źródło |
Wydawnictwo: Rebel
Typ: gra planszowa
Liczba graczy: 3-4 osób Czas gry: ok. 60minut
"W grze Wikingowie: Wojownicy Północy gracze wcielają
się w Jarlów wikingów, którzy walczą o władzę nad Północą i koronę
Konunga. Władzę zdobędzie ten, który jako pierwszy złupi wszystkie wsie i
przywiezie z nich córki thanów do swojego portu, jako symbol uznania
jego praw do korony. W międzyczasie Jarlowie będą walczyć z bestią
morską i napadać się wzajemnie wśród wzburzonych fal północnego morza.
Ten, który wykaże się największym sprytem, wolą walki, i któremu będą
sprzyjać Bogowie, wyprawi wielką ucztę i zostanie Konungiem Północy.
Rozgrywka toczy się przy użyciu sugestywnych figurek drakkarów i potwora morskiego na planszy przedstawiającej morze otoczone fjordami. Gracze mają do dyspozycji karty, które pozwalają im żeglować swoimi okrętami, wpędzać innych w kłopoty i kompletować skład swojej załogi, która znacząco poszerza możliwości gracza.
Gra jest szybka, dynamiczna i dostarcza bardzo wielu emocji i dobrej zabawy przez około godzinę." źródło
Dlaczego Wikingowie?
Po fenomenalnym Small World zyskałam pewność, że najwyższy czas porzucić sceptyczne nastawienie do gier planszowych. Czasy Chińczyka na dobre odeszły w niepamięć, a rynek gier zaskakuje różnorodnością i ilością genialnych tytułów. Największym problemem jest jednak... wybór jednej pozycji, kiedy chciałoby się mieć je wszystkie :) Tym razem wybór padł na "Wikingów". Po pierwsze dlatego, że oprawa graficzna zwala z nóg - co zresztą możecie sami zobaczyć na poniższych zdjęciach. Najbardziej jednak zaintrygował mnie fakt, że jest to polska gra. Tak, dobrze przeczytaliście! Zarówno projektanci, jak i ilustratorzy to nasi rodacy. Po raz kolejny okazuje się, że nasi rodzimi autorzy w niczym nie ustępują zagranicznym!
O co tu chodzi?
Wikingowie to gra przeznaczona dla 3-4 osób. I już na samym początku muszę się z tym nie zgodzić! Kiedy dotarła do mnie ta pozycja, z niecierpliwością czekałam na przybycie znajomych. Jak nietrudno się domyślić, ciekawość wzięła górę i postanowiłam rozpocząć próbną rozgrywkę w dwie osoby - czekanie na przybycie kolejnych dwóch to dla mnie zbyt wiele. Jak się okazało, nie ma żadnego problemu, aby rozegrać partię jedynie z koleżanką/kolegą/sympatią. Owszem, najwięcej frajdy dostarcza największa ilość osób (jak to zwykle bywa - im nas więcej, tym weselej), jednak da się grać i we dwójkę.
Po zapoznaniu się instrukcją byłam święcie przekonana, że mam przed sobą najtrudniejszą grę świata. Sprawia wrażenie niezwykle skomplikowanej, a niektóre zasady nie są jasne nawet po trzykrotnym przeczytaniu. Niech Was to jednak nie przeraża - po rozłożeniu planszy wszystko staje się klarowne. Koniec końcu, po rozegraniu pierwszej - próbnej partii, zasady stały się dla mnie i moich przyjaciół jasne jak słońce. Mówiąc w skrócie: celem gry jest zdobycie 3 kart córek thanów (każdej w innych kolorze) i bezpieczne przetransportowanie ich do swojego portu. W tym celu gracze poruszają się po planszy pionkami-dakkarami, jednak i to nie jest proste. Dakkar może poruszyć się jedynie w kierunku, na który pozwala mu karta wiatru (karty rozdajemy przed każdą turą). Należy jednak pamiętać, że na planszy czeka na nas mnóstwo niebezpieczeństw - możemy zostać zaatakowani przez innych graczy, a nawet Bestię Morską.
Same karty również odgrywają ogromną rolę w rozgrywce. Oprócz wspomnianych kart wiatru (49szt.), w talii znajdują się również karty wydarzeń (33 szt.) oraz karty bohaterów (12 szt.). Te ostatnie umieszczamy w załodze swojego dakkaru ,obok córek thanów, jeśli oczywiście któreś z nich udało nam się uratować. Należy jednak pamiętać, że w dakkarze są jedynie trzy miejsca - może się okazać, że któryś z pasażerów wyląduje za burtą! Kart wydarzeń natomiast możemy używać rzucają je na planszę. Co ciekawe, nie tylko w swoje turze, lecz również podczas rozgrywki przeciwnika. Dzięki temu nikt nie może być pewny zwycięstwa.
Wykonanie
Oprawa graficzna zachwyca - ilustracja są bardzo dokładne i realistyczne, oczywiście nie mam co do nich żadnych zastrzeżeń. Jeżeli jednak chodzi o pudełko, zabrakło mi miejsca, w którym można by trzymać talię kart. Wrzucenie ich luzem odpada, ponieważ poukładanie wszystkich na nowo zajęłoby wieki. Aktualnie poszukuję jakieś stylowej sakiewki, a w międzyczasie karty trzymam w folii.
Ocena
Wikingowie. Wojownicy Północy to świetna i przemyślana gra. Jest wciągająca i, przede wszystkim kompletnie nieprzewidywalna - aż do samego końca partii nie jesteśmy w stanie wskazać potencjalnego zwycięzcy. To tytuł idealny na wieczory w gronie znajomych - polecam gorąco! Na sam koniec, jeszcze raz ukłony w stronę polskich twórców - to gra na światowym poziomie!
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:
Powiem Ci, że mnie zaciekawiłaś :) Mam przez Ciebie dużą chrapkę na tę grę i w sumie nie wiem, czy nie kupię jej tak w sam raz na wakacje.
OdpowiedzUsuńMogłabym zagrać z młodszą sis :)
OdpowiedzUsuńInteresujące! Pamiętam czasy, kiedy z rodziną uwielbialiśmy grać w różne gry. Czy to Scrabble, Eurobiznes, Rummikub - nieważne. Ważniejsze było wspólne spędzanie czasu. ;) Teraz niestety, nie mam go za dużo, zresztą jak i pozostali członkowie rodziny, aczkolwiek... nie ukrywam, że bardzo, bardzo mnie zainteresowałaś tą grę. Już pomijając fakt, że nazwa "Wikingowie" bardzo zachęca do przejrzenia produktu, to jeszcze te twoje zalety! Obrazki i autorzy z naszego kraju! Niezwykłe. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Hello, i feel that i saw you visited my website thus i came to return the want?.I'm attempting to in finding issues
OdpowiedzUsuńto improve my website!I suppose its good enough to use a few of your ideas!!
Also visit my site raspberry ketone 100 mg
Jak ja dawno nie grałam w gry planszowe. Choć wątpię bym zagrała, zapewne nie znajdę towarzystwa do tego.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gry planszowe, często gram z młodszą siostrą. Ta gra szczególnie mnie zainteresowała, lubię takie rozbudowane gry :)
OdpowiedzUsuńim-bookworm.blogspot.com
helpful site find here he said take a look at the site here great site here are the findings
OdpowiedzUsuń