źródło |
Autor: John Green, David Levithan
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 368
"Pewnego zimnego wieczoru w Chicago przecinają się ścieżki dwóch
Willów Graysonów. Nazywają się tak samo, ale do tej chwili żyli w
zupełnie różnych światach. Teraz ich życie rusza w całkiem
nowym i nieoczekiwanym kierunku. Po drodze jest miejsce na przyjaźń i
miłość, muzykę i futbol, a emocjonalna plątanina znajduje kulminację w
najbardziej szalonym i spektakularnym musicalu, jaki kiedykolwiek
wystawiono na deskach licealnych scen." źródło
Książki Greena mają
swoją stałą grupę odbiorców. Oprócz „Gwiazd naszych wina”, która jest powieścią dość uniwersalną i trafi do ogromnej
grupy czytelników, pozostałe mają sporo elementów wspólnych.
Główny bohater to nietypowy i nie do końca rozumiany przez
rówieśników nastolatek, który ma jednak wiernego najlepszego
przyjaciela – postać bardzo istotną i (najczęściej)
przezabawną. Ważny jest również motyw podróży. Czasami
dosłownej, a czasami chodzi bardziej o przemianę głównych
bohaterów. Nie oznacza to jednak, że wszystkie książki Greena są
takie same – zawsze z przyjemnością zagłębiam się w lekturę i
jestem pod wrażeniem nie oczekiwanych zdarzeń. „Will Grayson,
Will Grayson” to jednak z książek, które posiadają cechy
wymienione powyżej. A może raczej – posiadają w połowie,
ponieważ Willów Graysonów jest dwóch!
Mottem Willa Graysona nr
1 jest „siedź cicho”. I tak ma wystarczająco dużo problemów...
Jego najlepszy przyjaciel to Kruchy Cooper – pulchny gej,
spełniający wszystkie wymogi, aby być stereotypowym, a
jednocześnie to postać wyjątkowo urocza. Niestety, nie ułatwia to
Willowi zdobycia popularności – chłopak obraca się jedynie wokół
Paczki Przyjaciół. Jego znajomi to w większości homoseksualiści,
a Will nie ma z tym żadnego problemu, gdyby nie fakt, że nie
ułatwia to zdobycia dziewczyny. I gdyby tak jeszcze Kruchy Cooper
mógł stać się mniej zauważalny, przez co nie utrudniałby
Willowi wiecznego trzymania się na uboczu...
Drugi Will Grayson nie ma
nic wspólnego z Greenowskimi bohaterami. To samotny, niezrozumiany
chłopak, który pogrąża się w mroku. Gdyby chciał, mógłby mieć
wszystko, na czym zależy jego rówieśnikom – popularność,
oddanych przyjaciół i piękną dziewczynę. Will chce jednak czegoś
zupełnie innego, jednak brakuje mu odwagi. Obu chłopców o tym
samym imieniu i nazwisku spotyka się w nocy w sex shopie. Pech
chciał, że zostali sami, wystawieni przez bliskie im osoby.
Zaskoczeni zaczynają ze sobą rozmawiać, mimo iż nie spodziewają
się, że znajomość rozwinie się w coś więcej niż tylko
historię, którą można opowiadać znajomym.
Muszę przyznać, że
schematyczność powieści Greena zaczyna mnie męczyć. Lubię je,
ale brakuje mi odmiany. Już przed sięgnięciem po książkę wiem,
że główny bohater okaże się nietypowym młodym człowiekiem, a
ja będę oczarowana jego najlepszym kumplem. Nie jest to jednak
zarzut, który chce postawić tej właśnie historii, a raczej
twórczości autora. Jestem oddaną czytelniczką, po każdą jego
książkę sięgam z przyjemnością, jednak byłabym zachwycona,
gdyby raz jeszcze postanowił zaskoczyć mnie tak, jak to miało
miejsce przy „Gwiazd naszych wina”. Tutaj właśnie takie zaskoczenie się wreszcie pojawiło...
Jeżeli chodzi o Davida
Levithana jest to nasze pierwsze spotkanie. Nie ukrywam jednak, że
niejednokrotnie przeglądałam zagraniczne strony internetowe i już
po tytułach powieści byłam przekonana, że te książki do mnie
trafią. Tak też było – zakochana w smutnych i nierozumianych
bohaterach, po prostu musiałam zakochać się w Willu Levithana.
Bardzo cieszę się, że wreszcie miałam okazję przeczytać jakąś
książkę autora, nawet jeżeli w połowie została ona
napisana przez Greena. Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że
wszystko wskazuje na to, że wkrótce będę mogła przeczytać
kolejne jego powieści.
Przejdźmy jednak to
najważniejszego - „Will Grayson, Will Grayson” to książka
znakomita, ale nie nadaje się dla każdego czytelnika. Aby w pełni
poczuć jej urok musicie mieć naprawdę otwarty umysł. Zdać sobie
sprawę, że autorzy mają tyle dystansu, że potrafią stworzyć
postacie wręcz groteskowe, jednak nie chcą nikogo urazić. Jasne
jest, że choćby Kruchy Cooper został przerysowany w pełni
świadomie. On cały jest metaforą. Zaśmiewając się do rozpuku,
jednocześnie płynęły mi łzy, bo kiedy zdałam sobie sprawę, o
co tak naprawdę chodzi w tej książce, nie mogła pozostać
niewzruszona.
„Will Grayson, Will
Grayson” to przepiękna historia. Mimo podobieństw do innych
książek Greena, naprawdę warto po nią sięgnąć. I pamiętajcie
o najważniejszym – otwórzcie swój umysł!
Ocena: 9/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Mam tę książkę w planach. Na razie czytałam tylko GNW i Papierowe Miasta, przez Szukając Alaski jakoś nie mogłam przebrnąć, w zasadzie sama nie wiem dlaczego. Ale Will Grayson, Will Grayson zapowiada się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńHm... Do Greena mam ograniczone zaufanie, jego książki chwilami mnie bardzo męczą i działają na nerwy. Ale Levithan! To jest powód, dla którego sięgnę po tę powieść. Czytałam inny duet Davida w książce "Dash & Lily's Book of Dares" i byłam zachwycona kreacją Dasha, jego humorem, jego historią, więc podejrzewam, że i w wypadku Willa, dostrzegę jego talent. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Od dnia premiery ma swoje miejsce w mojej biblioteczce. Już nie mogę się doczekać, żeby w końcu zabrać się do czytania. W końcu to Green, czyli musi być coś wyjątkowego :)
OdpowiedzUsuńNie zależy mi mocno na przeczytaniu tej książki - tak jak zauważyłaś, Green jest bardzo schematyczny. Męczy mnie to u niego.
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie tę powieść na targach, bo tylko tej brakowało mi do mojej Greenowskiej kolekcji, ciekawa jestem, czy mnie nie znudzi.
OdpowiedzUsuńMnie książka rozczarowała i momentami nudziła. Dla mnie zdecydowanie to nie jest ulubiona powieść Greena.
OdpowiedzUsuńDo tej pory jakoś natrafiałam na dość mieszane opinie na temat Willów Graysonów, twój entuzjazm za to zachęcił mnie do niej :)
OdpowiedzUsuńKilka dni temu dotarła do mnie ta książka i na razie pięknie wygląda na półce obok innych książek Greena. Lektura już wkrótce. I mam nadzieję, że ja będę z tych, co książka się podoba ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Czytałam, zmęczyła mnie ta książka. Historia tak nierealna, że aż śmieszna :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś Johna Greena, bo to moje wyzwanie czytelnicze na ten rok, ale w mojej bibliotece nie mają jego książek :/
OdpowiedzUsuńA ja na razie czytam "19 razy Katherine", ale jak tylko skończę, zabiorę się za "WG, WG" :) Twoja recenzja zachęca do przeczytania nowej powieści Greena,
OdpowiedzUsuńJa zrezygnowałam już na "Gwiazd naszych wina". No dobrze chciałam dać szansę "19razyk" jednak nie zdołałam przez nią przebrnąć.To po postu książki nie dla minie i wreszcie muszę to zaakceptować :<
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo chciałam nabyć tą pozycję, ale mój entuzjazm jakoś osłabł.
OdpowiedzUsuńNiemniej z chęcią zapoznam się z tą książką:)
Jeszcze przed premierą miałam ogromną ochotę na tę książkę, ale potem jakoś zwątpiłam, choć wciąż byłam jej ciekawa. Chyba najwyższy czas odłożyć niepewności na bok i w końcu zaopatrzyć się w tę powieść. ;)
OdpowiedzUsuńJejku, jestem zaintrygowana :-) Myślę, ze dam się skusić i dołączę ją do wielu innych książek Greena które posiadam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!