źródło |
Seria: Rywalki, tom: III
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 328
"America jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej
czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona przez
obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. A jednak
nadchodzi moment ostatecznego wyboru, tym trudniejszego, że cały los
Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami.
Czy dziewczyna powróci do swej dawnej miłości, czy zdecyduje się zostać
królową i podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich
mieszkańców Illei?" źródło
Każdy mól książkowy ma takie serie, które darzy szczególną sympatią. W moim przypadku są to właśnie "Rywalki". Książki Kiery Cass pokochałam miłością bezwarunkową i chyba nie ma takiej rzeczy, która mogłaby sprawić, że przestanę się nimi zachwycać. Pierwszy tom kompletnie mnie oczarował i choć dwójka okazała się nieco słabsza, w niczym nie zmniejszyła mojej sympatii do tych książek. Koniec końców zwieńczenie trylogii było najbardziej wyczekiwaną przeze mnie premierą roku. I chyba nie muszę dodawać, że po raz kolejny się nie zawiodłam.
W pałacu pozostała już tylko ścisła czołówka, a Eliminacje nieuchronnie zbliżają się ku końcowi. Wszystko pozostaje jednak jedną wielką niewiadomą - Maxon w dalszym ciągu zdaje się wahać i wysyła sprzeczne sygnały. Co więcej, wątpliwości ma również America - nie bez znaczenia jest tu obecność w pałacu Aspena. Wybory, których dokonują bohaterowie nie zależą jednak tylko od ich uczuć. Sytuacja w Illei staje się coraz bardziej niebezpieczna, a Rebelianci nie zamierzają odpuścić. Jaką decyzję podejmie Książę? Pójdzie za głosem serca, rozumu, a może będzie zmuszony przerwać Eliminacje?
Budowanie napięcie i stawianie hipotez nie ma tutaj najmniejszego sensu - kto choć raz odwiedził Better Version of the Truth doskonale wie, że uwielbiam piękne suknie, wytworne bale i rycerzy na białych koniach. Dlatego też postanowiłam postawić sprawę jasno i już na wstępie oznajmić, że "Jedyna" zrobiła na nie ogromne wrażenie!
Oprócz standardowych "ochów i achów" muszę wspomnieć o wątkach, których zabrakło w poprzednich częściach. Na pierwszy plan wysuwa się antyutopia. Wreszcie rozwinięte zostały historie Rebeliantów oraz przeszłość Illei. Poznajemy odpowiedzi na pytania, które zadawaliśmy sobie już od czasów "Rywalek". Choć myślałam, że niektórych z nich nie będzie mi już dane poznać, fabuła "Jedynej" pozytywnie mnie zaskoczyła. Wreszcie zaczyna się robić nieco bardziej krwawo (oczywiście z umiarem!), powieść nabiera surowszego klimatu.
"Jedyna" to bardzo dobre zakończenie trylogii. Jeśli tak jak ja polubiliście bohaterów, możecie być spokojni - trzymają poziom. America jest równie ciepłą i pełną empatii osobą jak ta, którą znaliśmy do tej pory. Maxon z kolei jest w dalszym ciągu pełnym uroku młodym mężczyzną. Nie ma innej możliwości, niż połączenie tej dwójki ze sobą. Ich wahania może i odrobinę irytują czytelników, ale jednocześnie dodają pikanterii fabule. Niepewność w sprawach uczuciowych sprawia, że bohaterowie przestają być idealni, a stają się... po prostu ludźmi.
Zdaję sobie sprawę, że w ocenie tej książki zupełnie nie jestem obiektywna. Jednak wszystkie komentarze zmierzam puszczać mimo uszu. Nie obchodzi mnie, że finał historii można było przewidzieć już po spojrzeniu na okładki. Mam kompletnie gdzieś, że bohaterka była niezdecydowana i momentami nieodpowiedzialna. Nic a nic nie robię sobie z tego, że Maxon okazał się chodzącym ideałem bez wad. Wiecie dlaczego? Bo tak dobrze, jak przy lekturze "Jedynej" nie bawiłam się od lat! Kiera Cass obudziła we mnie małą dziewczynkę, która przebierała lalki Barbie za księżniczki i marzyła o królewiczu na białym koniu. Uwierzcie mi, nic tak dobrze nie poprawia humoru, jak taka cudna baśń, szczególnie, jeśli za oknem jesienna chlapa!
Polecam Wam gorąco "Jedyną", tak jak polecałam "Rywalki". Jestem zachwycona, że mimo choć historia Americi i Maxona dobiega już końca, całkiem niedługo poznamy losy kolejnego pokolenia. Opis zapowiada kolejną bajkową lekturę, a czekanie umilą mi "Rywalkowe" nowelki - już w listopadzie!
Ocena: 9/10
Zdaję sobie sprawę, że w ocenie tej książki zupełnie nie jestem obiektywna. Jednak wszystkie komentarze zmierzam puszczać mimo uszu. Nie obchodzi mnie, że finał historii można było przewidzieć już po spojrzeniu na okładki. Mam kompletnie gdzieś, że bohaterka była niezdecydowana i momentami nieodpowiedzialna. Nic a nic nie robię sobie z tego, że Maxon okazał się chodzącym ideałem bez wad. Wiecie dlaczego? Bo tak dobrze, jak przy lekturze "Jedynej" nie bawiłam się od lat! Kiera Cass obudziła we mnie małą dziewczynkę, która przebierała lalki Barbie za księżniczki i marzyła o królewiczu na białym koniu. Uwierzcie mi, nic tak dobrze nie poprawia humoru, jak taka cudna baśń, szczególnie, jeśli za oknem jesienna chlapa!
Polecam Wam gorąco "Jedyną", tak jak polecałam "Rywalki". Jestem zachwycona, że mimo choć historia Americi i Maxona dobiega już końca, całkiem niedługo poznamy losy kolejnego pokolenia. Opis zapowiada kolejną bajkową lekturę, a czekanie umilą mi "Rywalkowe" nowelki - już w listopadzie!
Ocena: 9/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
''Rywalki'' przeczytałam i teraz zabieram się za ''Elitę'' do której przez liczne negatywne opinie przed długi czas miałam opory.
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Koniecznie muszę przeczytać całą tę serię ;)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie denerwują trójkąty miłosne w książkach dla młodzieży, a trójkąt Aspen-America-Maxon denerwuje mnie jeszcze bardziej, niż inne. "Jedynej" jeszcze nie czytałam, ale mam coraz mniejszą ochotę na tę książkę...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Tą serie sobie odpuszczę..Nie przekonuje mnie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie godzinę temu kupiłam ''Jedyną'' i widzę, że dobrze zrobiłam... NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ! >u<
OdpowiedzUsuńJeszcze serii nie zaczęłam czytać, ponieważ wiele różnych recenzji jest na ich temat, ale muszę sama się przekonać, czy je pokocham czy wręcz nie :)
OdpowiedzUsuńTom pierwszy mnie zachwycił, wreszcie coś świeżego, tom drugi z nim już było gorzej, a trzeciego jeszcze nie kupiłam, bo do końca nie wiedziałam, czego sie spodziewać. Teraz podsyciłaś moją ciekawość, szczególnie, że pojawiają się elementy antyutopii. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Muszę w końcu zabrać się za pierwszy tom ; )
OdpowiedzUsuńKiera Cass to autorka, której twórczość chcę poznać od jakiegoś czasu. Ta trylogia bez wątpienia to must read tej jesieni. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMnie lekko zawiodło samo zakończenie. Było trochę takie... zbyt mało efektowne :P Jeżeli chodzi natomiast o całościową ocenę tego tomu - jestem zachwycona :D Wreszcie nie miałam ochoty zatłuc patelnią głównej bohaterki :P
OdpowiedzUsuńDla mnie to była najlepsza część całej serii, aczkolwiek to tylko zwykłe czytadełko ;)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na czwartą część :) Odnoszę wrażenie, że to nie powinno się tak skończyć.
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com
Czytałam dwie poprzednie części, ale nie jestem pewna czy skuszę się, żeby przeczytać ostatnią część. Po drugiej trochę się zawiodłam, zdenerwowało mnie zachowanie Americi i te jej ciągłe wątpliwości. Gdyby nie ten trójkąt miłosny, książka byłaby dużo wyżej na mojej liście ulubionych. Mogę tylko stwierdzić, że jako jedna z nielicznych nie jestem fanką Maxona.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i bardzo mi się podobała ta trylogia :) I te okładki *.*
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna seria, i choć niemiłosiernie denerwował mnie trójkąt miłosny, to i tak spędziłam z nią bardzo miło czas. :) Teraz pozostało już tylko oczekiwanie na nowelki i "The Heir". ;)
OdpowiedzUsuńOstatnia część trylogii jeszcze przede mną. Czytałam do tej pory "Rywalki" i "Elitę" i, przyznam szczerze, bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńwww.im-bookworm.pl
Dla mnie ta część była zbyt oklepana, a Maxon i Ami mieli za łatwy start (o króla chodzi ;). Ale i tak lepsza od Elity. Cala seria plasuje się u mnie tak po środku, ale miło czytać, że ta historia podbija czyjeś serca - moje podbiły tylko okładki. ;)
OdpowiedzUsuń