środa, 15 maja 2013

"Arisjański fiolet. Cisza" Pola Pane

źródło
Tytuł: "Arisjański fiolet. Cisza"
Seria: "Arisjański fiolet", tom: I
Autorka: Pola Pane
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Stron: 408

"Świat, w którym nic nie jest takie, jak było.
Widok był przygnębiający.
Nieruchome kikuty drzew, brunatne, posępne, martwe…
Przed domem porzucony samochód, obok rozpadająca się szopa. Wszystko pokryte warstwą wulkanicznego pyłu.
Po plecach przebiegł mi dreszcz, gdy zdałam sobie sprawę, że mój świat umarł (…).
 
Namiętna gra zmysłów, ale… czy jest w niej miejsce na miłość? Przesunął lekko dłonią po moich nagich piersiach, właściwie prawie ich nie dotykając, i nie musiał długo czekać na reakcję (…). 
 
Zagrożenie, którego nikt się nie spodziewał. Ziemia była, jest i będzie moim polem bitwy. Odkąd pamiętam walczyłem, najpierw o życie, a potem o przetrwanie. Teraz walczę o władzę nad światem i wygram, bo nikt nigdy nie nauczył mnie przegrywać (…)." http://wfw.com.pl/


Ostatnio coraz bardziej przekonuję się do polskich autorów. Ta powieść to już trzecia (i nie ostatnia) zrecenzowana w tym miesiącu, a biorąc pod uwagę, że przez poprzedni rok przeczytałam zaledwie jedną (tak, wiem...), która wyszła spod ręki naszej rodzimej pisarki, jest to wynik co najmniej imponujący.

Będę szczera. Na początku cała koncepcja "Arisjańskiego fioletu" wydawała mi się absurdalna. Jednak z każdą recenzją, na którą się natknęłam, moja ochota na tę powieść rosła. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie recenzje na ulubionych blogach są głównym wyznacznikiem wpływającym na to, czy sięgnę po daną opowieść. Kiedy więc nadarzyła się okazja przeczytania tej historii postawiłam zamiast własnemu instynktowi, który ostatnio niepokojąco często mnie zawodzi, zaufać blogosferze. I wiecie co? Powinnam się teraz kajać i Wam dziękować! Ale od początku...

Świat legł w gruzach po uderzeniu asteroidy. 18-letniej Emily Walker udało się uratować głównie dzięki dziadkowi, a właściwie jego obsesji na punkcie końca świata. Wraz z matką przeżyła aż 10 lat w podziemnym schronie. W końcu jednak, mimo ogromnego strachu, zmuszone zostają wyjść na powierzchnię i na własnej skórze przekonać się, czy ktokolwiek oprócz nich zdołał przetrwać... 

Okazuje się, że ludzie próbują odbudować planetę od nowa. Nie poradziliby sobie jednak gdyby nie nieoceniona pomoc z zewnątrz. Mówiąc "z zewnątrz" mam tu na myśli prawdziwe "z zewnątrz" - nie inny kraj, czy kontynent, a... inną planetę! Mieszkańcy planety Aris przybyli na Ziemię, aby pomóc stworzyć nasz świat od nowa. Ziemianie i Arisjanie żyją więc razem, uczą się i pracują na przyszłość. Różnice między nimi widać jednak na pierwszy rzut oka, a pomarańczowy odcień skóry i fioletowe oczy to przecież dopiero początek.

"Arisjański fiolet" to przedziwna mieszanka. Na dzień dobry wprowadzeni zostajemy do postapokaliptycznego świata. Kiedy rozpoczynamy swoją przygodę z powieścią, od dramatycznych wydarzeń minęło już całe mnóstwo czasu. Nie zaliczyłabym jednak tej historii ani jako postapokalipsy, ani antyutopii/dystopii, tutaj pierwsze skrzypce gra romans i on właśnie wydaje się najbardziej naładowanym emocjami wątkiem. Post apokaliptyczny świat jest raczej tłem miłosnej historii. Z całą pewnością postawiłabym tę książkę na półce z fantastyką, ale czy paranormal romance? Tutaj bym polemizowała, ale czy to właściwie konieczne? Czy koniecznie musimy przypinać jej etykietkę i wsadzać do konkretnej szuflady? Ja po prostu postawię "Arisjański fiolet" na półce z ulubionymi tytułami i to mi wystarczy.

Pokochałam tę powieść przede wszystkim dlatego, że jest świeża. Jak łatwo się domyślić, nasza bohaterka zakochuje się w arisjańskim chłopaku. Różnice między nimi są niemalże nie do przekroczenia. A może nie niemalże? Może są autentycznie nie do przekroczenia? Wątek romantyczny jest tutaj świetnie poprowadzony. Nie oszukujmy się książkowe romanse najczęściej są nudne, mdłe i oparte na tym samy schemacie - poznajemy się - kochamy się - kłócimy się - godzimy się - happy end. A tutaj? Można byłoby wrzucić z powieści wszystko inne, wszystkich bohaterów i zostawić tylko główną dwójkę, a ich romans by mi wystarczył. I tak czytałabym tę książkę z niesłabnącym entuzjazmem.

"Arisjański fiolet" czyta się znakomicie. Narracja pierwszoosobowa jest moją ulubioną formą narracji, bo bardziej "wczuwam się" w postać, ale to oczywiście nie wszystko. Powieść wciąga już od pierwszych stron i przenosi w świat po apokalipsie zanim czytelnik zdąży się zorientować. Napisana została w sposób przestępny, dodatkowo idealnie nadaje się dla młodego czytelnika, ale również takiego, który jest pełnoletni. To ważne, bo mnóstwo teraz powieści dla nastolatek (ok.15-18 lat) i dla młodych kobiet (25+), ale Ci zabrakło gdzieś w tym wszystkim lektury dla dziewczyn, które znajdują się pomiędzy tymi przedziałami wiekowymi. Właśnie dla nich "Arisjański fiolet" zdaje się być idealny. Jednak w czasach, kiedy 13-latki czytają "50 twarzy Greya", nawet te nieco śmielsze sceny nie przekreślają tej książki jako lektury dla młodzieży.

Ostatnio twierdziłam, że wierzę w dobre polskie powieści, nawet te z gatunku paranormal romance, tylko po prostu na nie nie trafiam. I wiecie co? Właśnie trafiłam i to w samą dziesiątkę - polecam! Sama z niecierpliwością oczekuję na kolejny tom (albo i ze 2 - mam nadzieję:)).

Ocena: 9/10

Za egzemplarz do recenzji (i do tego z dedykacją) serdecznie dziękuję autorce

 P.S. Teraz będzie trochę prywaty: Autorka jest matematykiem. a to tylko dowodzi mojej teorii, że ludzie wcale nie muszą być jednowymiarowi. Ktoś uważany za umysł ścisły również może napisać to świetną książkę! Mówię to ja, inżynier :P

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę książkę i cieszę się, że i tobie się spodobała :). Również stoi na mojej półce 'the best of all', a jak znajdę troszkę czasu to przeczytam ją po raz kolejny. Choć nie jest to konieczne, bo mimo upływu czasu doskonale wszystko pamiętam!:)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką chęcią się z nią zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To są moje klimaty, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chciałabym przeczytać tę książkę.

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj zaczęłam czytać tę książkę i już czuję, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze wstydem przyznaję, że nigdy nie czytałam książek tego typu napisanych przez polskich autorów, a coś czuję, że powinnam zacząć właśnie od tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za dobre słowo :)
    Szczerze mówiąc spodziewałam się raczej maczugi wbitej w środek czoła, a nie głaskania po główce ;)
    No i będą jeszcze dwa tomy, podobnej grubości.
    Aha, powieść ma 408 stron, 320 miała przy składzie wydawnictwa, czyli ściana tekstu i zero marginesów. Oczywiście skład wydawcy poszedł do kosza.
    Pozdrawiam,
    Pola Pane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups... Kopiowałam schemat i w trzech recenzjach zapomniałam zmienić, wyszło, że wszystkie książki mają 320 str :P
      I dalej nie rozumiem, dlaczego spodziewałaś się akurat po mnie mocnej krytyki :P

      Usuń
    2. Nie tylko po Tobie spodziewałam się krytyki, spodziewam się jej po każdej recenzji. Nigdy nie wiadomo, co się czytelnikowi spodoba, a co nie, przecież każdy ma inny gust :D
      W niektórych miejscach w Sieci jest podana zła ilość stron, więc spoko. Ale ilość stron to jeszcze nic, w jednej z księgarni internetowych, w rubryce kategoria, jest wpisane powieść psychologiczna ;)

      Usuń
  7. Czytałam tę książkę dzięki uprzejmości samej autorki. Bardzo mi się spodobała. Będę wyczekiwała kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tę książkę! Czekam z niecierpliwością na kolejny tom :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna książka i także nie mogę doczekać się kontynuacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze mówiąc, to wcześniej nie słyszałam o tej książce. Jednak po Twojej recenzji mam na nią przeogromną ochotę :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...