źrodło |
Seria: "Wilk", tom: II
Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal)
Stron: 400
"Margo Cook oraz Max Stone sądzą, że ich
życie wróciło do normy. Pracownicy Instytutu - organizacji prowadzącej
eksperymenty na nastolatkach mieszkających w Wolftown - nie interesują
się już poczynaniami bohaterów. Margo nie czuje działania wilczej
szczepionki, a Ivette powoli powraca do zdrowia.
Nagle w spokojnej leśnej okolicy
pojawiają się ślady brutalnych morderstw, przywodzące na myśl atak
dzikiego zwierzęcia. Czy stoi za tym Instytut, czy może jakiś wilk?
Jaki sekret skrywa Aki? Dlaczego mimo ostrzeżeń policji krąży nocami po
lesie? I z jakiego powodu Max nagle zaczyna się zmieniać?
Margo ponownie będzie musiała stawić czoło mrocznej stronie Wolftown." źrodło
Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać "Wilka" (z moją opinią możecie zapoznać się tutaj). Ucieszyłam się z nowego wydania, z całą pewnością prezentuje się ono o wiele lepiej niż poprzednie. Mimo kilku wad, polubiłam bohaterów i z niecierpliwością oczekiwałam na pojawienie się drugiego tomu. Okładka "Wilczycy", co prawda, nie zachwyca tak jak poprzedniej części, ale muszę przyznać że pasuje do całości. Jak więc wypadła pani "Wilczyca" na tle pana "Wilka"?
Margo i Max zdają się nie widzieć poza sobą świata, a wszystko wokół wraca do normy. Dziewczyna nie przemieniła się do tej pory w wilka, a nawet Ivette powoli dochodzi do siebie po utracie pamięci. Co więcej - nie widać żadnego ruchu ze strony Instytutu, a właśnie to najbardziej cieszy naszych bohaterów. Kiedy jednak na terenie Wolftown dochodzi do brutalnych morderstw, które w dodatku przypominają ataki jakiegoś dzikiego zwierzęcia, Margo jest pewna, że to właśnie początek problemów. Starając się dociec prawdy, na światło dziennej wychodzi całe mnóstwo innych spraw, o których dziewczyna nie miała pojęcia. Co takiego robi Aki sam nocą w lesie? I dlaczego jej ukochany Max tak podejrzanie się zachowuje? Tego wszystkiego dowiecie się w "Wilczycy".
Po przeczytaniu "Wilka" narzekałam przede wszystkim na samą Margo, a może raczej sposób, w jaki komentuje wydarzenia. Sposób narracji był dość drażniący, pełen niepotrzebnych wstawek i wywodów gadatliwej nastolatki. Jestem więc bardzo zaskoczona, ponieważ w II tomie narracja wypadła o niebo lepiej. Margo nie obiega już tak od tematu i za całą pewnością nie nazwałabym jej irytującą. Na tej płaszczyźnie nie mam więc absolutnie żadnych zastrzeżeń do autorki, powiedziałabym więc, że widać ogromny postęp w porównaniu do poprzedniego tomu. Choć powieść ma 400 stron czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie.
W "Wilczycy" spotykamy bohaterów, których już znamy. Nową postacią jest przede wszystkim Carol, nowa (i irytująca) uczennica szkoły, do której uczęszczają Margo i Max. Dziewczyna jest uosobieniem stereotypu amerykańskiej nastolatki, na każdym krok drażni nie tylko pozostałych bohaterów, ale także czytelnika. Podejrzewam jednak, że wprowadzenie takiej postaci było zabiegiem celowym i nie jest to w żadnym wypadku wada. Co do pozostałych bohaterów - nic się nie zmieniło, w dalszym ciągu żywię do nich ciepłe uczucia. Dużo bardziej polubiłam Margo. Choć już wcześniej darzyłam ją sympatią, teraz wydaje mi się doroślejsza, co z pewnością wyszło jej na korzyść. Mroczni przystojniacy są... w dalszym ciągu mrocznymi przystojniakami. Natomiast różowa Ivette nie zyskała na utracie pamięci i pozostaje najbardziej nielubianą przeze mnie postacią.
O ile "Wilk" był przede wszystkim romansem paranormalnym, o tyle jeżeli chodzi o "Wilczycę" byłabym skłonna polemizować. Tutaj wiem już, że przemiany w wilki są spowodowane nie fazami księżyca, czy innymi czarodziejskimi urokami, a mutacjami naukowców z Instytutu. Spotkałam się już z ogromną ilością wilkołaków w literaturze (Wy zapewne też), ale nigdy nie słyszałam, aby było to spowodowane zabawą z genami. Choć pomysł jest dość prosty, to miła odmiana od wszechobecnej magii.
Choć do I tomu mam sentyment, ponieważ jest to wprowadzenie do Wolftown, kontynuacja jest niewątpliwie lepiej napisana. "Wilczyca" jest naprawdę dobrą i do tego polską powieścią. Polecam ją przede wszystkim fanom paranormal romance, którzy nie mogą przekonać się do rodzimych autorów - możecie być pozytywnie zaskoczeni.
Ocena: 7/10
Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać "Wilka" (z moją opinią możecie zapoznać się tutaj). Ucieszyłam się z nowego wydania, z całą pewnością prezentuje się ono o wiele lepiej niż poprzednie. Mimo kilku wad, polubiłam bohaterów i z niecierpliwością oczekiwałam na pojawienie się drugiego tomu. Okładka "Wilczycy", co prawda, nie zachwyca tak jak poprzedniej części, ale muszę przyznać że pasuje do całości. Jak więc wypadła pani "Wilczyca" na tle pana "Wilka"?
Margo i Max zdają się nie widzieć poza sobą świata, a wszystko wokół wraca do normy. Dziewczyna nie przemieniła się do tej pory w wilka, a nawet Ivette powoli dochodzi do siebie po utracie pamięci. Co więcej - nie widać żadnego ruchu ze strony Instytutu, a właśnie to najbardziej cieszy naszych bohaterów. Kiedy jednak na terenie Wolftown dochodzi do brutalnych morderstw, które w dodatku przypominają ataki jakiegoś dzikiego zwierzęcia, Margo jest pewna, że to właśnie początek problemów. Starając się dociec prawdy, na światło dziennej wychodzi całe mnóstwo innych spraw, o których dziewczyna nie miała pojęcia. Co takiego robi Aki sam nocą w lesie? I dlaczego jej ukochany Max tak podejrzanie się zachowuje? Tego wszystkiego dowiecie się w "Wilczycy".
Po przeczytaniu "Wilka" narzekałam przede wszystkim na samą Margo, a może raczej sposób, w jaki komentuje wydarzenia. Sposób narracji był dość drażniący, pełen niepotrzebnych wstawek i wywodów gadatliwej nastolatki. Jestem więc bardzo zaskoczona, ponieważ w II tomie narracja wypadła o niebo lepiej. Margo nie obiega już tak od tematu i za całą pewnością nie nazwałabym jej irytującą. Na tej płaszczyźnie nie mam więc absolutnie żadnych zastrzeżeń do autorki, powiedziałabym więc, że widać ogromny postęp w porównaniu do poprzedniego tomu. Choć powieść ma 400 stron czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie.
W "Wilczycy" spotykamy bohaterów, których już znamy. Nową postacią jest przede wszystkim Carol, nowa (i irytująca) uczennica szkoły, do której uczęszczają Margo i Max. Dziewczyna jest uosobieniem stereotypu amerykańskiej nastolatki, na każdym krok drażni nie tylko pozostałych bohaterów, ale także czytelnika. Podejrzewam jednak, że wprowadzenie takiej postaci było zabiegiem celowym i nie jest to w żadnym wypadku wada. Co do pozostałych bohaterów - nic się nie zmieniło, w dalszym ciągu żywię do nich ciepłe uczucia. Dużo bardziej polubiłam Margo. Choć już wcześniej darzyłam ją sympatią, teraz wydaje mi się doroślejsza, co z pewnością wyszło jej na korzyść. Mroczni przystojniacy są... w dalszym ciągu mrocznymi przystojniakami. Natomiast różowa Ivette nie zyskała na utracie pamięci i pozostaje najbardziej nielubianą przeze mnie postacią.
O ile "Wilk" był przede wszystkim romansem paranormalnym, o tyle jeżeli chodzi o "Wilczycę" byłabym skłonna polemizować. Tutaj wiem już, że przemiany w wilki są spowodowane nie fazami księżyca, czy innymi czarodziejskimi urokami, a mutacjami naukowców z Instytutu. Spotkałam się już z ogromną ilością wilkołaków w literaturze (Wy zapewne też), ale nigdy nie słyszałam, aby było to spowodowane zabawą z genami. Choć pomysł jest dość prosty, to miła odmiana od wszechobecnej magii.
Choć do I tomu mam sentyment, ponieważ jest to wprowadzenie do Wolftown, kontynuacja jest niewątpliwie lepiej napisana. "Wilczyca" jest naprawdę dobrą i do tego polską powieścią. Polecam ją przede wszystkim fanom paranormal romance, którzy nie mogą przekonać się do rodzimych autorów - możecie być pozytywnie zaskoczeni.
Ocena: 7/10
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję portalowi A-G-W.info oraz wydawnictwu W.A.B.
Czytałam w starej wersji, lecz jestem ciekawa tych unowocześnień w historii, więc na pewno i tę wersję przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać "Wilczycy" ale po lekturze serii "ja, diablica"...; zamierzam się za nią zabrać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuńNie czytałam i jeśli mam być szczera, to raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńBoję się po nią sięgać, w sumie dużo średnich opinii czytałam o tej serii... ale to zdecydowanie moje klimaty, może jednak powinnam się przekonać na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa twórczości tej polskiej autorki. Jako jedna z niewielu naprawdę mnie interesuje. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie przeczytam. Sięgnęłam po książki o Wiktorii Biankowskiej, ale jak dla mnie były bardzo słabo napisane.
OdpowiedzUsuńTrochę boję się po nią sięgnąć, ale może się przekonam. :)
OdpowiedzUsuńhttp://co-za-ksiazka.blogspot.com/
No nie wiem...hm...kilka polskich kupiłam i przeczytałam a potem strasznie żałowałam. Ciężko trafić na dobrą polską książkę paranormalną.
OdpowiedzUsuńTo było moje pierwsze spotkanie z polskim paranormal romance. Oba tomy bardzo lubię i choć teraz, po jakimś czasie, widzę, że nie były idealne, to... to dzięki nim poniekąd przekonałam się do polskich książek. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zarówno "Wilka" jak i "Wilczycę". Mi narracja Margo bardzo się podobała.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom czeka już na półce i nie mogę się doczekać kiedy go stamtąd ściągnę :P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę, ale już czuję, że muszę przeczytać pierwszy tom :D Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Ostatnio zastanawiałam się nad zakupem pierwszej części tej serii, po twojej recenzji - muszę to koniecznie zrobić! : )
OdpowiedzUsuńTak wysoko oceniłaś ? Hmm może jednak skuszę się na "Wilczycę". "Wilk" nie przypadł mi do gustu i dostała najniższą ocenę jaka kiedykolwiek dałam ;)
OdpowiedzUsuńDawno już mam za sobą tę książkę i mile ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńJa aktualnie zabieram się za część pierwszą ;)
OdpowiedzUsuń