piątek, 31 marca 2017

"Nerve" Jeanne Ryan

źródło
Tytuł: Nerve
Autor: Jeanne Ryan
Wydawnictwo:  Dolnośląskie 
Stron: 296

"JESTEŚ WIDZEM CZY GRACZEM?
Vee, otoczona popularnymi przyjaciółmi, zawsze pozostaje w cieniu. Któregoś dnia postanawia to zmienić i bierze udział w internetowej grze NERVE. Z przystojnym Ianem u boku żadne zadanie nie jest trudne. Początkowo gra wydaje się ekscytująca, jednak wkrótce przybiera zaskakująco niebezpieczny obrót… " źródło

Vee chyba lubi swoje życie, jednak, jak każdy z nas, chciałaby zmienić niektóre rzeczy. Choć ma masę przyjaciół zawsze pozostaje w cieniu, podczas gdy jej najlepsza przyjaciółka jest prawdziwą gwiazdą. Nawet w teatrze, którym się pasjonuje, zawsze pozostaje za kulisami. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia ma tego wreszcie dość i postanawia sprawdzić, jakie to uczucie być w centrum uwagi.

Nerve to gra przypominająca Prawdę czy Wyzwanie. Z tą różnicą, że do wyboru pozostaje jedynie wyzwanie.  Prawda nikogo już nie obchodzi, ponieważ tajemniczy Organizatorzy wiedzą o Tobie wszystko i z pewnością tę wiedzę wykorzystają. Nie trudno się domyślić, że wyzwania stają się coraz śmielsze, a im dłużej uczestnicy są w stanie im sprostać, tym większą popularność zdobywają. Nie bez znaczenia są oczywiście również nagrody, coraz droższe i bardziej kuszące. Vee chce jedynie pokazać, że się nie boi. No cóż, przynajmniej na początku... Szybko okazuje się jednak, że raz rozpoczętą grę bardzo trudno przerwać.

Aż wstyd się przyznać, jednak "Nerve" trafiło w moje ręce głównie z uwagi na film. Najpierw ujrzałam zwiastun filmowej premiery, później dopiero dowiedziałam się, że jest to ekranizacja. I tak też, w myśl zasady "najpierw książka, później film", zrezygnowałam z seansu kinowego i postanowiłam zrobić sobie prywatny pokaz na dvd, a w międzyczasie przeczytać wersję książkową.

Muszę przyznać, że pomysł na tę historię jest genialny w swej prostocie. Już niejednokrotnie trafiałam na historie, w których ludzie próbowali sprostać niezwykłym wyzwaniom, choćby znana pewnie większości z Was "Panika". W powieści Jeanne Ryan jest jednak coś takiego, że wciąga już od pierwszych stron. Vee się po prostu lubi (choć muszę przyznać, ze wyobrażałam ją sobie jak okładkową Emmę Roberts). Z jednej strony zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa Nerve, z drugiej jednak odruchowo kibicujemy głównej bohaterce. Szczególnie, kiedy nagrody z zwykłych zachcianek zmieniają się w naprawdę wartościowe, takie którym bardzo trudno się oprzeć.

"Nerve" ma wszystko, co musi mieć dobra powieść - akcję, która rozpoczyna się już od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do końca, świetną główną bohaterkę, wątek miłosny i niemalże kryminalny. To historia, która warto przeczytać, szczególnie, jeśli seans filmowy jeszcze przed Wami - koniecznie zacznijcie od książki!

Ocena: 7/10

Za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!
www.publicat.pl

środa, 22 marca 2017

"Fatalna lista" Siobhan Vivian

źródło
Tytuł: Fatalna lista
Autor: Siobhan Vivian
Wydawnictwo:  Feeria 
Stron: 336

"Piękno i brzydota nie zawsze są kwestią wyglądu.
 
Wyobraź sobie, że gdy przychodzisz do szkoły, oczy wszystkich są wbite w jeden punkt.
W listę.
Czy znajdziesz na niej swoje nazwisko? A jeśli tak, to w której kategorii?
 
Co roku ktoś - nie wiadomo, kto - wybiera dwie dziewczyny z każdego rocznika. Jedna zostaje okrzyknięta najpiękniejszą, druga - najbrzydszą.
O tych spoza listy natychmiast się zapomina. Wybrane nagle znajdują się w centrum uwagi całej szkoły. 
Na liście są nazwiska ośmiu dziewcząt. W świecie po liście ich życie już nigdy nie będzie takie samo." źródło
 
Chyba w każdym liceum spotykamy się ze swoistym konkursem piękności. W niektórych szkołach wybiera się Królowe Balu. W innych jest to nieco bardziej subtelne i choć nikt o nie organizuje zawodów i tak wiadomo, kto by je wygrał. Gdzieniegdzie można spotkać nawet wybory Miss Szkoły. Siobhan Vivian w swojej powieści posunęła się o krok dalej. Mount Washington High ma swoją własną tradycję...

Co roku na szkolnych korytarzach, w niezliczonej ilości egzemplarzy pojawia się piekielna lista. Nie sposób jej nie zauważyć, bo jest po prostu wszędzie. Na liście znajdują się nazwiska dziewcząt, które przez najbliższe dni, a może nawet miesiące znajdą się na językach wszystkich. Z każdego rocznika wybrane zostają dwie dziewczyny – ta najpiękniejsza i... najbrzydsza. Jakby tego było mał o, twórca nie omieszkał uzasadnić swojego wyboru zgryźliwym komentarzem.

Nikt nie wie, kto jest autorem listy, ani jak to możliwe, że z roku na rok informacja jest przekazywana tak dyskretnie, że tajemnica nie wyszła na jaw. To temat kontrowersyjny – ma zarówno swoich fanów, jak i przeciwników. Do tych drugich należy przede wszystkim dyrektora szkoły, która za wszelką cenę stara się przerwać wieloletnią tradycję. Mimo tego, całe tabuny dziewcząt marzą, aby ich nazwisko znalazło się na liście najpiękniejszych. Inne z kolei liczą na to, że nigdy nie znajdą się w rankingu najmniej urodziwych.

Miałam przeczucie, że Siobhan Vivian bardzo ciekawie podejdzie do tematu przywiązywania wagi do wyglądu zewnętrzne i muszę przyznać, że się nie pomyliłam. Autorka, z którą miałam już okazję się spotkać urzekła mnie właśnie tym, że potrafi w bardzo różnorodny sposób kształtować charaktery swoich bohaterek. I nie pomyliłam się, bo na „Fatalnej liście” mamy chyba każdy możliwy typ bohaterki.

Laurem właśnie rozpoczęła naukę w prawdziwej szkole z rówieśnikami, po latach domowej edukacji. Abby jest w rodzinie „tą ładną” i kompletnym przeciwieństwem swojej starszej siostry, której przypadła rola prymuski. Bridget z kolei obsesyjnie chce zmieścić się w coraz mniejszy rozmiar, a miejsce na liście jedynie utwierdza ją w przekonaniu, że powinna jeszcze bardziej schudnąć. Dalej mamy Jennifer – od kilku lat przypada jej miejsce na mniej pożądanej części listy i zdaje się, że już się z tym pogodziła. Jej ex-przyjaciółka, Margo to typowa szkolna królowa balu, która nie chce być widziana z nikim, kto nie jest dość popularny. Nieco przypomina Cadance, która zamierza czerpać wszelkie możliwe profity z własnej urody. Sara jest jej kompletnym przeciwieństwem – to outsiderka, która woli się trzymać z boku. Ostatnią z dziewcząt jest Danielle, sportsmenka, jeszcze do niedawna w szczęśliwym związku. Jak się jednak okazuje, lista może zepsuć wszystko.

Historia może wydawać się z pozoru dość prosta. Jest jednak zupełnie inaczej – temat z pozoru płytki okazuje się mieć bardzo duży wpływ na życie naszych bohaterów. Nawet jeśli większość z nas nie chce tego przyznać wygląda zewnętrzny ma w życiu ogromne znaczenie. Szczególnie, gdy ma się naście lat i codziennie ktoś chce nas oceniać. Czy jesteśmy wystarczająco ładni, szczupli, inteligentni? A najgorsze w tym wszystkim jest, gdy nasi bliscy podzielają opinię otoczenia.

„Fatalna lista” wypada naprawdę ciekawie. Czasami proste wątki, jak choćby właśnie zestawienie najpiękniejszych dziewczyn, poprowadzone w odpowiedni sposób, wypadają świetnie.

Ocena: 7/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://wydawnictwofeeria.pl

czwartek, 9 marca 2017

"Kobieta znikąd" Mary Kubica

źródło
Tytuł: Kobieta znikąd
Autor: Mary Kubica
Wydawnictwo:  Harper Collins  
Stron: 336

"Pewnego dnia Esther Vaughan znika bez śladu. Współlokatorka odnajduje w jej rzeczach niepokojące listy, pełne miłosnych wyznań i jawnych pogróżek. Jeżeli napisała je Esther, to cierpi na poważne zaburzenia i może być niebezpieczna.
Tego samego dnia w pewnym miasteczku pojawia się tajemnicza kobieta. Nikt nie wie, jak naprawdę się nazywa ani skąd pochodzi. Gdy zamieszkała w ponurym, zrujnowanym domu, stało się jasne, że szuka kryjówki. Kogo się boi? Przed kim ucieka? A może to nie ona jest ofiarą, tylko cierpliwie czeka, aż ktoś wpadnie w zastawioną przez nią pułapkę?" źródło
 
Po niezbyt korzystnym spotkaniu z powieścią Mayi Banks, która miała być wybitnym thrillerem, a okazała się po prostu romansidłem podchodzę do thrillerów z większą rezerwą. Jednak, żądna emocji, postanowiłam szukać tak długo, aż znajdę książkę, która nie tylko wzbudzi we mnie emocje, ale i zaskoczy zakończeniem. W takich historiach z ostateczną oceną wstrzymuję się do ostatniej chwili. W tym gatunku kilka ostatnich stron ma przecież kluczowe znaczenie.
 
Opis "Kobiety znikąd" intryguje, a przecież tego właśnie oczekuje się od thrillera. Muszę jednak uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić Wam, że tę historię poznajemy z punktu widzenia dwójki bohaterów, o których opis nawet nie wspomina. To ciekawe, ponieważ sami musimy dojść kim są i jaką rolę odgrywają w powieści.
 
Kiedy Quinn odkrywa, że jej współlokatorki nie ma w łóżku, z początku nic sobie z tego nie robi. Z czasem jednak zdaje sobie sprawę, że nocne eskapady nie są typowe dla Esther. W końcu nie wytrzymuje i myszkując w rzeczach przyjaciółki odkrywając kilka niepokojących faktów. Wszystko wskazuje, ze Esther jest niezrównoważona psychicznie i może stanowić zagrożenie nie tylko dla siebie, lecz również innych, a być może nawet dla Quinn. Co naprawdę stało się dziewczynie i gdzie przebywa? Czy wskazówki uda się połączyć w całość?

Alex ma kilkanaście lat i niedawno skończył szkołę, jednak nie wyjechał na studia. Wciąż mieszka z ojcem, który nie stroni od alkoholu i pracuje w niewielkiej restauracji. Ma niewiele rozrywek i życiowych perspektyw, ale to dobry chłopak. Iskierkę rozrywki w jego codzienną rutynę wprowadza pojawienie się tajemniczej kobiety. Nikt nie wie skąd się wzięła i dlaczego na miejsce pobytu wybrała właśnie tę niepozorną mieścinę. Nieznajoma fascynuje jednak Alexa, nawet kiedy jej zachowanie staje się coraz dziwniejsze.

"Kobieta znikąd" to naprawdę oryginalny i nietypowy tytuł. Przez mniej więcej połowę książki kompletnie nie miałam pojęcia, co właściwie się dzieje. Opowieści Alexa i Quinn toczą zupełnie oddzielnie, przez co może odczuwać, że poznajemy dwie różne historie. To po części prawda, ponieważ bohaterowie mają swoje własne życia i własne problemy. Nie trudno się jednak domyślić, że ta dwójka w końcu okaże się mieć ze sobą coś wspólnego

To thriller z gatunku psychologicznych. Nie znajdziemy tutaj pościgów, czy pędzącej akcji, raczej powolnie rozgrywającą się opowieść. Mimo wszystko historia wciąga i zaskakuje. Bardzo ważne są odczucia bohaterów - nie tylko sama akacja, ale i sposób interpretowania jej przez bohaterów. Nawet kiedy wydaje wydaje nam się, że rozwikłaliśmy zagadkę, okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy nic. Tego właśnie oczekiwałam - zaskoczenia i zagadki do rozwikłania.

"Kobieta znikąd" okazała się pozytywnym zaskoczeniem. To nietypowy thriller, który nie przypomina żadnej książki, którą miała okazją do tej pory czytać. Jeśli poszukujecie nietuzinkowej lektury, to coś w sam raz dla Was

Ocena: 7/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

wtorek, 7 marca 2017

"Chłopak, który chciał zacząć od nowa" Kirsty Moseley

źródło
Tytuł: Chłopak, który chciał zacząć od nowa
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo:  Harper Collins  
Stron: 384

"Poznali się w nocnym klubie.
Jamie chce zmienić swoje życie i zerwać z kryminalną przeszłością. Nie potrzebuje komplikacji i nie szuka problemów.
Ellie kończy szkołę, niedawno rozstała się z chłopakiem. Chce być wolna. Nie sądziła, że tego wieczoru spotka nieziemskiego przystojniaka, któremu nie sposób się oprzeć.
Ellie i Jamie zakochują się w sobie do szaleństwa. Szybko planują wspólne życie: chcą podróżować, realizować marzenia, zawsze być razem. Jednak mroczna przeszłość Jamiego nie daje o sobie zapomnieć. Ellie nie ma pojęcia, czym naprawdę zajmuje się jej chłopak, gdy nie może się z nią spotkać. Prawdy nie można jednak ukrywać w nieskończoność, szczególnie przed kimś, kogo się kocha…" źródło

Z Kirsty Moseley miałam już okazję się spotkać podczas lektury "Chłopaka, który zakładał się do mnie przez okno". Gdyby miała jednym słowem określić, co myślę o tej powieści, powiedziałabym: urocza! Mimo wszystkich złych opinii, jakie słyszałam o książce, po prostu nie sposób odmówić jej czaru i uroku. Może jest nieco naiwna, ale dzięki temu przypomina mi trochę bajki Disneya o księżniczkach. Muszę przyznać, że tę historię wspominam naprawdę dobrze i z przyjemnością sięgnęłam po kolejną książkę autorki.

Jamie właśnie wychodzi na wolność. Choć zrobił coś bardzo, bardzo złego, teraz chciałby zacząć od nowa i na dobre zerwać z kryminalną przeszłością. Ellie właśnie rozstała się z wieloletnim chłopakiem i chce spróbować wreszcie być po prostu sobą, a nie częścią pary. Świeżo po rozstaniu Ellie spotyka Jamiego w jednym z klubów i między tą dwójką aż iskrzy. W końcu nawet jeśli obiecywała sobie nie pakować się od razu w kolejny związek, nikomu jeszcze nie zaszkodził mały romans. Wbrew wszystkim swoim zasadom Ellie wychodzi z klubu razem z Jamiem i tak rozpoczyna się ta historia...

Mogłabym zarzekać się, że "Chłopak, który chciał zacząć od nowa" to oryginalna opowieść, która łamie schemat, jednak... to po prostu nieprawda. Ellie jest dziewczyną z dobrego domu, której przyszłość została już zaplanowana. Powinna iść na studia, wziąć ślub z chłopakiem z liceum, który tak jak ona pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. W dziewczynie jednak coś pęka i próbuje sama poukładać swoje życie. Jamie z kolei to dobry chłopak z nieciekawą przeszłością. Jego rodzicielce sporo brakuje do tytułu matki roku, a pobyt w poprawczaku nie wróży świetlanej przyszłości. Zdaję więc sobie sprawę, że ta historia nie zapowiada się zbyt zaskakująco. Muszę jednak przyznać, że podobnie jak w przypadku "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" jest w tej powieści coś tak niezwykłego, ze najzwyczajniej w świecie cudownie się ją czyta.

Zarówno Ellie, jak i Jamiego po prostu się lubi. Nie sposób nie czuć sympatii do bohaterów, którzy są radośni, pełni życia i z podniesioną głową stawiają czoła przeciwnością losu. Bardzo spodobali mi się również bohaterowie drugoplanowi - w świetny sposób wykreowani zostali choćby rodzice Ellie, czy jej najlepsza przyjaciółka. Chemia między dwójką głównych bohaterów jest przeogromna, dzięki czemu, chcąc, nie chcąc, nieświadomie zaczynamy im kibicować. Zakończenie jest zaskakujące i zachęca czytelnika do sięgnięcia po kolejny tomu, który ukaże się wkrótce - czego chcieć więcej?

Z przyjemnością wręcz pochłonęłam "Chłopaka, który chciał zacząć od nowa". Owszem jest to lekka i niezobowiązująca lektura, jednak czytanie jej sprawia kupę frajdy!

Ocena: 8/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

niedziela, 5 marca 2017

"Z każdym oddechem" Maya Banks

Tytuł: Z każdym oddechem
Autor: Maya Banks
Wydawnictwo:  Harper Collins
Stron: 320

"Historią Elizy i obsesyjnie w niej zakochanego seryjnego mordercy przed dziesięciu laty żył cały kraj. Na szczęście Thomas odsiaduje dożywocie, a ona zmieniła nazwisko i starannie ukrywa swoją przeszłość. Żyje tylko pracą, nikomu się nie zwierza i nie pragnie towarzystwa.
Lecz arogancki, pewny siebie i irytująco przystojny Wade Sterling ciągle pojawia się gdzieś w pobliżu, tak jakby nie wystarczało mu liczne grono zachwyconych nim kobiet.
Ich ścieżki wciąż się przecinają, a z każdym spojrzeniem aż iskrzy. Wzajemnie przyciągają się i odpychają, ale przecież oboje wiedzą, że nigdy nie mogliby być razem.
Wade już kiedyś uratował Elizie życie. Teraz, gdy jej prześladowca niespodziewanie zostaje zwolniony z więzienia, Eliza znów będzie potrzebować pomocy Wade’a
."

Maya Banks jest znana w naszym kraju głównie za sprawą cyklu "Bez tchu". Ja również kojarzę ją przede wszystkim z tych powieści, ponieważ jakiś czas temu miałam okazję przeczytać wszystkie trzy książki z serii - "Szaleństwo zmysłów", "Gorączkę ciała" oraz "Pożar krwi". Gdybym jednak miała Wam opowiedzieć, o czym są te historie, czy choćby podać imiona głównych bohaterów, to chyba nie byłabym w stanie sklecić choćby jednego zdania. To z pewnością romanse, jednak nie zrobiły na mnie większego wrażenia, a w mojej pamięci pozostało jedynie nazwisko autorki.

Prawdopodobnie nie zwróciłabym uwagi na "Z każdym oddechem", gdyby nie naprawdę zachęcający opis. Po "Dziewczynie z pociągu" na rynku pojawia się coraz więcej interesujących thrillerów, więc i ja dałam się skusić na kilka tytułów i okazały się one miłym zaskoczeniem. O ile wspomniana "Dziewczyna..." kompletnie mi się nie podobała, o tyle cieszę się, że dzięki tej książce trafiłam na kilka świetnych thrillerów skierowanych głównie do kobiet.

Liczyłam, że "Z każdym oddechem" okaże się właśnie taką powieścią, oczywiście z lekką domieszką romansu, w końcu autorka słynie właśnie z tego gatunku. Niestety nie mogłabym być w większym błędzie. Ta historia to kolejny erotyk, w którym zagadka kryminalna zepchnięta została na boczny tor. Historia kręci się przede wszystkim wokół romansu dwójki głównych bohaterów, jeżeli natomiast chodzi o seryjnego morderce, to potraktowany on został po macoszemu. Nie poznałam jego motywu, jego myśli i tłumaczeń - został po prostu "tym złym", bez drugiego oblicza.

Eliza, główna bohaterka, niegdyś wdała się w romans z prawdziwą bestią. Podczas gdy on od kilku lat nie wychodzi poza więzienne mury, ona stara się na nowo ułożyć swoje życie. Skupia się na pracy, tam też poznaje prawdziwych przyjaciół i przyjaciółki. Eliza pozostaje jednak zamknięta w sobie i zdystansowana, nosi tajemnice, których nigdy nie powinien poznać. Kiedy okazuje się, że Thomas, dawny ukochany, który odsiadywać powinien dożywocie, wychodzi na wolność, nasza bohaterka wie, że tylko ona jest w stanie zapobiec tragedii. Czy misja, którą sobie wyznaczyła okaże się samobójcza? I jaką rolę odegra w niej tajemniczy Wade?

Na niekorzyść tej historii działa postać głównej bohaterki. Eliza jest zimna, nijaka i zamknięta w sobie, a jej zachowania momentami okazują się po prostu irracjonalne. Mogę jedynie podejrzewać, że autorka próbowała przedstawić nam tę postać jako kobietę po traumatycznych przeżyciach, która nie jest w stanie żyć jak wszyscy. I choć zamysł był dobry, to coś poszło nie tak i Eliza zamiast enigmatycznej stała się po prostu... nudna.

Co działa na plus tej historii? Spodobało mi się choćby wprowadzenie wątków paranormalnych, jednak żałuję, że nie zostały one nieco bardziej rozbudowane. Polubiłam kilku pobocznych bohaterów, mimo że główna dwójka kompletnie mnie nie urzekła. "Z każdym oddechem" to po prostu odstresowujące czytadło, które prawdopodobnie nie zapisze się z pamięci na zbyt długo, jednak pomoże na chwilę zapomnieć o stresującym dniu w pracy.

Spodziewałam się prawdziwego hitu, jednak nic z tego. "Z każdym oddechem" zapisze się w mojej pamięci jako powieść o zmarnowanym potencjale. Jeśli spodziewacie się thrillera z zaskakującym zakończeniem - to zdecydowanie nie ten adres. Jeśli jednak jesteście fankami erotycznych romansów, a poprzednie powieści autorki przypadły Wam do gustu, prawdopodobnie będzie tak i w tym przypadku.

Ocena: 5/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://harpercollins.pl/

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...