powiązany z I, jednak na tyle luźno, że można po niego sięgnąć nawet bez znajomości poprzedniej powieści. Jak to możliwe? Otóż głównym bohaterem jest przyjaciel Bliss (a to bohaterka jedynki - gdyby przypadkiem ktoś przeoczył:)) - Cade. To właśnie jest najpiękniejsze, ponieważ właśnie Cade jest moją ulubioną postacią i właśnie jego pokochałam najbardziej - nawet bardziej niż brytyjski akcent innego z bohaterów.

Cade studiuje w Filadelfii i leczy złamane serce. Nie jest jednak łatwo - Bliss w dalszym ciągu chce się przyjaźnić, a każde spotkanie jest dla naszego bohatera drogą przez mękę. Trwa w zawieszeniu aż do momentu, gdy w niezwykły sposób poznaje niezwykłą dziewczynę. Max na iście piekielną fryzurę i skórę pokrytą tatuażami, a jednocześnie nie brak jej anielskiego uroku. Ku zaskoczeniu Cade'a przysiada się do niego i prosi, aby... udawał jej chłopaka przed rodzicami, który postanowili wpaść z nieoczekiwaną wizytą. Nasz bohater, jak na rycerza w lśniącej zbroi przystało, pomaga damie w potrzebie. I jak się pewnie domyślacie jest to początkiem naprawdę wyjątkowej znajomości.

Zapomnijcie o zagubionych szarych myszkach i złych chłopcach - najwyższy czas odwrócić role! Połączenie złej dziewczynki z dobrym chłopcem jest baaardzo ryzykowne. Czytelniczki (bo przecież to one sięgają po tego typu powieści) chcą czytać tylko o bardzo męskich bohaterach. A stworzenie bohatera, który będzie jednocześnie grzeczny i męski to już nie lada wyzwanie. O dziwo, w przypadku "Czegoś do ukrycia" połączenie to okazało się... strzałem w samą dziesiątkę. Wreszcie! Wreszcie mamy coś nowego - chłopca w sweterku z dekoltem w serek i dziewczynę z tatuażami. Oboje są jednak ta ciekawi, inteligentni i mają świetnie zarysowane charaktery. Czego chcieć więcej?

Historia Cade'a jest równie zabawna, co znana mi (i pewnie większości z Was) historia Bliss. Przy tym tomie jednak nie pokusiłabym się o nazwanie go komedią. Nie znaczy to, że brak tu poczucia humoru, które tak urzekło mnie w twórczości Cory Carmack. "Coś do ukrycia" dużo bardziej niż poprzedni tom przypomina jednak typową powieść New Adult. Mamy mroczne sekrety, trudną przeszłość i tajemnice, które stopniowo wychodzą na jaw. Jest fajnie, jest ciekawie, jednak wcale nie jest schematycznie.

II tom serii "Coś do ukrycia" absolutnie mnie nie rozczarował. Powieść jest wciągająca, a jednocześnie lekka i zabawna. W dalszym ciągu jestem oczarowana stylem autorki, a bohaterów tej części polubiłam nawet bardziej niż Bliss i Garricka. Jednym słowem - polecam gorąco!

Ocena: 9/10

"Coś do stracenia"   |   "Coś do ukrycia"

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:

6 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze jej, chociaż ją posiadam. Narobiłaś mi jeszcze większego apetytu na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze zgarnąć tę serię, chciałabym się w niej zatracić bezgranicznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już różne opinie na jej temat i to nie zawsze pozytywne, jednak wciąż mam na nią wielką ochotę. Ostatecznie i tak najlepiej będzie wyrobić sobie własne zdanie o tej książce. No i Cade jest też moim ulubieńcem. ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam tą część, choć do pierwszej jakoś mnie nie ciągnie.

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokochałam tą powieść całym sercem. Szczególnie, że niewielki zalążek tej fabuły (udawanie pary) przypomina mi kilka filmów, które z przyjemnością oglądam gdy tylko nadarzy się okazja. Wracając jednak do "Coś do ukrycia", autorka rzeczywiście ma niezwykły dar. Pisze lekko i przyjemnie, przez co oderwanie się od lektury jest wręcz niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo o niej słyszałam, dlatego mam wielką ochotę, żeby ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...