źródło |
Tytuł: Tajemnica pani Ming
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Stron: 80Wydawnictwo: Znak
Premiera: 20.02.2014
"Pani Ming, mądra, serdeczna kobieta, uwielbia opowiadać o dziesięciorgu
swoich dzieci. Liczna rodzina zdaje się być jej całym światem. Główny
bohater, przyjezdny z Europy, odwiedzający współczesne Chiny, jest
zafascynowany jej osobą. Wiedziony ciekawością postanawia odkryć
największy sekret pani Ming, dowiedzieć się, co kobieta skrywa za fasadą
swoich poruszających, choć niewiarygodnych opowieści.
W swojej nowej książce Schmitt z właściwą sobie wrażliwością jeszcze raz dotyka najskrytszych tajemnic ludzkiej duszy, mistrzowsko odmalowuje emocje, o których najtrudniej jest mówić." źródło
W swojej nowej książce Schmitt z właściwą sobie wrażliwością jeszcze raz dotyka najskrytszych tajemnic ludzkiej duszy, mistrzowsko odmalowuje emocje, o których najtrudniej jest mówić." źródło
Eric Emmanuel Schmitt jest postacią bardzo kontrowersyjną. Jedni kochają proste prawdy zawarte w jego historiach, inni z kolei zarzucają kiczowatość i porównują do Coelho. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy - Schmitt należy do grona moich ulubionych autorów od bardzo, bardzo dawna. Potrafi mnie wzruszyć, rozśmieszyć i co najważniejsze - kompletnie zaskoczyć zakończeniem. Ostatnia scena, czy ostatnie zadanie prawie każdej z jego książek potrafi wprawić mnie osłupienie.
Historia pani Ming zaczyna się od krótkiego, jednak niezwykłego przedstawienia jej postaci. Kobieta jest... babcią klozetową! W dodatku wyjątkowo dumną z pracy, którą wykonuje. Męska toaleta przedstawiona została jako miejsce prestiżowe, kompletnie inaczej niż damska. Ming uwielbia spędzać czas snując opowieści o dziesiątce swoich dzieci. Nie byłoby w tym nic nie zwykłego (w końcu mnóstwo kobiet uwielbia mówić o swoich pociechach), gdyby nie fakt, że akcja toczy się w Chinach - kraju, gdzie można mieć tylko jedno dziecko.
Schmittowi po raz kolejny się udało - po przeczytaniu zaledwie kilku stron historii, nie byłabym w stanie jej odłożyć nie dowiadując się, jaka tak naprawdę jest tajemnica pani Ming. Wiedziałam o ograniczeniach dotyczących liczby dzieci, jaką można posiadać w Chinach, jednak patrząc z perspektywy bohaterki, widzę to inaczej. Marzenia Ming było zawsze posiadanie ogromnej rodziny, jednak urodziła się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Czy kobiecie udało się zrealizować swoje plany, obchodząc przepisy? A może cała historia to po prostu jedna wielka bujda?
Poszczególne rozmowy z panią Ming i historie przez nią opowiadane przypominają legendy. Są kompletnie nierealne, jednak posiadają pewną uniwersalną prawdę, a wnioski, jakie możemy z nich wyciągnąć są z kolei jak najbardziej realne. Ta krótka, bo zaledwie 80-stonnicowa opowieść na zawsze zapisze się w mojej pamięci - naprawdę warto po nią sięgnąć!
Za możliwość poznania tej niesamowitej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak!
Czytałam jedną książkę tego autora, przypadła mi ona do gustu, lecz jakoś na razie nie mam ochoty na zapoznanie się z tą książką.
OdpowiedzUsuńWedług mnie Schmitt już nigdy nie napisze kisiążki lepszej od ,,Oskara i Pani Róży'' ;) Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńŻe niby proza Schmitta jest kiczowata i porównywana do książek Coelho?! Niech lepiej ten ktoś przekona się, w jaki wielkim błędzie jest. Muszę przeczytać jeszcze "Małżeństwo we troje", ale już nie mogę się doczekać! Zawsze książki Coelho uważałem za przepełnione filozoficznymi dyrdymałami i nudnymi, oprócz "Weroniki...", która bardzo mu się udała. :)
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z mnóstwem opinii, w których porównywano ich do siebie - niestety :P
UsuńZ twórczości tego autora czytałam tylko opowiadania z książki "Trucicielka", ale z chęcią sięgnęłabym też po kolejne. Bardzo spodobał mi się styl Schmitta. :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty bardzo lubię Schmitta. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuń