Autorka: Caitlin Kittredge
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 452
"W świecie maszyn, parowych silników i potężnych mostów, Aoife czeka, aż nekrowirus, który przemienił w szaleńców jej najbliższą rodzinę, dosięgnie także i ją. Nie ma ucieczki przed śmiertelną chorobą... Póki jednak Aoife może samodzielnie myśleć, póki krew w jej żyłach płynie, dziewczyna uczy się wymarzonego fachu w szkole inżynierów.
Pewnego dnia Aoife dostaje list od brata, w którym ten prosi ją o pomoc. Conrad uciekł z domu zaraz po szesnastych urodzinach i słuch po nim zaginął. Dziewczyna, w towarzystwie przyjaciela, Cala oraz dziwnego przewodnika, Deana, wyrusza do domu swego ojca, jedynego miejsca, do którego mógł udać się Conrad, gdy porzucił pogrążającą się w szaleństwie rodzinę. Niebezpieczna wyprawa przynosi Aoife wiedzę. Wiedzę, której posiąść nie powinna i która ściąga na nią śmiertelne niebezpieczeństwo."
http://wydawnictwo-jaguar.pl
Caitlin
Kittredge ma 28 lat, jednak ma na koncie niebywale bogatą bibliografię.
"Żelazny kodeks" - trylogia, której pierwszym tomem jest "Żelazny
cierń" to już czwarta (najnowsza) seria autorki. Niestety, polscy
czytelnicy nie mieli okazji zapoznać się z jej wcześniejszymi dziełami.
Na pocieszenie mogę jednak dodać, że już jesienią tego roku do sprzedaży
ma trafić "Uliczna uczta" - pierwsza część pięciotomowej sagi "Czarny
Londyn". Póki co, "Żelazny cierń" zajmuje dumnie miejsca w większości
księgarni i cieszy się sporą popularnością...
"Niezwykła
seria łącząca w sobie elementy science-fiction, antyutopii i
przebogatej mitologii Lovecrafta" - twierdzi okładka. Do tego zewsząd
zalały mnie informacje, że powieść można zaliczyć do gatunku steampunk.
Tylko czym właściwie jest steampunk? To odmiana fantastyki naukowej, w
której technologia otaczająca bohaterów oparta jest na mechanice. Muszę
przyznać, że nigdy wcześniej nic podobnego nie czytałam, tym bardziej
więc była to dla mnie miła odmiana. Mitologię Lovecrafta odnaleźć w
powieści nie trudno - już samo miasto, w którym mieszkają bohaterowie
nosi nazwę Lovecraft. Pozostaje elementy nawiązujące do twórczości tego
wielkiego amerykańskiego pisarza ujawniają się stopniowo wraz z rozwojem akcji. Fascynacja autorki Lovecraftem przypomina mi nieco "Nevermore. Kruk" Kelly Creagh i jej fascynację Edgarem Allanem Poe, jednak to zapewne tylko luźne skojarzenie...
Akcja
toczy się w latach 60 - warto o tym wspomnieć, gdyż niełatwo wyłapać, w
którym roku się znajdujemy rozpoczynając tę powieść. Świat nie wierzy
już w nic, oprócz nauki. Technologia z powodzeniem wyparła religię i
magię, które uznane zostały za herezję, a ich zwolennicy są bardzo
surowo karani. Epidemia nekrowirusa stopniowo opanowuje świat. Roznoszą
go przeróżnego potwory, m.in, ghule i dzierzby kryjące się w podziemiach
i wszystkich ciemnych zakamarkach miasta. Już sam opis tych stworzeń
przyprawił mnie o gęsią skórkę... Wirusem można zostać zarażonym przez
wspomniane potwory lub, tak jak rodzina Aoife, nosić go we krwi od
urodzenia. Wtedy nie ma już ratunku...
Główna
bohaterka od dziecka odwiedza matkę. Szpitale psychiatryczne zna na
pamięć. Aby zachować trzeźwość umysłu całą swoją nadzieję pokłada w
technice. Zamierza zostać jedyną dziewczyną-inżynierem w szkole. Przy
mniejszych i większych przeciwnościach wszystko się jakoś układa. Do
czasu, kiedy otrzymuje list od brata i postanawia opuścić Akademię aby go odnaleźć.
Obawiałam
się, że cała książka będzie opierała się na podróży. Aoife wraz ze
swoimi towarzyszami wyrusza na poszukiwania swojego brat. Na
szczęście, akcja jest bardziej rozbudowana, pełna zwrotów i na nudę
narzekać nie będziemy. Na bohaterów czeka wiele nieprzyjemnych
niespodzianek. Właśnie ten stopniowy rozwój historii zasługuje według
mnie na największe uznanie. Autorka najpierw pokazuje nam świat, w
którym (jak myślałam) nic już nie może zaskoczyć, a następnie przewraca
własną wizję, niczym domino, zastępując ją czymś zupełnie nowym. Po
jakimś czasie sama nie wiedziałam co jest prawdziwe, a co nie. Komu
ufać? Decyzja Aoife z pewnością nie należała do najłatwiejszych.
Bohaterowie
powieści to przede wszystkim wspomniana trójka - Aoife, jej przyjaciel
Cal oraz przewodnik Dean. Trudno mi wybrać swojego ulubieńca, gdyż
wszyscy przechodzili przemiany, a ich zachowanie zmieniało się z biegiem
czasu. Aoife to niezwykła dziewczyna. Niezwykła od samego początku -
autorka już pierwszych rozdziałach przygotowała nas na fakt, że
bohaterka zaskoczy nas niejednokrotnie. Niemniej jednak, mimo tego
przygotowania nastolatce udało się mnie zadziwić wiele razy. Dean
to "zły chłopiec", a takich czytelniczki cenią najbardziej. Natomiast
Cal, no cóż, muszę przyznać, że żadne moje przypuszczenia się nie
sprawdziły i z najmniej lubianej postaci awansował w moich oczach bardzo
wysoko. Myślę, że oni wszyscy są złożeni na tyle, że zasługują na sporą
uwagę.
Muszę
jednak, po tych wszystkich pochwałach, stwierdzić, że coś w tej
powieści nie gra. Ciężko było mi określi co, skoro fabuła gra, a
bohaterowie są ciekawi. Niestety, jest to język autorki. Powieść czytało
mi się ciężko, mimo całego zainteresowania jakie jej poświęciłam, w niektórych momentach do czytania musiałam się wręcz zmuszać. Na szczęście, wrażenie ogólne pozostało pozytywne, bo zakończenie w stu procentach zrekompensowało mi te wszystkie niedociągnięcia.
Chciałbym wspomnieć również o okładce, ponieważ to ona nakłoniła mnie do sięgnięcia po opowieść jako pierwsza. Uważam, że jest przepiękna. Ostatnio wydawanych jest wiele tytułów, których okładki, zachęcają do przeczytania, jednak nawet na ich tle "Żelazny cierń" wypada świetnie. Mroczna kolorystyka doskonale oddaje świat przedstawiony w książce, dziewczyna przykuwa wzrok... Nawet czcionka mi się podoba!
Ciężko mi stwierdzić, czy książka przypadnie do gustu zagorzałych fanom steampunku, gdyż nie ukrywam, że to pierwsza przeczytana przeze mnie pozycja z tego nurtu. Mogę ją jednak polecić wszystkim, których chcą (tak jak ja) przygodę z tego typu literaturą rozpocząć. Oczywiście, jeśli lubicie książki przeznaczone dla młodzieży, a wampiry i anioły trochę się Wam "przejadły" to "Żelazny cierń" jest doskonałym pomysłem.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeniesienia się w świat maszyn i magii dziękuję:
Źródło grafiki: http://wydawnictwo-jaguar.pl/, goodreads.com
Serię "Żelazny kodeks" tworzą:
1. "Żelazny cierń"
2. "The nightmare garden"
3. "The mirrored shard"
Jej, muszę mieć tę książkę. Jestem pewna, że mi się spodoba. :3
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym po nią sięgnęła. Już od jakiegoś czasu za mną chodzi, ale ostatnio moje fundusze nie są w najlepszym stanie ;(
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jak tylko wpadnie mi w ręce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale cudna okładka :D
OdpowiedzUsuńMnie z kolei okładka w ogóle nie przyciąga :-s Ale anioły i wampiry - jak najbardziej, więc jeśli będę miała okazję i czas - przeczytam;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Seria może być ciekawa;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam;]
Sama nie wiem czemu jestem tak sceptycznie nastawiona do tej książki...
OdpowiedzUsuńcałą serię mam w planach
OdpowiedzUsuńtylko oczywiście nie wiem, kiedy je zrealizuję ;]
Jak dotąd, to jest najlepsza recenzja tej książki, jaką przeczytałam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Muszę przyznać, że to jest najmilszy komentarz jaki przeczytałam:):):)
UsuńJuż same okładki przyciągają:0
OdpowiedzUsuńChociaż wiem Nie oceniaj książki po okładce ;)
Z chęcią bym to przeczytał, tylko skąd ja to wytrzasnę, tego już nie wiem. Okładki kolejnych dwóch części są okropne. :)
OdpowiedzUsuńOj będzie trzeba sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńJuż mam ja i siebie i czeka na swoją kolej:))
OdpowiedzUsuńKoniecznie chcę przeczytać!
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana do tej książki... A o tym gatunku dopiero pierwszy raz słyszę.
OdpowiedzUsuńKolejna świetna recenzja tej książki... nie mogę dłużej wstrzymywać się z jej przeczytaniem (tylko muszę pierwiej ją w końcu dorwać) ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
Nie czytałam całej recenzji, gdyż niedługo będę pisała własną, ale już czuję, ze się zgodzimy ;)
OdpowiedzUsuńkobe byrant shoes
OdpowiedzUsuńbape outlet
paul george shoes
kd shoes
hermes
golden goose
golden goose online
cheap golden goose sneakers
curry 6
supreme t shirt